niedziela, 23 czerwca 2013

~Rozdział 2~

Minęła chwila, a ja wciąż stałam w osłupieniu. Przyglądałam mu się, był całkiem inny. Kiedyś taki niepozorny, skromny chłopak a teraz? Bardzo przystojny i bardzo pewny siebie 'gwiazdor' jeśli mogę go tak nazwać. Miałam jednak nadzieję, że w środku jest wciąż tym samym Niallem sprzed One Direction. Obserwowałam każdy jego ruch. Zaczął kolejno zdejmować przemoczoną od śniegu kurtkę i swoje słynne supry. Odłożył rzeczy do szafy następnie poprawiając mokrą, opadniętą na czoło grzywkę która już po chwili stała do góry. Znów przeniósł wzrok na mnie. Oczami błądził po moim ciele od góry do dołu i tak kilka razy. Jego oczy zabłysły a ja poczułam jakby ktoś mocno ścisnął mój żołądek.
  - Tak się cieszę że jesteś Niall! - przerwała tą ciszę 'ciocia' Maura - Czemu nie powiedziałeś, że przyjedziesz? Wszyscy - to słowo podkreśliła bardziej spoglądając na mnie - bardzo tęskniliśmy - dodała ze łzami w oczach ściskając syna.
Chłopak odwzajemnił uścisk. Wykorzystując chwilę nie uwagi poszłam na górę. Nie mogłam dłużej patrzeć na ich rodzinne szczęście. Owszem też się cieszyłam, ale coś mnie tknęło gdy zobaczyłam matczyną miłość. Gdyby nie ten wypadek teraz byliby tu moi rodzice i wszystko byłoby inaczej. Tak bardzo mi ich brakuje. Zostałam sama z ich problemem, o którym jak zgaduję nigdy nie chcieliby żebym się dowiedziała. Niestety los chciał inaczej i to ja teraz przez to cierpię. Jest mi ciężko. Za każdym razem muszę bardzo uważać, bo ON może być wszędzie.
Gdy znalazłam się już w swoim pokoju wreszcie mi ulżyło. Odłożyłam torebkę z prezentem dla Niallera na komodę i podeszłam do okna. Widok jak zawsze był niesamowity. Śnieg coraz bardziej sypał, nawet nie było już widać dróżki do malutkiego domku w ogrodzie. Sąsiedzkie domy były ładnie przyozdabiane różnymi rodzajami migających lampek. Z mojej perspektywy widziałam również mieszkanie Seana. W całym domu świeciły się światła, a w salonie chłopak  wraz z rodziną siedział przy wigilijnej kolacji. Uśmiechnęłam się pod nosem cofając się w stronę łóżka. Siadając na nim głośno westchnęłam. Wydychając powietrze moje ciało bezwładnie opadło na miękki materac i tak przez dłuższy czas bezczynnie leżałam wpatrując się w sufit.
Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Zerwałam się na proste nogi i podeszłam do drzwi od razu je otwierając. Po ich drugiej stronie zastałam Horana. Ubrany był w białą koszulę i  dżinsowe rurki. Mokre włosy już zdążyły wyschnąć przez co jego fryzura wyglądała perfekcyjniej.
  - Mogę? - zapytał z nadzieją
  - Jasne, wchodź - niepewnie wskazałam gestem ręki
Blondyn wszedł do środka i zaczął się rozglądać. Zamknęłam za nim drzwi.
  - Dużo się tu zmieniło - rzucił - Pamiętam jak jeszcze to był mój pokój i spędzaliśmy tutaj razem większość wolnego czasu - dodał
  - Ja też to pamiętam - odparłam bez większego entuzjazmu
  - Coś się stało? - podszedł bliżej
  - Nie - spuściłam wzrok
  - Przecież widzę - chciał złapać moją dłoń, jednak w porę ją zabrałam
  - Przyszedłeś po coś konkretnego? - spytałam
  - Nie. Znaczy tak - podrapał się po głowie - Chciałbym złożyć  Ci życzenia i podzielić się z Tobą opłatkiem - podał mi jeden biały płatek
  - To miłe, dziękuje
Po jakże niezmiernie przesłodzonych jak dla mnie słowach uściskaliśmy się. Z racji tego że byłam sporo niższa, wtuliłam się w jego ciepły tors jednocześnie zaciągając się pięknym zapachem perfum. Dobrze czułam jak mocno bije jego serce - wspaniałe uczucie.
