piątek, 31 maja 2013

Prolog

Niedzielny przed bożonarodzeniowy wieczór a ja znów siedzę sama zamknięta w swoim pokoju. Jak co wieczór mam doła. Brakuje mi kogoś bliskiego, a najbardziej rodziców. Przez moje chore zachcianki ze szkołą tańca już ich ze mną nie ma. Gdyby nie tamten dzień, gdyby nie dzień egzaminów w Londynie do przyjęć na uczelnię wszystko byłby inaczej. Nie chce o tym nawet myśleć. Mam wyrzuty sumienia, że ciągnęłam ich z pracy z Nowego York'u aby zobaczyli jakiś głupi 5 minutowy występ...na który z resztą nie dotarli, a ja z tego wszystkiego nie wyszłam na parkiet. Lot był zagrożony, jednak pozwolono na start. Nie zdawałam sobie sprawy z tego co może się z tym wiązać. Dziesięć minut przed występem dostałam telefon. Mój świat się wtedy zawalił. Dowiedziałam się o najgorszym. Wypadek, samolot się rozbił. Pamiętam, że szybko zgarnęłam swoje rzeczy i uciekłam z miejsca przesłuchań. Płakałam. Zaraz po tym zorientowałam się, że nie mam co ze sobą zrobić. Ta myśl jeszcze bardziej mnie pogrążała. Byłam pełnoletnia, ale nie przygotowana na samodzielne życie.
Dotąd jeszcze zbieram się po tych wszystkich wydarzeniach....Chyba powoli zaczynam żyć na nowo.

Za oknem wciąż prószy, jest pięknie. Śnieg pokrywa niemalże wszystko na podwórku. Odśnieżona jest jedynie dróżka, która prowadzi do małego domku w ogrodzie. Bardzo lubię w nim siedzieć i odpoczywać. Rodzice Niallera przygotowywali mi tam moją własną salkę do tańczenia. Tak. Od wypadku mieszkam w Irlandii razem z nimi i jest mi tutaj dobrze. Czasem gdy mam zły humor siedzę tam na wygodnym fotelu przy kominku z kubkiem gorącej czekolady, przykryta kocykiem, który dostałam kiedyś od Nialla.
Tam mogę odizolować się od wszystkich. Potrzebuję tego. Nikt nie wie co skrywam, jestem z tym sama. Chcę radzić sobie sama. Po stracie rodziców jestem inna. Pani Maura i Bob starają mi się ich zastąpić, robią wszystko co mogą. Nie mam tutaj przyjaciół poza Seanem. Nie jestem ufna ludziom. Boję się komukolwiek zaufać. On też o wszystkim nie wie. Bardzo chcę, żeby zostało tak jak jest.
Dochodzi dwudziesta druga, wszyscy chyba śpią. Biorę do ręki zdjęcie. Zdjęcie z czasów, których tak bardzo mi brakuje. Przedstawia ono mnie i Niallera, kiedy byliśmy jeszcze razem. Tęsknie za nim, nie odzywa się od 6 miesięcy - właściwie od pogrzebu moich rodziców. Nie wie co przez ten czas się u mnie działo. Kiedyś tylko jemu byłabym w stanie o tym powiedzieć. A teraz? Myślę, że już nie. Obiecał, że mnie nie zostawi, że nie zapomni. A zrobił to. Nie wiem czy będę chciała mu jeszcze wybaczyć. To doświadczenie dało mi pewną nauczkę. Już wiem, że nie warto wierzyć. Stałam się przez to trochę silniejsza. Jednak jest we mnie coś, co mnie powstrzymuje.
Momentalnie wspomnienia wracają. Robi mi się mętlik w głowie...


