czwartek, 23 stycznia 2014

~Rozdział 25~

Przyśpieszyłam kroku, kiedy tylko oddaliłam się od terenów więcej zabudowanych. Na dworze zdążyło już zrobić się ciemno, uroki zimy. Niestety nie czułam się bezpiecznie. Z każdym kolejnym pokonywanym metrem oglądałam się we wszystkie strony. Czułam się obserwowana. Mimo iż łzy napłynęły do moich oczu zacisnęłam pięści i szłam dalej. Na szczęście przestało padać co spowodowało, że widoczność stała się bardziej przejrzysta. W okolicy w której właśnie się znajdowałam nie było żywej duszy. Kamienice. Tam zamieszkiwali tylko starsi ludzie, którym oczywiście nie widziało się wychodzić o tej godzinie z domu. Moje serce biło coraz szybciej, gdy tylko usłyszałam jakiś dźwięk. Bałam się. Jestem taka głupia. Mogłam zamówić tą jebaną taksówkę...Mój umysł podświadomie podpowiadał mi, że coś jest nie tak. Z każdym kolejnym krokiem czułam za sobą czyjąś obecność. Cała drżałam. Nie mogłam nic zrobić. Nie miałam siły uciekać. Postanowiłam się zatrzymać. Odwróciłam się na pięcie i zamarłam. Dosłownie metr ode mnie stał...ON...Mark Bell...mój ojciec.
  - Czego chcesz? - powiedziałam przez zaciśnięte zęby
  - Ciebie - odparł patrząc w moje oczy - Jestem twoim tatą
  - Nie obchodzi mnie to. Zostaw mnie, jesteś nikim!
Kiedy złapał mnie za przed ramię moje serce zaczęło bić sto razy szybciej.
  - Nie dotykaj mnie - rzuciłam łamiącym się głosem
  - Nie bój się, nic Ci nie zrobię - mówił spokojnie
  - I mam Ci w to uwierzyć? Pojawiłeś się nie wiadomo skąd. Próbowałeś mnie - przełknęłam ślinę - skrzywdzić. Doprowadziłeś do tego, że Dave jest w ciężkim stanie i nie wiadomo czy przeżyje - zaczęłam wyliczać
  - Wiem byłem u niego - wtrącił
  - Jak tam wszedłeś?
  - Lekarze są głupsi niż myślałem
Przewróciłam oczami.
  - Puść mnie. Nie chce mieć z Tobą nic wspólnego
  - Myślisz, że was zostawię po tym jak wasza matka odebrała mi własne dzieci? Mylisz się moja droga.
  - Dziwisz się, że Cię zostawiła? Dziwisz się, że nie chciała abyśmy o Tobie wiedzieli?
  - Mogła nie wchodzić mi do łóżka - wzruszył ramionami
  - Oh zamknij się. Zapomnij o mnie, zapomnij o Dave'ie
  - Nigdy - zaśmiał się
  - Powinieneś się leczyć!
  - Nie drzyj się dziewczynko, bo na dobre Ci to nie wyjdzie - ścisnął mnie mocniej
  - Grozisz mi?
  - Przecież wiem, że się boisz
  - Puść mnie - powtórzyłam
Kiedy zaczęło się robić coraz bardziej niebezpiecznie zauważyłam świata samochodu. W tym momencie na prawdę zaczęłam się go bać. Ten człowiek jest nie normalny, nie wiedziałam co w każdej chwili mogło mu przyjść do głowy. Gdy auto podjechało bliżej, od razu poznałam go kogo należy - Niall. Niezmiernie ucieszyłam się, że akurat tędy przejeżdżał. Chłopak na szczęście poznał mnie i szybko wyskoczył z pojazdu podbiegając do Mark'a.
  - Julia wsiadaj do samochodu! - krzyknął
Posłusznie wykonałam jego polecenie i cały obrót akcji obserwowałam zza szyby. Po chwili kłótni wdali się w bójkę. Nialler został zaatakowany pierwszy przez uderzenie kolanem w brzuch. Krzyknęłam z przerażenia, jednak ten szybko się wyprostował i mocno zaciskając pięść wycelował prosto w twarz starszego od siebie mężczyzny. Cios musiał być bardzo mocny. Mark natychmiastowo upadł na ziemię. Niall wykorzystał to i uciekł zajmując miejsce obok mnie. Odpalił silnik i ruszył z piskiem opon. Jechał szybko trzymając się za brzuch. Widziałam, że uderzenie, którym został wcześniej potraktowany sprawiało mu nie mały ból. Patrzyłam na niego z troską w oczach. Kiedy to zauważył potarł dłonią moje kolano, ale to nie sprawiło, że przestałam się martwić. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co przed momentem się wydarzyło. Czy dobrze zrobiliśmy zostawiając go tam samego? Co jeśli pójdzie na policje?
  - Wysiadaj - głos blondyna wytrącił mnie z przemyśleń
Odpięłam pas automatycznie spoglądając na niego.
  - A Ty?
  - Musze jeszcze gdzieś pojechać - patrzył przed siebie zaciskając ręce na kierownicy
  - Zgłupiałeś?! Chcesz tam wrócić?
  - Nie twoja sprawa
  - Niall! - podniosłam głos
  - Wysiadasz sama czy mam Ci pomóc? - rzucił w końcu przenosząc wzrok na mnie
  - Rób sobie co chcesz - opuściłam samochód - Narazie - trzasnęłam drzwiami
Odjechał.
Mimo wszystko nie miałam teraz ochoty wracać do domu. Czułam się okropnie źle. Kiedy próbujemy się nie sprzeczać, on znowu zaczyna. Czemu? Czemu nic nie jest tak jakbyśmy chcieli? Co robimy źle? To zaczyna powoli mnie męczyć.
Nie wiedząc co ze sobą zrobić, wpadłam na pomysł odwiedzenia rodziców - dawno u nich nie byłam. Mimo dość późnej już godziny, nie bałam się iść na cmentarz. Było to dla mnie czymś przyjemnym. Może to dziwne, ale będąc tam czułam, że mnie chronią.