  - Wspaniale dziś wyglądasz - szepnął mi do ucha
Niemalże nie przestałam oddychać gdy to usłyszałam. Karciłam się w myślach bo nie chciałam brać tego wszystkiego do siebie. Chciałam się uwolnić od uczucia do niego. Jednak to wszystko jak na razie było chyba silniejsze. Po dłuższej chwili w końcu oderwaliśmy się od siebie.
  - Wciąż tak samo - zaśmiał się - Zejdziesz jeszcze do nas?
  - Nie, chcę zostać sama - odparłam
  - Jak uważasz - wzruszył ramionami - Przyjdę później, dobrze?
  - Możesz przyjść nie będzie mi to przeszkadzało - powiedziałam
Przed wyjściem posłał mi szczery uśmiech i opuścił pokój. Wróciłam na swoje poprzednie miejsce i zaczęłam rozmyślać. Miałam mętlik w głowie nie wiedziałam co nadal czuję. Nadal mam do niego żal o to, że mnie zostawił. Przecież o tym nigdy nie zapomnę bo obiecywał coś innego. Jednak coś w środku podpowiada mi że potrafię mu wybaczyć. Zbyt ważną rolę odgrywa w moim życiu. Mam nadzieję, że podczas tych świąt uda nam się odbudować przyjaźń, zacząć wszystko od nowa. Nie chcę aby coś takiego wspaniałego się skończyło - nie teraz, gdy jest tak blisko. Czuję, że razem możemy więcej.
Powoli czułam jak moje oczy zapełniają się słonymi łzami. Obiecałam sobie, że cokolwiek będzie się działo będę silna, więc szybko opanowałam swoje emocje. Wstałam z łóżka. Spojrzałam na zegar który wskazywał równo dwudziestą drugą. Wyjęłam z komody strój do spania, kosmetyczkę i udałam się do łazienki. Tam jak zawsze wzięłam prysznic i przygotowałam się do snu. Po niespełna godzinie wróciłam do sypialni. Na moim łóżku siedział Horan, a w ręku trzymał...trzymał branzoletki, które dziś zakupiłam. Nie wiedziałam co powiedzieć, bo akurat trzymał te z napisem 'I love my boyfriend' i 'I love my girlfriend'. Tych wcale nie miałam zamiaru mu dać. Po prostu Sean wcisnął mi je na siłę, sama nie wiedziałam po co. Odłożyłam rzeczy na półkę i usiadłam na fotelu na przeciwko niego. Przeniósł wzrok na mnie. Chciałam uniknąć spojrzenia w jego oczy, więc wpatrywałam się pusto w podłogę.
  - Masz chłopaka? - zaczął
  - Skąd takie pytanie? - głupio palnęłam
  - No wiesz inaczej nie kupowałabyś tego - wskazał na branzoletki
  - Nie mam ochoty Ci się tłumaczyć
  - Czyli masz
  - A nawet jeśli to co?
  - Wciąż myślałem, że czujesz coś do mnie
  - Myślałeś?! Proszę Cię chociaż teraz nie kłam! - wstałam z miejsca
  - O co Ci chodzi?
  - Dobrze powinieneś wiedzieć o co - rzuciłam - A teraz masz to - sięgnęłam po zdjęcie i resztę drobiazgów - i możesz sobie iść!
  - Co to?
  - Otwórz - wzruszyłam ramionami
Chłopak dość szybko uporał się z ozdobnym papierem. Po chwili przed oczami trzymał ramkę z naszym zdjęciem.
  - Zrobiłaś to specjalnie dla mnie?
  - Nie widać?
  - Julia nie wiem co mam powiedzieć
  - Lepiej nic już nie mów, tylko idź - otworzyłam mu drzwi
  - Ale...
  - Nie ma żadnego ale - przerwałam mu
  - Przepraszam Cię - kontynuował - Wiem czemu jesteś taka wobec mnie
  - To dobrze - kiwnęłam głową - Wreszcie
  - Pójdę już
  - Tak będzie najlepiej - unikałam jego wzroku - Dobranoc
  - Dobranoc Julio
Wyszedł już dziś po raz drugi. Ulżyło mi. Podeszłam do łóżka i po prostu się na nie rzuciłam. Schowałam zbędne branzoletki do pudełeczka które włożyłam zaraz do szafki nocnej. Cieszyłam się, że nie znalazł zdjęcia z pod poduszki, jeszcze tego by brakowało. Pomyślałby sobie nie wiadomo co, a takich sytuacji wolałam uniknąć.

