piątek, 21 lutego 2014

~Rozdział 28~

W tamtym momencie miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Utknęliśmy, dokładnie nie wiedząc gdzie jesteśmy. To nawet nie mieści się w głowie. Oboje zachowaliśmy się nie odpowiedzialnie. Korzystaliśmy z chwil samotności, grzejąc się przy lekko żarzącym kominku. Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej, a moja obawa przebywania w tym miejscu wciąż rosła.
  - Harry - szepnęłam spoglądając na chłopaka
  - Co się stało? - przeniósł wzrok na mnie
  - Nie boisz się?
  - Nie myśl o tym - rzucił podkulając kolana pod brodę
Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Był nieobecny. Ewidentnie w jego głowie toczyły się walki z własnym sumieniem. Sam nie był pewny tego co mówił, ale nie chciał się do tego przyznać. Cały Harry. Jego włosy zaczęły już schnąć przez co nie ujarzmione loki były coraz bardziej widoczne. Jego oczy stały się puste, a twarz nie wyrażała jakichkolwiek emocji.
  - O czym myślisz? - spytałam lecz nie uzyskałam żadnej odpowiedzi
Zaczęłam się o niego martwić. To nie był Harry jakiego znałam. Nie podobało mi się jego zachowanie, ale w żaden sposób nie potrafiłam do niego dotrzeć.
Z każdą kolejną, mijającą minutą w domku było coraz zimniej, a ogień przygasał. Nadal byliśmy zdani na samych siebie. Właściciel nie wrócił i tak, dziwiło mnie to - w końcu siedzieliśmy tu od dobrych dwóch godzin.
Drgnęłam kiedy Harry niespodziewanie podniósł się z miejsca. Obserwowałam jego każdy ruch. Najpierw zbadał okolice wyglądając przez okna a następnie pozasłaniał je zasłonami, które dziwnym trafem też tu były. Zamknął również drzwi - były solidne, z trzema zamkami. Zachowywał się niespokojnie. Kiedy w końcu zwrócił na mnie uwagę przystanął w miejscu. Bałam się i myślę, że było to widać.
  - Co Ty robisz? - spytałam zaniepokojona
  - Chodź - wyciągnął dłoń w moją stronę
Trzymając mnie mocno kazał mi usiąść w rogu na łóżku, a po chwili sam to też zrobił. Wtuliłam się w jego tors, przykrywając nas kołdrą. Zamknęłam oczy jakby chcąc się od tego wszystkiego odciąć. Miałam nadzieję, że to tylko sen...Chłopak głaskał moje włosy i co jakiś czas całował mnie w głowę, czułam się bezpieczna. Próbowałam wyobrażać sobie, że to Niall, ale nie było to łatwe. Styles był pociągający na swój sposób. Pięknie pachniał i miał wspaniale wyrzeźbione ciało. Miał w sobie coś, co mnie do niego ciągnęło, ale wiedziałam, że nie może wydarzyć się między nami coś więcej. Nie zrobiłabym tego Nialler'owi - to go kocham.
  - Tylko nie usypiaj - szepnął mi do ucha
Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz...jego głos. Doskonale wiedział jak działa na dziewczyny.
  - Przestań proszę - mruknęłam
  - Zaufaj mi - trącił mój podbródek
  - Ufam Harry, ufam...
Znowu nastała cisza, ale on wciąż był jakby czujny. Próbując opanować mój strach błądził opuszkami palców po mojej dłoni. Jego skóra była niezwykle delikatna, on sam w sobie był delikatny. Walczyłam sama ze sobą, żeby się w tym nie zatracić. Myślałam o tym, że już niedługo opuścimy to miejsce i znajdę się u boku mojego chłopaka, tylko to dodawało mi siły.
  - Harry już nie pada, wiatr ustał - spojrzałam na niego
  - Nie wrócimy teraz
  - Dlaczego?
  - Jest ciemno - odparł
  - Damy radę - nalegałam