Nawet coraz mocniejszy mróz nie przeszkadzał mi w siedzeniu tutaj. Byłam sama, sama ze swoimi myślami, co pozwalało mi odreagować cały dzień. W mojej głowie wciąż był Niall, nie mogłam przestać o nim myśleć.
"Związek to też ból. Im szybciej to zrozumiesz tym lepiej"
Teraz to już wiem. Byłam głupia myśląc, że gdy znów będziemy razem relacje między nami automatycznie się poprawią. Na to musimy zapracować, nic nie przyjdzie samo...Teraz już nawet nie umiem sobie radzić, nie jestem aż tak twarda, z najprostrzymi sprawami potrzebuje oparcia. Kiedy on to zrozumie? Ja nie potrzebuję tylko ochrony.
Płaczę. Tęsknie za rodzicami. Czemu tak szybko ich straciłam? Za mało czasu minęło, bym umiała bez emocji powiedzieć co czuję. Oddałabym wszystko, żeby wrócili...Niall, ciocia Maura i Bobby nie zastąpią mi ich w pełni. Ludzie, którzy mnie nie znają, widzą we mnie całkiem inną osobę niż tą którą jestem Chodzę, mówię, śmieję się, bawię się, myślę. Ale to nie tak. Zawsze przychodzi moment, w którym coś mnie nagle uderza, że mało nie zwala mnie z nóg. Jakaś porażająca, nagła świadomość niepełności, pustki. To ciężkie.

*oczami Niall'a*

Kiedy działasz impulsywnie robisz i mówisz dużo głupich rzeczy, nawet nie celowo.
"Zrób coś, żeby było dobrze" - często tak sobie myślę i co z tego?
Co czuję? Czuję się słaby, ponieważ nigdy nie byłem gotowy żyć bez Julii, a tylko sam siebie okłamywałem. Widok jej, kiedy wróciłem sprawił mi wielki ból. Kiedy ją zostawiłem, kiedy mnie opuściła zabrała ze sobą wszystko to, co miałem w sobie pozytywnego: nadzieję, zaufanie i wiarę w przyszłość. Gdy jej uśmiechnięta postać zniknęła z mojego życia, w środku nie byłem tą samą osobą, tylko udawałem i wmawiałem sobie, że zapomnę. Jedynie czego chciałem to nie wracać do wspomnień, które jak myślę, były dla nas bolesne. Popełniłem błąd i nadal potrafię się pogrążać. Wiem, że jeśli nie byłoby tylu problemów, radzilibyśmy sobie lepiej...
Zaparkowałem przed domem rodzinnym dziewczyny. Tam powinien być Mark, a postanowiłem sobie rozprawić się z nim do końca. Nie myślałem wtedy, że mogę się narazić.