*oczami Niallera*
Wyszedłem tak jak poprosiła mnie Julia. Zrobiło mi się strasznie głupio. Czasem jeszcze nie dojrzałem do takich sytuacji i zachowuje się jak szczeniak. Poszedłem do pokoju Grega - tam miałem spędzić dzisiejszą noc. Usiadłem na łóżko i jeszcze raz spojrzałem na prezent. Dobrze pamiętałem tamtą chwilę. Zrobiliśmy to zdjęcie, gdy występowałem w XF już jako One Direction. Julia starała się być wtedy na każdym występie, opuściła tylko jeden. Bardzo mnie wtedy wspierała, fakt byliśmy jeszcze razem. Teraz żałuję tylko jednego - zerwałem z nią. Poddałem się. Stchórzyłem. Był to największy błąd mojego życia. Zraniłem ją, tak bardzo ją zraniłem. Pamiętam jak bardzo wtedy płakała. Z resztą ja tak samo. Ta chwila była dla nas obojga ciężka, nie sądziłem, że aż tak to przeżyjemy. Gdy podróżowałem z chłopakami po całym kraju często do niej dzwoniłem, a gdy byliśmy blisko spotykaliśmy się. Niestety z czasem zaniedbałem tą sprawę. Pół roku nie dawałem żadnych oznak życia. Jestem na siebie zły. NIe dziwie się zachowaniu Julii, to moja wina. To ja ją zostawiłem i po części oszukałem. Chcę i muszę wszystko naprawić. Będę walczył.
Upływał czas, a ja wciąż siedziałem wpatrując się w zdjęcie. Inny chłopak by to olał, ale nie ja. Nie jestem aż taki pusty. Chcę uratować tą przyjaźń, nic więcej. To co było między nami wiem, że nie wróci. Coś nie dawało mi teraz spokoju. Jakby moja podświadomość kazała abym coś sprawdził. Postawiłem ramkę na półkę i opuściłem pokój. Szedłem wzdłuż korytarza, było ciemno - każdy spał. przynajmniej tak mi się wydawało. Po chwili znalazłem się na jego końcu. Usłyszałem ciche szlochanie, które dochodziło z pokoju Julii. Nie pukając wszedłem do środka. Siedziała tyłem, ale gdy mnie tylko usłyszała odwróciła się. Wydawało mi się, że była przestraszona. Szybko schowała coś pod poduszkę, niestety nie zdążyłem zobaczyć co.
  - Coś się stało? - podszedłem do niej - Płakałaś?