Pamiętam wszystko z naszej młodości. Byliśmy nierozłączni. W zasadzie nasz związek wyszedł sam z siebie. Mieliśmy wtedy po 13 lat. Poszliśmy na łąkę, tym razem sami, bez znajomych. Z początku spacerowaliśmy po niej. Niall wtedy pierwszy raz złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Pamiętam ten jego nieśmiały uśmieszek. Był uroczy. Potem położyliśmy się na trawie. Czułam się skrępowana kiedy chłopak oparł się na łokciu i ciągle się na mnie patrzył, co jakiś czas odgarniając kosmyk moich włosów za ucho. Nie rozmawialiśmy do momentu aż wypowiedział słowa "Julia chciałbym, żebyś była dla mnie kimś więcej niż przyjaciółką. Zależy mi na tobie." Wiedziałam, że zbierał się do tego długo. Poczułam się wtedy tak cudownie. Miliony motyli wypełniły mnie od środka. Pamiętam to uczucie do dziś. Od tamtej pory byliśmy razem. Każdy dzień spędzaliśmy wspólnie. Nasi rodzice byli bardzo szczęśliwi.
Niall opiekował się mną jak młodszą siostrą, mimo tego że jestem tylko o rok od niego młodsza. Dobrze wspominam tamten czas. Kiedy trochę dorośliśmy wiedziałam jaki blondyn ma niesamowity talent. Chciałam, żeby go wykorzystał. Często śpiewał mi w domu dzięki czemu też trochę podłapałam jak to się robi, a ja co jakiś czas uczyłam go nowych kroków tanecznych. Szybko je łapał. Wspólnie godziliśmy swoje pasje. Pewnego dnia nakłoniliśmy go na przesłuchanie w XF. Zgodził się. Nie pewnie, ale poszedł tam. Mocno trzymałam za niego kciuki. Przeszedł pierwszy etap. Byliśmy dumni. Marzył o tym. Marzył, żeby być gwiazdą. Potem Bootcamp. Pech. Nie udało się. Załamał się. Jednak za chwilę znów przywołano go razem z czwórką innych chłopaków. Tym razem się udało. Połączono ich w zespół. One Direction. To najcudowniejsza rzecz jaka go spotkała. Cieszyliśmy się razem. Gdybyście widzieli w jakim był wtedy stanie.
Potem zamieszkał w domu XF. Spotykaliśmy się co tydzień po odcinkach na żywo. Po finale miał trochę wolnego, wyjechaliśmy razem z jego tatą i Seanem to Hiszpanii. Wspaniale się bawiliśmy do dziś dobrze wspominam kilka tamtych dni. Po powrocie pojechali w niedługą trasę XFTour. Przede wszystkim dobrze się bawili i zaczęli brnąć w większy świat. Co tydzień byli coraz sławniejsi, przychodziło coraz więcej fanek.
Następnie trasa UAN, którą jeszcze przetrwaliśmy, ale zaczęła się jakiś czas później już nowa. TMH tour. Nowa, więcej wymagająca od całej piątki. Powoli zaczynało im brakować czasu na życie prywatne. No właśnie. To wspominam najgorzej. Nie widywaliśmy się za często. Trasa dłużyła się w nieskończoność, a on wiedział jak bardzo cierpię i tęsknie. Pewnego dnia przyjechał. Powiedział wtedy, że bez sensu jest kontynuować ten związek. Że nie damy rady. Najgorsze słowa "To koniec Julia"-  ciągle chodzą mi po głowie. Nie wiedziałam, że się podda. Przytulił mnie wtedy bardzo mocno i obiecał, że mimo wszystko zawsze będzie blisko. Potem gdy przyjeżdżał starał się udawać, że już jest dobrze, ale ja nie umiałam. Widział to. Nie zrobił nic. Nic, żeby mi pomóc.

Trasa potrwa jeszcze kilka miesięcy widzę marne szanse na naprawienie między nami jakichkolwiek relacji.
Teraz bardzo mocno to przeżywam. Poczułam jak jedna słona łza spada na szkło ramki. Otarłam oczy i zdjęcie. Musiałam być silna. Wiedziałam, że nic z mojego płakania nie będzie. Pogodziłam się z tym. Podniosłam fotografię wyżej i potarłam kciukiem po policzku Nialla.
  - Tęsknie - powiedziałam pod nosem
Popatrzyłam jeszcze chwilę i schowałam je z powrotem pod poduszkę. Zawsze je tam wkładałam. Wiedziałam, że będzie tam bezpieczne.
*pukanie do drzwi*
  - Proszę! - krzyknęłam
Do pokoju weszła ciocia - mama Nialla. Usiadła obok mnie i przeczesała delikatnie moje włosy.
  - Przestań się męczyć . Nie łatwiej schować to zdjęcie gdzieś głęboko i zapomnieć?
 - Boję się zapomnieć - moja dolna warga niebezpiecznie zadrżała - I chyba nie chcę zapomnieć...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

NO CZEŚĆ.
W tym prologu nieco postanowiłam wam przybliżyć historię Julii z przeszłości. Mam nadzieję, że choć trochę was tym zaciekawiłam, bo nie chcę jak na razie zdradzać więcej.
Byłabym wam niezmiernie wdzięczna, żebyście po przeczytaniu napisali co sądzicie, chciałabym wiedzieć czy to wszystko ma sens i nad czym mogę jeszcze popracować.

Po prawej stronie macie kilka zakładek. Zachęcam do ich odwiedzenia. Bohaterów możecie zobaczyć sobie pod tytułem "Występują" a jeśli macie do mnie jakieś pytania zapraszam na "Pytania do autorki" z chęcią wam na nie odpowiem. 

Jeśli spodobał wam się prolog PROSZĘ dodawajcie się do obserwatorów, dzięki czemu będziecie na bieżąco, a jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, w komentarzach również podawajcie swoje NICKI Z TWITTERA.
p.s 
Prowadzę jeszcze jednego bloga, mianowicie: http://truefriendshipandmaybelove.blogspot.com/. Właściwie to już go kończę. Pierwszy rozdział TUTAJ może się pojawić dopiero za jakiś czas, ale mam nadzieję, że cierpliwie wyczekacie na ten moment.

DO NAPISANIA WKRÓTCE!

środa, 15 maja 2013

                                 POCZĄTEK JUŻ WKRÓTCE!

W ZAKŁADCE 'WYSTĘPUJĄ' ZNAJDUJĄ SIĘ BOHATEROWIE OPOWIADANIA. ZAPRASZAM :) 

PODAWAJCIE TU OD RAZU SWOJE NICKI Z TWITTER'A ABYM MOGŁA WAS POINFORMOWAĆ KIEDY POJAWI SIĘ PROLOG! 

MÓJ TWITTER --> https://twitter.com/yep_Nialler
MÓJ ASK --> http://ask.fm/yepNialler