  - Czego tu chcesz? - mężczyzna poderwał się z miejsca kiedy tylko mnie zobaczył
  - Spokojnie - uspokoiłem go gestem ręki
  - Nie jesteś proszonym gościem - rzucił wyjmując coś z kieszeni - Taki cwany jesteś? Będziesz ją teraz bronił? Myślisz, że nie dam Tobie rady?
  - Nie przyszedłem tu robić zamieszania - cofnąłem się do tyłu ponieważ coś co trzymał w ręku wydało mi się podejrzane - Chciałbym panu pomóc
  - Ale ja nie potrzebuję pomocy - odparł pewny swoich słów
  - Niech mnie pan posłucha, wiem, że możemy się dogadać
  - Co ty pieprzysz? - podszedł do mnie
Świadomy tego co się dzieje, znów wymierzyłem cios w jego stronę. Inaczej...zostałbym dźgnięty nożem którym właśnie celował w moją stronę. Jeden, drugi, trzeci, znów leżał. Krzyczał coś, ale starałem się to ignorować. Miałem nad nim przewagę, choć nigdy nie pomyślałbym, że będę w stanie kogoś uderzyć. Naciągając na głowę kaptur wybiegłem z mieszkania prosto do auta. Tam usiadłem opierając głowę o kierownicę. Co ja robię? Przecież nie jestem złym człowiekiem...Niall zastanów się...

Parkując na podjeździe mojego domu zauważyłem siedzącą na schodach Julię. Zmartwiłem się ponieważ było już po dwudziestej pierwszej, a mróz coraz bardziej się nasilał. Kiedy dołączyłem do niej, obejmując ją ramieniem, nawet nie drgnęła. Chwyciłem jej jedną rękę...była taka zimna.
  - Niall co To jest? - spytała spoglądając na moje dłonie
  - Nie ważne, nic się nie stało
  - Przecież widzę - spojrzała na mnie - Nie kłam, proszę Cię
  - Chciałem jakoś dogadać się z Mark'iem
  - Nie mieszaj się w to, Tobie nie może się nic stać. Masz zespół, rodzinę, fanów, przyjaciół, wszystko...
  - I co z tego? Muszę Cię chronić - odparłem
  - Nie zauważyłeś, że to co się dzieje wygląda jak jakiś pieprzony film?! Niech będzie co ma być
  - Musimy być ostrożni - powiedziałem stanowczo
  - Jesteśmy normalnymi ludźmi, każdy narażony jest na jakieś niebezpieczeństwa. Policja wkrótce go zgarnie. Zacznijmy żyć swoim życiem. Zacznijmy robić coś żeby było dobrze. Zacznijmy pracować nad naszym związkiem, nad naszą przyszłością Niall
Kiedy Julia zaczęła tyle mówić, po prostu przerwałem jej pocałunkiem.
   - Mimo tylu kłótni, mimo tylu sprzeczności, mimo tylu niepotrzebnych słów. Mimo wszystko Ty jesteś nadal. Dziękuje.
  - Jestem... - zaczęła
  - Bo Ci na mnie zależy? - uśmiechnąłem się
  - Tak - odwzajemniła mój gest
  - Jesteś dla mnie bardzo, bardzo, bardzo ważna, zapamiętaj to sobie

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PRZEPRASZAM, KOMPLETNY BRAK WENY
wyszedł strasznie krótki
ale
co wy na to, żeby rozdziały były krótsze, a pojawiały się częściej? 