* oczami Julii*
  - Nic - odparłam
  - Przecież widzę - powiedział stanowczo - Co tam schowałaś?
  - Nic - trzymałam się swojego
W tym momencie na prawdę nie wiedziałam co powiedzieć, nie miałam żadnego wytłumaczenia. Nie mogłam, a raczej nie chciałam powiedzieć mu prawdy. Po co mu wiedzieć, że co wieczór wzdycham do naszego wspólnego zdjęcia. Po co?
  - Julia czuje, że przede mną ukrywasz
  - Wydaje Ci się - wzruszyłam ramionami
  - To czemu nie śpisz? - usiadł po drugiej stronie łóżka
  - Nie czuje takiej potrzeby, z resztą co Cię teraz zaczęłam obchodzić?
  - Wiesz co Ci powiem?
  - No? - spojrzałam na niego
  - Nie wiem co się z Tobą dzieje. Jesteś inna, okłamujesz mnie. Przecież mi możesz wszystko powiedzieć. Myślałem, że się przyjaźnimy.
  - Przyjaźnimy? Po czasie w jakim się do mnie nie odzywałeś i mnie olałeś? Wróciłeś i myślisz, że od razu Ci wybaczę i będzie jak dawniej?
  - Własnie tak - wtrącił
  - Niall daj nam czas. Oboje jesteśmy już starsi i inaczej podchodzimy do życia
  - To nie powinno niczego zmieniać
  - A jednak
  - To przez mój błąd, dlatego chcę to wszystko naprawić. Nie rozumiesz?
  - Rozumiem ale przez sławę myślisz, że możesz robić co chcesz. Kiedyś taki nie byłeś. Teraz jesteś pewny siebie, aż za bardzo
  - Wcale nie - odparł z pretensją
  - Ty tego nie widzisz
  - Zrobiłaś się strasznie zarozumiała
  - To twoje zdanie. Po prostu mówię jak jest
  - W takim razie chcę się zmienić
  - Teraz? Nie dasz rady - machnęłam ręką
  - Czemu? - skrzywił się
  - Żyjesz w takim świecie już dość długo, nawet nie ma takiej opcji
  - To znaczy że co? Nie będziemy się więcej przyjaźnić? - podrapał się po głowie
  - Nie - zaśmiałam się - To znaczy, że z czasem przyzwyczaję się do takiego Nialla jakim teraz jesteś
  - Naprawdę? - uśmiechnął się
  - Tak - odwzajemniłam gest
  - Bardzo się cieszę - przysunął się bliżej i mocno mnie przytulił
Niestety nie utrzymałam jego ciężaru i oboje opadliśmy całkiem na łóżko. Leżał na mnie jednocześnie mnie przygniatając.
  - Umm Niall duszę się - rzuciłam
  - Ahh tak przepraszam - zsunął się ze mnie i położył się obok - Wiesz przez ten czas przytyło mi się trochę - poklepał się po brzuchu, dopiero teraz zauważyłam że jest w samych bokserkach
  - Przestań nie jest źle
  - Już mi tak nie słódź. Czas na mnie - spojrzał na zegarek - Dobranoc po raz drugi
  - Dobranoc
Zmęczona tym wszystkim wskoczyłam pod ciepłą kołdrę i chciałam już tak po prostu zasnąć ale niestety zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Harry'ego. Zdziwiłam się i to bardzo. Nie rozmawiałam z nim od niepamiętnych mi nawet czasów.
  - Halo - odebrałam
  - Julia? - usłyszałam jego głos
  - No raczej - odparłam
  - Przepraszam, ale nie poznałem z początku
  - Bywa - cicho się zaśmiałam  - Co się stało, że dzwonisz?
  - No wiesz są święta. Nie zapomina się o znajomych. Dzwonię z życzeniami
  - Pamiętałeś - wzdychnęłam
  - No więc chciałbym życzyć Ci przede wszystkim zdrowych i wesołych świąt bożego narodzenia, góry prezentów, spełnienia marzeń abyś osiągnęła w życiu wszystko co chcesz i abyś nigdy się nie poddawała.
  - Dziękuje, Tobie jeszcze do tego życzę dużo miłości, znalezienia w końcu tej jedynej, dalszej kariery w One Direction i tak wspaniałych przyjaciół jakich masz teraz
  - Szkoda tylko, że nie możemy się podzielić opłatkiem
  - Nie dostajemy w życiu wszystkiego co chcemy Harry
  - Wiem wiem. A co do Horana to przyjechał sam?
  - Tak a czemu pytasz?
  - Nie wiem czy powinienem Ci to mówić, ale pytam bo teraz prowadza się z jakąs pustą laską. Holly chyba i pomyślałem, że zabrał ją ze sobą
  - On ma dziewczynę?!
  - Nie do końca - kaszlnął - Nie są chyba razem
  - To co oznacza słowo prowadza?
  - Mam Ci to teraz tłumaczyć? Przez telefon?
  - Nie widzę teraz innej opcji, a muszę wiedzieć na czym stoję - odparłam
  - A ja widzę. Przyjedź z nim do Londynu na sylwestra. Będzie Liam z Danielle, Louis z Eleanor, Zayn z Perrie, Ja, On i może jacyś nasi najbliżsi przyjaciele.
  - Pomyślę, ale nic nie obiecuję. Głupio mi iść samej
  - Co szkodzi na przeszkodzie - zapytał?
  - W sumie to nie wiem, ale czy jestem tam mile widziana?
  - No pewnie! A o osobę towarzyszącą się nie martw będziemy razem
  - To niech Ci będzie Harry - uśmiechnęłam sie pod nosem - Pogadam z Horanem, a teraz muszę iść spać
  - Spisz z Niall'em?
  - Harry! - krzyknęłam
  - No co? Przecież żartuję. Śpij dobrze, dobranoc
  - Ty też, pa - rozłączyłam się
Odłożyłam telefon na półkę i wreszcie zanurzyłam się pod cieplutką kołdrę. Rozmowa ze Styles'e, nieco poprawiła mi humor. ten idiota jest ciągle taki sam. Zastanawiałam się jedynie nad tym co powiedział mi o Niall'u. Nie możliwe żeby on uganiał się za taką dziewczyną, to do niego nie podobne. Nie wiedziałam czy mam mu wierzyć. Styles zawsze na swój sposób farmazonił, może i tym razem robił to samo? Może najpierw powinnam porozmawiać o tym z blondynem? Ale w sumie co mnie to obchodzi? Wygłupiłabym się tylko. Nie miałam już głowy do takich spraw. Włożyłam rękę pod poduszkę żeby zobaczyć czy zdjęcie jest na swoim miejscu. Było. Prawidłowo. Nie patrzyłam już na nie, nie chciałam. Przecież on już wrócił. Cofnęłam rękę i zgasiłam lampkę nocną. Nawet mimo tego w pokoju było dość jasno. Księzyc mocno dziś świecił,a również śnieg za oknem robił swoje. Nakryłam się kołdrą na głowe i spróbowałam zasnąć.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