  - Nie rozumiesz co do Ciebie mówię?! Nie to nie - uniósł ton głosu
  - Dobrze wiem, że nie chodzi tu o porę dnia - powiedziałam stanowczo - Widzę, że coś jest nie tak
Chłopak głęboko westchnął.
  - Masz mi coś do powiedzenia? Co tu się dzieje?
W tamtym momencie z zewnątrz usłyszeliśmy strzały. Pisnęłam ze strachu, mocniej tuląc się w Harry'ego. Czułam się jak sparaliżowana, a do tego ktoś zaczął walić w drzwi. Krzyczałam i płakałam nie wiedząc co się dzieje.
"Uciekajcie! Szybko! Uciekajcie" 
Styles podniósł się, znowu chwytając mnie za rękę. W domku zaczynał pojawiać się dym, panikowałam. Na szczęście Harry zachowywał się rozważnie. Dzięki niemu szybko wydostaliśmy się na pole. Nie było jednak już tam nikogo...nikogo oprócz postrzelonego Mark'a, na którego natknęliśmy się w drodze ucieczki. Serce o mało co nie podskoczyło mi do gardła. Mężczyzna krwawił i nie wyglądał za dobrze, ale w ręku trzymał broń. Obróciłam się za siebie i zobaczyłam, ze domek staje w płomieniach. Potem spojrzałam na Harry'ego który właśnie gdzieś dzwonił. Po jego rozmowie wywnioskowałam, że podając swoje fałszywe dane zawiadomił pogotowie.
  - Zaraz po niego przyjadą - pociągnął mnie za sobą i rzuciliśmy się w ucieczkę
Jednak już po kilku metrach poczułam okropny ból w ramieniu. Mark prawdopodobnie ostatnimi siłami zdołał to zrobić - strzelił do mnie...celnie. Zacisnęłam zęby wbijając paznokcie w dłoń mojego przyjaciela. Jednak ten nie przestawał biec.
  - Julia dasz radę, musimy się oddalić - dodawał mi otuchy
Dawałam z siebie wszystko, aby w bezpiecznej odległości móc się zatrzymać. Kiedy usłyszeliśmy sygnał karetki, policji i straży pożarnej wbiegliśmy w wysokie krzaki, gdzie byliśmy bezpieczni. Było mokro i zimno, moja ręka mocno krwawiła i powoli traciłam w niej czucie.
  - Boli - mówiłam cicho przez łzy
Harry natychmiast zdjął z włosów swoją opaskę wykonaną ze skrawku koszuli i bardzo mocno obwiązał ją w miejscu które było postrzelone. Chociaż to musiało wtedy mi pomóc.
  - Bądź silna. Zadzwonię do Niall'a, mam zasięg - wciąż mnie wspierał
Zdawałam sobie sprawę, że nie możemy liczyć na pogotowie. W żadnym wypadku nie mogliśmy stać się świadkami zdarzenia, ponieważ sami do końca nie wiedzieliśmy co się stało. Kto nam pomógł? Czy to była zasadzka przygotowana przez Mark'a? Czemu chce mnie skrzywdzić? Myśląc o tym wszystkim powoli zapominałam o bólu...
  - Musimy się przenieść na główną drogę. Niall będzie tam za piętnaście minut - rzucił Styles
  - Wiesz jak? - spojrzałam na niego z nadzieją
  - Kompletnie nie - pokiwał głową
  - Dziękuje - rzuciłam
  - Za co? - był tak blisko mnie, że czułam jego ciepły oddech na szyji
  - Uratowałeś mnie
  - To normalne w takiej sytuacji - spojrzał mi w oczy
  - Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie Ty
  - Cii, nic nie mów - odparł niespodziewanie muskając moje usta
  - Harry - byłam w szoku
  - Przepraszam, ja nie... - złapał się za głowę - Chodźmy już
Bocznymi ścieżkami poruszaliśmy się w poszukiwaniu drogi. Byłam okropnie zmęczona. Chciałam już zobaczyć Niall'a, ale ten cholerny pocałunek Harry'ego nie dawał mi spokoju. Nie powinien tego robić...Powinnam być na niego zła, prawda? Nie umiem.
W końcu zobaczyliśmy czarnego Range Rover'a. Przyśpieszyliśmy tempa, aby jak najszybciej znaleźć się w aucie.