ASK --> http://ask.fm/luvmyNiallerrr <-- ASK

wasza @yep_Nialler

piątek, 3 stycznia 2014

~Rozdział 24~

Dziś po raz pierwszy tej zimy za oknem padało coś innego niż śnieg - deszcz. Ponieważ tej nocy nie mogłam spać już od wczesnego rana siedziałam na parapecie przy oknie, co i raz spoglądając to na śpiącego Niall'a to na podwórko. W domu było strasznie cicho, ale odpowiadała mi taka atmosfera. Zostałam sama ze swoimi myślami. Wracałam do przeszłości i porównywałam ją z teraźniejszością.
Dokładnie pamiętałam walentynki, więc i moje 18-ste urodziny rok temu. Zachorowałam przez co zostałam sama w domu. Natomiast co ze mną i Niall'em? Nie było wtedy między nami najlepiej. Kilka dni wcześniej pokłóciliśmy się, nasz związek zaczynał się psuć...ale mimo wszystko on przyjechał. Nawet nie rozmawialiśmy, po prostu chciał być przy mnie w tym dniu. Ja z resztą też go potrzebowałam. Siedziałam wtedy pod oknem pośród świeczek ze słuchawkami w uszach...Tak, było nastrojowo. Starałam się. Spoglądaliśmy na siebie...Niby przypadkiem. Uczucie które nas łączyło, zdecydowanie nad nami górowało. Po chwili dostałam sms-a. Od Niego. Napisał żebym położyła się obok...Zawahałam się przez chwilę, ale jego wzrok był zbyt przekonujący. Zgasiłam dokładnie 18 świeczek i wygodnie ułożyłam się przy jego boku. Mój oddech nieco przyspieszył. Od razu to dostrzegł. Moje ręce spoczywały spokojnie na moim brzuchu, gdy nagle przeszły przez nie ciepłe dreszcze. Nie pomyliłam się, to była jego dłoń. Splątywał nasze palce w jedność...Mogłam poczuć bijące od niego ciepło. Kiedy zdecydowanie obrócił mnie w swoją stronę spojrzałam w jego piękne, niebieskie oczy. Byliśmy bardzo blisko siebie. Mimo kłótni przełamaliśmy wszystkie bariery. Delikatnie i nie pewnie złączył nasze usta w pocałunku, jakby czekając na moją reakcję. Dałam się ponieść emocjom. Potem zrobiliśmy coś - po raz pierwszy - i do dziś to pamiętam. Myślę, że był to jeden z najlepszych naszych wspólnych dni. 
Ziewnięcie Niall'a sprawiło, że 'powróciłam na ziemię'. Spojrzałam na niego, gdy ten przecierał swoje oczy.
  - Dzień Dobry - przywitałam go
  - Cześć słoneczko - ziewnął po raz kolejny - Czemu nie śpisz?
  - Myślałam - odparłam mrużąc oczy
  - O czym?
  - O wszystkim Niall - uśmiechnęłam się
  - A o mnie?
  - Też - wzruszyłam ramionami
  - To czemu jesteś smutna?
Ughh, jak on mnie dobrze znał...
  - Martwię się
  - Nie możesz ciągle się tak zadręczać. Zobacz ile dzieje się w twoim życiu. Chcę zobaczyć w końcu tą starą Julię - wstał z łóżka aby do mnie podejść
Odwróciłam się przodem do niego i spojrzałam w jego oczy. Widziałam w nich wszystko co zawsze chciałam widzieć, a przede wszystkim miłość na którą czekałam...oboje czekaliśmy od dłuższego czasu.
  - Jaką starą Julię? - spytałam po chwili
  - Tą szaloną, wiecznie śmiejącą się dziewczynę, która myśli, że jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Tą, która zawsze poprawiała mi humor i wspierała mnie jak nikt inny. Pamiętasz to jeszcze? W każdej chwili gotowa byłaś na przeżycie nowej przygody. Bawiliśmy się jak dzieci, nie przejmując się innymi. Kiedy byliśmy razem, mogliśmy wszystko. Teraz już tak nie jest. Brakuje mi tego. Bez tego wszystkiego nasza miłość będzie nudna.