NIE SĄDZIŁAM, ŻE BĘDZIECIE TYLE CZEKAĆ NA TEN ROZDZIAŁ JEDNAK POPRAWIANIE OCEN POCHŁONĘŁO ODE MNIE WIĘCEJ CZASU NIŻ MYŚLAŁAM. KOŃCZĘ GIMNAZJUM WIĘC BARDZO MI NA TYM ZALEŻAŁO. MAM NADZIEJĘ, ŻE TO ZROZUMIECIE. JEST SPORO DŁUŻSZY OD POPRZEDNIEGO, BARDZO SIĘ STARAŁAM. MAM NADZIEJĘ, ŻE SIĘ SPODOBAŁ :) 

DZIĘKUJE ZA WSZYSTKIE KOMENTARZE I DODAWANIE SIĘ DO OBSERWATORÓW. JEST MI BARDZO MIŁO I OBY TAK DALEJ. BARDZO MNIE TO MOTYWUJE!

JEŚLI CHCESZ BYĆ INFORMOWANA O NOWYCH  ROZDZIAŁACH NA TT NAPISZ MI W KOMENTARZU SWÓJ NICK Z DOPISKIEM 'INFORMUJ MNIE'
TAK BĘDZIE MI NAJŁATWIEJ. 

już niedługo pojawi zakładka z ulubionymi komentarzami 

+nie musicie pytać o termin dodania nowego rozdziału, bo zazwyczaj ja sama tego nie wiem, będę się starała jak najczęściej.