Niall jechał jak szalony, byłam przerażona, kazałam mu zwolnić. Przecież nawet nie wiedzieliśmy do którego szpitala trafi Mark. Musieliśmy czekać i wybrać inny. Na nasze szczęście, po chwili karetka wyprzedziła nas skręcając w drogę do szpitala, gdzie już gościłam. Harry zaproponował prywatną, małą klinikę na przedmieściach gdzie zajmują się takimi rannymi jak ja. Powoli czułam, że odpływam. Loczek ścisnął moją dłoń...
  - Ręce przy sobie - odezwał się Niall
Uśmiechnęłam się pod nosem, a Harry mnie puścił. Niall był okropnie zazdrosny, ale to w nim też lubiłam. Czułam wtedy, że jestem dla niego ważna, że jestem tylko jego. Niestety w głowie wciąż myślałam o tym co się wydarzyło. Horan nie byłby zadowolony gdyby się o tym dowiedział, ale wiem, że prędzej czy później mu o tym powiem. Nie umiem zatrzymać przed nim takiej rzeczy. Mamy być wobec siebie szczerzy...

~*~

Obudziłam się słysząc pikanie szpitalnych urządzeń. Ledwo otworzyłam oczy, strasznie kręciło mi się w
głowie. Nie mogłam się nawet ruszyć, nie miałam siły. Nie panowałam nad własnym ciałem i było mi okropnie zimno. Spojrzałam w bok, gdzie dostrzegłam moje szczęście, Niall był tu ze mną.
  - Czemu czuje się tak okropnie? - spytałam
  - Operowali Cię, odpoczywaj - chłopak patrzył pusto w podłogę
  - Wszystko ze mną w porządku?
On jedynie pokiwał głową. Zobaczyłam jak zaciska wargi, a oczy całe miał czerwone i podkrążone. Płakał? Zaniepokoiło mnie to. Serce kroiło mi się na sam ten widok. Bałam się, że coś poszło nie tak. Od razu spojrzałam na moją rękę, ale była obandażowana nic po za tym. Wyczułam, że chodzi tu o coś innego. Zadając sobie nie lada wysiłek sięgnęłam po jego dłoń i dopiero wtedy spojrzał mi prosto w oczy.
  - Co jest? - wykorzystałam tę chwilę, bo wtedy nie potrafiłby skłamać
  - Julia Ty byłaś - zaczął przełykając głośno ślinę - Straciliśmy - próbował się wysłowić
 W tamtym momencie do sali weszła pielęgniarka.
  - Jak się pani czuje?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

SIEMANKO!
Krótki, ale podoba mi się. Co wy sądzicie o tym rozdziale?
Wena strasznie mi dopisywała :) 

ASK --> http://ask.fm/luvmyNiallerrr <-- ASK

Jeśli chcesz być informowana, o nowych rozdziałach (bo jeszcze nie jesteś) napisz do mnie na tt :) 

wasza @yep_Nialler
macie instagram'y lub chcecie wiedzieć jak wyglądam? zapraszam --> http://instagram.com/kosylek
obserwujcie :) 

sobota, 15 lutego 2014

~Rozdział 27~

  - Niall, czy ja się przypadkiem nie przesłyszałam? - spytała cicho
Nie byłem w stanie nic powiedzieć. W jednym momencie cały świat się zatrzymał. Próbowałem ułożyć sobie to w głowie, ale nie dałem rady. Dave umarł, nie ma go. Był taki młody...Czułem się okropnie źle. Jeszcze kilka minut temu o nim myślałem, mając nadzieję, że wkrótce wyzdrowieje. Julia go potrzebowała.
  - Niall - dziewczyna usiadła obok mnie
Jej oczy pozbawione były jakichkolwiek emocji. Widziałem, że właśnie walczy sama ze sobą.
  - Chodzi o Dave'a, tak?
Czemu była taka spokojna?
  - Odpowiedz mi, proszę - nalegała
Spojrzałem na nią jedynie przytakując. Skinęła głową i tępo przeniosła wzrok w podłogę. Miałem świadomość tego, że nie mogę nic zrobić. Było za późno.
  - Dlaczego to się stało?
  - Zatrzymana akcja serca - odparłem
  - Nie dał rady - wzdychnęła - Tak samo jak ja nie daję teraz - dodała ciszej
  - Co Ty wygadujesz?
  - Kiedy to prawda - mówiła tak spokojnie
  - Julia, ale
  - Nic nie mów - przerwała mi - Chyba musimy tam pojechać? Obudź rodziców
  - Dobrze - pocałowałem ją w czoło