  - Wtedy nie miałam tylu problemów
  - Zapomnij o nich, bo sama się nakręcasz
  - Nie umiem
  - Spójrz. Już od dawna nie robiliśmy normalnych rzeczy
  - Jakich?
  - Nigdzie razem nie wychodzimy, chociaż to - odparł
  - Zauważ, że przez ostatni czas ciągle się kłóciliśmy
  - A wiesz dlaczego?
  - Dlaczego?
  - Nie interesowało Cię co czuje i myślę ja. Liczyłaś się tylko Ty i to wszystko co dzieje się wyłącznie obok Ciebie
  - Nie mów tak
  - Ale to prawda - wtrącił - Gdyby mi nie zależało, pieprzyłbym to wszystko i zajął się samym sobą. Jednak nie zrobiłem tego. Chciałem aby między nami było jak najlepiej. Wiesz ile razy czułem, że to nie ma sensu? Że nie mam ochoty się w to bawić? Związanie się z kimś w moim przypadku musi być przemyślaną decyzją, dlatego też czasem się wahałem bo wcale mi tego nie ułatwiałaś. Więc proszę skończ się nad sobą użalać i doceń to co masz.
Z każdym kolejnym wypowiadanym przez niego słowem czułam jak moje serce bije coraz mocniej i szybciej. Miał rację...miał cholerną rację. Przecież w każdej chwili mógł mnie zostawić. Mógł pójść się bawić, ale nie. Został. Został bo mnie kocha, a ja nie myślałam o tym w ten sposób. I znów okazuje się, że Zayn dobrze powiedział. Zachowujemy...a raczej ja zachowuje się jak dziecko. Wiem, że stara Julia już nigdy nie powróci, ale postaram się choć w jakimś stopniu postarać się o tą osobę. Nie chce być postrzegana za nudną, zakłopotaną i wiecznie użalającą się nad sobą dziewczynę. Chcę znów się bawić i niczym się nie przejmować. Chcę docenić to co jest między mną a Niall'em. Pokazać mu, że jestem tą najszczęśliwszą dziewczyną na świecie bo mam jego - cały mój świat, miłość mojego życia.
  - 'Żyjmy tak jakby jutra miało nie być' - mruknęłam pod nosem
Teraz mam tylko nadzieję, że podołam moim postanowieniom. Pokażę wszystkim, że dzięki odpowiednim osobom można wyjść na prostą i na nowo pokochać życie takim jakim jest. Mam już prawie dwadzieścia lat, chcę się jeszcze bawić. To nie czas na bycie poważnym, nikt w tym wieku nie jest. Nawet taki Louis mający trochę więcej lat, ciągle czuje się jak nastolatek.
  - Jaką masz propozycję na spędzenie dzisiejszego dnia? - spytałam Niall'a
W między czasie zdążył wrócić do łóżka i rozłożyć się na całej jego długości i szerokości...
  - Wspólny obiad, a potem spacer - odparł
  - W taką... - zaczęłam, ale ugryzłam się w język - Niech będzie
  - I to mi się podoba - przez sposób w jaki mówił czułam jak się uśmiecha
  - A mogę jeszcze do Ciebie dołączyć?
  - Zapraszam - uniósł róg kołdry udostępniając mi miejsca
Zeskoczyłam z parapetu i podbiegłam na palcach do łóżka aby jak najszybciej znaleźć się obok niego.
  - Godzinka spania i wstajemy - powiedział obejmując mnie ramieniem
  - Mogłabym przeleżeć z Tobą cały dzień - rzuciłam wygodnie się układając
  - Ja wiem, ale nie dziś - cmoknął mnie w usta - Kocham Cię - szepnął bardzo, bardzo cicho
  - Ja ciebie też