TO WSZYSTKO ODE MNIE :) 
mój twitter ---> @yep_Nialler


wtorek, 11 czerwca 2013

~Rozdział 1~

Obudziłam się w niezbyt dobrym humorze. Tej nocy praktycznie nie spałam. Myśli o tym, że już dziś wigilia przytłaczały mnie. Zastanawiałam się jak zareagować, co mam zrobić jeśli Niall zjawi się na wieczornej kolacji. Nie widziałam go pół roku, nie wiem jak bardzo się zmienił i kim dla niego teraz jestem. Może już tylko zwykłą znajomą z Mullingar? Może już nie pamięta o obietnicach które składał gdy wyjeżdżał? Jego mama przez cały czas stara się wybijać takie myśli z mojej głowy. Bobby - jego tata - też jest bardzo w porządku, a z Gregiem - jego starszym bratem - nie rozmawiam zbyt często z powodu jego ciągłych nieobecności w domu. Jednak najlepszy kontakt mam z zamieszkującym obok Seanem - najlepszym przyjacielem Niallera, a teraz już i moim. Chłopak bardzo mnie wspiera. Dzięki niemu zaczęłam żyć na nowo po straceniu rodziców. Jest ze mną zawsze gdy go potrzebuję.
A teraz wróćmy do rzeczywistości...
Przeniosłam się do pozycji siedzącej przez co kołdra z moich barków osunęła się w dół. Momentalnie poczułam zimno, które już prawdopodobnie panowało na dworze. Spojrzałam na zegarek, wskazywał 9.30 rano. Zdziwiłam się, zazwyczaj o tej godzinie nigdy nie zdarzyło mi się wstawać w wolne dni. Porządnie się przeciągnęłam jednocześnie stając bosymi stopami na podłodze. Po raz kolejny przeszedł mnie nie przyjemny dreszcz. Spod łóżka szybko wygrzebałam ciepłe, puchowe kapcie które już po chwili znalazły się na moich stopach. Następnie podeszłam do wielkiego okna z widokiem na ogród. Wszystko wygląda tak pięknie. Spojrzałam na termometr, wskazywał 17 stopni na minusie, zimno - nawet bardzo. Po dłuższym zastanowieniu podeszłam do szafy i standardowo wyjęłam z niej dresy i ciepłą bluzę. Zabierając wybrany zestaw i kosmetyczkę udałam się do łazienki. Po drodze na korytarzu poczułam zapachy dochodzące z kuchni. Ciocia Maura - tak miałam w zwyczaju ją nazywać, żeby nie mówić 'pani' - naprawdę świetnie gotowała, nie mogłam się doczekać kiedy będę mogła spróbować tych wszystkich potraw. Gdy znalazłam się już w łazience szybko pozbyłam się ubrań i wzięłam ciepły, odprężający prysznic który postawił mnie na nogi. Umyłam również moje długie rudziane włosy których nienawidzę przez ich kolor. Następnie wysuszyłam je lekko podkręcając końcówki. Nie miałam zwyczaju się mocno malować szczególnie w wolne dni ani nawet nie miałam takiej potrzeby więc tylko wytuszowałam rzęsy, a usta przejechałam malinowym błyszczykiem. Na koniec wyszczotkowałam szereg białych zębów i zabierając rzeczy wróciłam do pokoju. Postanowiłam, że przed południem pójdę jeszcze do centrum po prezent dla Niallera. Wrzucając do torby telefon, pieniądze i inne pierdoły zeszłam na dół. Zastałam tam Maurę, Boba i babcie Horana, Greg najwidoczniej jeszcze spał, bo dziwne by było jakby zabrakło go w ten dzień.
  - Już wstałaś? - odezwał się Bobby
  - Tak mam do załatwienia jeszcze kilka spraw na mieście - rzuciłam
  - Myślałam, że pomożesz mi w kuchni - dodała Maura
 - Przecież wiesz, że nie jestem w tym dobra, ale jak wrócę postaram się pomóc - uśmiechnęłam się
Wyminęłam rodzinkę udając się do przedpokoju. Z ogromnej szafy wyjęłam kurtkę i ciepłe buty. Na głowę wciągnęłam ulubioną czapkę, wokół szyji owinęłam szalik, a na dłonie zaciągnęłam ręczkawiczki.
  - To ja wychodzę. Niedługo wrócę! - krzyknęłam łapiąc za klamkę
  - Tylko ciepło się ubierz jest strasznie zimno - usłyszałam głos starszej kobiety
  - Wiem, wiem babciu! - odparłam
Nie słysząc już żadnych zmianek w moją stronę opuściłam mieszkanie. Przymknęłam za sobą drzwi uważnie się rozglądając. Zawsze to robiłam, a wręcz musiałam. ON mógł wciąż się tu kręcić. Nie zauważając nie pożądanych osób w otoczeniu kompletnie zdezorientowana szybko ruszyłam przed siebie przez co poślizgnęłam się i wylądowałam tyłkiem na chodniku. Nagle poczułam, że ktoś jest za mną. Przestraszyłam się. Czyżbym GO jednak nie zauważyła? Jednak gdy tylko usłyszałam śmiech tej osoby wiedziałam od razu kto to.
  - Głupku może pomógłbyś mi wstać a nie się śmiejesz? - rzuciłam
 - Przepraszam, ale to wyglądało komicznie! Nie mogłam się powstrzymać - odparł chłopak wyciągając w moją stronę rękę.
  - Cały Sean - zaśmiałam się chwytając jego dłoń - Dziękuje
  - Nie ma za co - uśmiechnął się - Tak w ogóle, wesołych świąt - pocałował mnie w policzek
  - Nawzajem - odwzajemniłam gest
  - Gdzie się wybierasz?
  - Do centrum
  - O pójdę z Tobą. Chodźmy! - machnął ręką