*1,5 godziny później*

  - Julia ile mam czekać?! - usłyszałam wołanie Niall'a z dołu
  - Już schodzę - odparłam przewracając oczami
Tak jak przypuszczałam, udaliśmy się do Nando's. Prawdopodobnie fanka, która również tam się znajdowała tweetnęła o naszym pobycie w restauracji, ponieważ w bardzo krótkim czasie pod lokalem zgromadziła się spora grupka krzyczących dziewczyn. Niall był tu doskonale znany. Pracownicy uraczyli nas stolikiem z dala od okien abyśmy mieli trochę prywatności. Wczoraj odbyliśmy krótką rozmowę na temat naszego związku. Nialler nie miał zamiaru nikomu niczego potwierdzać bez potrzeby - "Miłość nie jest na pokaz". Jak na razie fani mogą się domyślać, nic więcej.
Kiedy dostaliśmy wcześniej zamówione dania mój telefon wydał z siebie pojedynczy dźwięk nowej wiadomości. Uniosłam wzrok a w odpowiedzi otrzymałam kiwnięcie chłopaka, co wzięłam za 'pozwolenie' wyciągnięcia telefonu z torebki. W zwyczaju miałam nie odbieranie połączeń i sms'ów na tego typu spotkaniach.
"Smacznego"
Znowu. Nieznany numer. Za każdym razem inny, lecz tej samej osoby.
Zacisnęłam wargi i schowałam telefon z powrotem do torebki. Starałam się nie przejmować...
  - Kto to? - spytał Niall
Nie miałam mu za złe tego pytania, miał prawo wiedzieć.
Korciło mnie, żeby skłamać, ale nie zdałam się na to.
  - On - odparłam szybko - Znaczy Mark - poprawiłam się po chwili
  - Czego on znowu chce?
  - Napisał smacznego
  - Kurwa - powiedział pod nosem - Obserwuje nas
  - Czemu policja go jeszcze nie zgarnęła?
  - Ze mną jesteś bezpieczna, pamiętaj - złapał moją dłoń
  - Czuję to - blado się uśmiechnęłam
  - Myślę, że go szukają, ale dobrze się ukrywa. Spójrz. Wydaje mi się, że jesteśmy ostrożni, a nie zauważyliśmy nikogo podejrzanego. Dobry jest.
  - A wiesz co mnie zastanawia?
Niall spojrzał na mnie z zaciekawieniem...
  - Dlaczego zaczął szukać mnie dopiero gdy pojawiłeś się Ty? Gdy mu uciekłam, myślałam, że odpuścił.
  - Myślisz, że Sean ma coś z tym wspólnego?
  - Czemu niby? - zmarszczyłam czoło
  - No wiesz - zawahał się - Może być o mnie zazdrosny, czy coś...
  - Nie, on nie jest taki...przecież go znasz - pokręciłam głową
  - W sumie racja - przytaknął - Boisz się?
  - Boje się jedynie, że Cię stracę, że ktoś będzie w stanie nas rozdzielić. Niczego więcej
Spuściłam wzrok, aby powstrzymać napływające do oczu łzy. Niall natychmiast znalazł się obok mnie, kładąc swoją ciepłą, dużą dłoń na moim udzie. Spojrzałam na niego, gdy ten szeroko się uśmiechał. Czułam i wiedziałam, że jest moim największym szczęściem. Z nim każdy dzień wydawał się być lepszym. Rzadko kiedy spotyka się w życiu kogoś takiego...Pod wpływem jego dotyku, wszystkie złe emocje z łatwością ze mne schodziły.
  - Nie musisz się o to bać - potarł mój policzek

Z pomocą ochroniarza, który został wezwany za prośbą Niall'a udało się nam opuścić restaurację. Kiedy znalazłam się w samochodzie, chłopak został na ulicy, aby zrobić sobie zdjęcia z fanami. Fajnie było obserwować to z mojej perspektywy. Fani zachowywali się dość spokojnie. Każdy był szczęśliwy łącznie z Horan'em. Gdyby nie te dziewczyny, oni nie byliby tu gdzie teraz. Chłopcy zawdzięczają im bardzo wiele i za każdym razem próbują im za to w jakiś sposób podziękować. To wspaniałe.