Obejrzałam się jeszcze za siebie w celu upewnienia się osób w otoczeniu i dumnie ramie w ramie ruszyłam za przyjacielem. Sean zawsze umiał poprawić mi humor. Przy nim czułam się bardzo swobodnie, prawie tak samo jak przy Horanie. Zawsze mieliśmy o czym pogadać i oczywiście umieliśmy sobie pomóc. Jeszcze nigdy się na nim nie zawiodłam.
Po 20 minutach dotarliśmy na miejsce. Z racji tego, że kojarzono nas jako znajomych Niallera dużo dziewczyn oglądało się za nami przypatrując się czy aby przypadkiem nie ma z nami blondyna. Niestety na marne ich podejrzenia.
  - A właściwie to po co tu przyszliśmy?
  - Chcę wybrać coś dla Nialla
  - Wow, naprawdę Ci nadal zależy
  - Czy ja wiem? To taki świąteczny gest, głupio by było gdyby jednak przyjechał i nic nie dostał. Chcę mu pokazać, że jeszcze o nim pamiętam.
  - Nie broń się. Widzę w twoich oczach, że jesteś zakochana
  - Zakochana? Może nie w nim? - uniosłam jedną brew
  - Nie żartuj sobie - przysiadł na ławce, zrobiłam to samo - Nadal coś to niego czujesz, boisz się po prostu do tego przyznać
  - To nie tak Sean. Już nie chcę żyć przeszłością. On zapomniał ja też muszę
  - Julia Ty nie chcesz zapomnieć! Nie oszukuj samej siebie!
  - Czy to ma teraz jakieś znaczenie?
  - Ma. Pamiętaj nigdy się nie poddawaj. Pogadam z nim gdy przyjedzie
  - Nie! Nie chcę abyś miał jakikolwiek wpływ na to co się między nami dzieje. Rozumiesz?
  - Ale
  - Nie ma żadnego ale - przerwałam mu - Lepiej już chodźmy
Chłopak jeszcze przez chwile siedział w bezruchu i z niedowierzaniem patrzył w moją stronę. Co ja mam poradzić na to, że nie potrzebuje niczyjej pomocy? Chcę w końcu się usamodzielnić. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się stronę przyjaciela. Na chwilę zamarłam. Kilka metrów za nim ujrzałam...JEGO. Łzy momentalnie wypełniły mojego oczy. 'Jednak nie potrafisz odpuścić' - pomyślałam. Podbiegłam do Seana chwyciłam go za rękę i zaczęliśmy bieg przed siebie. Pomiędzy ludźmi, aby tylko nas nie zauważył. Udało się. Po chwili zniknęliśmy z pola JEGO  widzenia. Odetchnęłam z ulgą. Moje serce nadal biło jak szalone, cała się trzęsłam.
  - Co to było? Co to za bieg?
  - Sean nie zrozumiesz tego - spuściłam głowę
  - Julia od kilkunastu dni widzę, że jesteś inna. Co się stało? To przez ten wyjazd?
  - Jaki wyjazd?
  - Ten z którego wróciłaś tydzień temu - zmarszczył brwi
  - Ah ten - kiwnęłam głową - Nie coś ty
  - To co jest?
  - Nie ważne, proszę nie rozmawiajmy o tym
  - Jak chcesz, ale pamiętaj chcę Ci tylko pomóc.
Po dość udanych zakupach ubraliśmy kurtki i wyszliśmy z centrum. Sean pomógł mi wybrać dość dobry prezent dla Horana. Pamiętam, że od zawsze nosił branzoletki, więc właśnie kupiliśmy mu kilka. Oczywiście nie tylko to mu dam, mam w planach jeszcze coś innego.
Na dworze było chyba jeszcze zimniej niż rano. Chłodny powiew powietrza aż przeszywał moje ciało. Nie było to przyjemne uczucie a do tego zaczął mocno padać śnieg. Wręcz zasypywał wszystko na ziemi. Pomyślałam, że gorzej być nie może a jednak pomyliłam się. Nadjeżdżający z boku samochód ochlapał mnie wodą z brudnej kałuży. Byłam cała mokra. Trzęsłam się z zimna. Sean zauważył to, więc objął mnie ramieniem. Tak udaliśmy się w kierunku domu.
Po 15 minutach znaleźliśmy się na miejscu. Chciałam już iść kiedy chłopak złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Zadrżałam. Nigdy tak nie robił. Po chwili położył dłoń na moim policzku i delikatnie musnął po nim kciukiem. Podszedł jeszcze bliżej łapiąc mnie w talii.
  - Uważaj na siebie - szepnął mi na ucho i odszedł
  - Sean! - krzyknęłam za nim
  - Pamiętaj o tym co Ci powiedziałem! Nie poddawaj się!
Złapałam się za głowę, wzięłam głęboki oddech i weszłam do domu. Rozebrałam się z kurtki i butów udając się do salonu, wszystko było już ładnie przystrojone i przygotowane.
  - Julia coś się stało? - spytała Maura
  - Nie, wszystko w porządku - sztucznie się uśmiechnęłam
  - Na pewno?
  - Tak - przytaknęłam
  - W takim razie leć się przebrać i wracaj do nas
  - Jasne - udałam się w stronę schodów - A Niall może się odzywał? - odwróciłam się na pięcie
  - Niestety nie
  - Szkoda - odparłam i pobiegłam na górę
Usiadłam na łóżku i z torebki wyjęłam zakupione branzoletki. Strasznie mi się podobały. Włożyłam je w ładne pudełeczko i odłożyłam na bok. Potem sięgnęłam po ramkę i moje zdjęcie z Horanem. Ozdobiłam ją napisami następnie wsuwając w nią fotografię.
  - Mam nadzieję, że to będzie mu o mnie przypominało - powiedziałam sama do siebie