Przez fatalną, bo deszczową, pogodę zrezygnowaliśmy ze spaceru udając się od razu do szpitala, w którym czekali już na nas rodzice Niall'a. Miałam nadzieję, że dziś stan mojego brata będzie lepszy...nie gorszy. Wpisując się na listę odwiedzających oddział rzuciło mi się w oczy nazwisko Bell...Mark Bell...Czy on tu był?! Pokazałam wpis Nialler'owi, który był równie zdziwiony jak ja.
  - Mogłabym dowiedzieć się kiedy ten mężczyzna tu był? - zapytałam pielęgniarki
  - Nie możemy udzielać takich informacji
  - Ale - przełknęłam ślinę - To jest mój ojciec i przez niego wasz pacjent Dave Clark tu trafił
Kobieta spojrzała na mnie z zaciekawieniem zdejmując okulary z nosa.
  - Nie wyglądał podejrzanie - podrapała się po głowie
  - Proszę nigdy więcej go tu nie wpuszczać, dobrze? To zbyt dużo ryzyko - odezwał się Niall
  - Jeśli jest taka sytuacja, mogę się na to zgodzić - przytaknęła
  - Dziękujemy - rzuciłam przechodząc dalej
Po co on tu przyszedł? Zaczęło robić się coraz dziwniej...
Po przywitaniu się z Maurą i Bobby'm, którzy nie wyglądali najlepiej poszłam do lekarza prowadzącego. Jak się okazało ten również, nie miał dla mnie najlepszych wieści...Dave zapadł w śpiączkę, gdyż jego organizm nie był w stanie walczyć. Moje oczy zalały się łzami, gdy tylko o tym usłyszałam.
  - Bądźmy dobrej myśli - powiedział mężczyzna kiedy wychodziłam z pokoju
Wróciłam do bliskich i od razu wpadam w ramiona Niall'a, który mocno mnie przytulił. Poczułam jakby odchodził kolejny członek mojej rodziny. Przecież nie wiadomo kiedy i czy w ogóle on się obudzi. Ten ból, to uczucie było nie do zniesienia. Nikt nie zasługuje na taki los...Dave jest jeszcze taki młody. Chciałam aby wyzdrowiał i zaczął żyć na nowo. Chciałam mu w tym pomóc...
Odeszłam od Niall'a. Nie chciałam by widział jak cierpię. Usiadłam gdzieś na końcu korytarza. Byłam sama z moimi myślami. Nie wyobrażałam sobie tak szybko go stracić. Od dłuższego czasu miałam nadzieję, że go lepiej poznam, a teraz okazuje się, że...Czemu to musi tak boleć?
Mimo, że chciałam pobyć sama, Niall jednak do mnie dołączył. Wbrew mojej woli po raz kolejny wziął mnie w swoje ramiona, tak mocno, jakby bał się, że za chwilę się rozpadnę. Uśmiechnęłam się mimo łez, które swobodnie spływały po moich policzkach.
  - Nie poddawaj się - szepnął
Pociągnęłam nosem przenosząc na niego wzrok.
  - Nie poddam - zacisnęłam wargi, a on otarł moje policzki
  - Ostatnio dostałaś kartkę od lekarzy, którą znaleźli w jego bluzie. Przeczytałaś ją?
  - Nie mam ją tutaj - wyjęłam z kieszeni moich spodni
  - Przeczytasz przy mnie?
Przytaknęłam rozwijając ją.
"To już koniec. Koniec dla mnie. Nie myśl o mnie, przecież nawet mnie nie znałaś. Dziękuje, że starałaś się mnie odnaleźć, ale nie chcę byś więcej ryzykowała. Bądź wolna. Mark nie jest normalnym człowiekiem, aż trudno uwierzyć, że jest naszym ojcem. Nie daj się mu. Kocham Cię."
Przeczytałam na głos.
Mimo swojego cierpienia, Dave martwił się o mnie...
Jest wspaniałym człowiekiem.
Chciałabym aby wrócił;
Aby żył normalnie jak ja.

Mimo, że nie mogłam na nic liczyć już od kilku godzin siedziałam przy jego łóżku, ściskając jego dłoń. Był taki drobny i blady. Serce bolało od samego patrzenia na niego. Nigdy nie myślałam, że to wszystko tak się potoczy...
  - Niall - zaczęłam
  - Tak? - wyrwał się z przemyśleń
  - Zostałbyś jeszcze trochę przy nim? Chciałabym odpocząć
  - Jasne - wzruszył ramionami - Może Cię odwiozę?
  - Nie dziękuje, zamówię sobie taksówkę
  - Dobrze - przytaknął - Ale proszę, uważaj na siebie
  - Zadzwonię jak tylko dojadę do domu
  - Będę czekał. Pa - musnął moje usta
Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i opuściłam szpital. Miałam ochotę na spacer, dlatego też nie zamówiłam, żadnej taksówki...Ale czy to było dobrym pomysłem?

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Średnio podoba mi się ten rozdział...to wam zostawiam go do oceny :)

przypominam o nowej liście informowanych 

pamiętajcie o zakładkach po lewej stronie :)

wasza @yep_Nialler