Spojrzałam na zegarek. Dziwnym trafem wskazywał już osiemnastą. Szybko ubrałam sukienkę, czarne szpilki i przeczesałam włosy. Prezent dla Niallera uwinęłam w specjalny papier a upominki dla reszty 'rodziny' wzięłam do ręki. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i zeszłam na dół. Blondyna niestety nie było.
Równo z pojawieniem się pierwszej gwiazdy na niebie podzieliliśmy się opłatkiem i wręczyliśmy sobie prezenty. Następnie zasiedliśmy do stołu. Wszystkim doskwierał wspaniały humor, a ja siedziałam zapatrzona za okno tylko od czasu do czasu coś się odzywając. Po skosztowaniu wszystkich posiłków postanowiłam wrócić do siebie. Przeprosiłam wszystkich i wstałam od stołu. W ręku wciąż trzymałam prezent dla tego , który jednak nie przybył. Odwróciłam się posyłając każdemu uśmiech i weszłam na pierwszy stopień schodów.
Nagle usłyszałam za sobą trzaśnięcie drzwiami, a zaraz po tym ten anielski głos. Stałam jak zahipnotyzowana. Nie wierzyłam w to, że na prawdę on tu jest. Myślałam, że to moje urojenia, ale nie to była prawda! Ponownie się odwróciłam i ujrzałam chłopaka.
  - Julia? - powiedział wpatrując się we mnie swoimi pięknymi oczami
Serce podskoczyło mi do gardła. Nie wiedziałam co powiedzieć. Wzrok wszystkich był skupiony tylko i wyłącznie na mnie.

       - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Nawet nie wiem jak mam wam dziękować za tyle komentarzy pod prologiem. Ciesze się, że jest grupka osób która zaciekawiła się tą historią. Mam nadzieję, że nie zawaliłam pierwszego rozdziału? Dziękuje również za dodawanie się do obserwujących to dla mnie dużo znaczy! Tak naprawdę dzięki temu wiem ile was jest :) 

Jeśli chcesz być informowana o nowych rozdziałach podaj mi swój nick z twittera w komentarzu, a na pewno o Tobie nie zapomnę! 

zapraszam :) 

PRZEZ PEWIEN CZAS ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CO TYDZIEŃ!
Z CZASEM BĘDĄ POJAWIAĆ SIĘ CZĘŚCIEJ :)