*oczami Julii*

Czemu to nastało tak szybko? Kolejna bliska mi osoba odeszła. Chociaż tak naprawdę go nie znałam był dla mnie ważny. Był moim bratem. Kochałam go i miałam nadzieję, że z tego wyjdzie. Teraz już chyba nie wierzę w nic. Życie jest nieprzewidywalne, niczego nie damy rady powstrzymać. Co dalej? Jak mam być silna kiedy dzieją się takie rzeczy? Gdyby nie świadomość, że mam przy sobie Niall'a, poddałabym się. On jest kimś takim kto nadaje mojemu życiu jeszcze sens. Sprawia, że czuje się bezpieczna i ważna. Po prostu przy mnie jest, mimo wszystko. Wiem, że nigdy nie będę w stanie wystarczająco mu podziękować, tak dużo dla mnie zrobił.
Niestety czuję, że to nie koniec problemów.

  - Co z nim? Kiedy go zamkną? Przecież to on jest temu wszystkiemu winny - spytała Maura
Właśnie byliśmy w drodze do szpitala, ja, Niall i jego mama.
  - Podobno opuścił swoje dotychczasowe miejsce zamieszkania - rzucił kierujący samochodem Niall
  - Skąd Ty to wiesz? - spytałam zdziwiona
  - Mam ciągły kontakt z policją. Podejrzewają, że opuścił nawet kraj
  - Żartujesz sobie?
  - Mówię całkiem poważnie
  - On coś knuje - stwierdziłam
  - Nie wykluczone - chłopak przyznał mi rację
Nie bałam się, a wręcz przeciwnie. Byłam ciekawa co będzie jeszcze w stanie wymyślić. Chciałabym w jakiś sposób do niego dotrzeć, pomóc mu. Mark nie jest zdrową psychicznie osobą, to dlatego robi te wszystkie rzeczy. Nienawidzę go, to prawda, ale to nie wyklucza moich chęci do poznania tego człowieka. Wiem, że Niall na pewno mi tego zabroni, więc będę musiała działać sama. Nie zawsze będę robiła tak, jak on chce. Jestem dorosła, mogę podejmować decyzje samodzielnie, nawet jeśli mogą one mi zagrażać.

Nie byłam nawet na siłach aby wejść do sali, w której leżał jeszcze Dave. Nie chciałam go widzieć. Go już nie było...nie było go tu ze mną. Odszedł na zawsze. Żałuję tylko tego, że go nie znałam, ale wiem, że na pewno był dobrym człowiekiem. Widocznie tak już musiało być. Przecież czasu nie cofnę.
  - Niall - zawołałam chłopaka
  - Wszystko w porządku? - spytał z troską siadając obok mnie
  - Tak, jest ok - przytaknęłam
  - To o co chodzi?
Wzięłam głęboki oddech.
  - Wyjedźmy do Londynu - rzuciłam - Jak najszybciej - dodałam po chwili
  - A pogrzeb? - zdziwił się
  - Nie pójdę, nie dam rady - spuściłam głowę
Poczułam jak jego silne ramie obejmuje mnie w talii. Tego potrzebowałam. Obróciłam się w jego stronę i schowałam głowę w zagłębieniu jego szyji. To w nim uwielbiałam, nieziemsko przytulał. Czasem obawiam się, że będę w stanie go zranić. Wiem jak bardzo mnie kocha. Jest dla mnie wszystkim, ale co jeśli popełnię jakiś błąd?
  - Jesteś pewna? - szepnął
  - Tak - odparłam cicho
  - Dobrze, porozmawiam z mamą - potarł moje ramię
  - Nie będzie zadowolona
  - Poradzi sobie - uśmiechnął się
  - A mogę jeszcze wejść do Dave'a? - w końcu się zdecydowałam, chciałam zobaczyć go ten ostatni raz
  - Chodź - wyciągnął rękę  moją stronę
Lekarz prowadzący wprowadził mnie do sali. Dopiero wtedy poczułam okropny ból w sercu, a łzy momentalnie napłynęły mi do oczu. Usiadłam na stołku obok jego łóżka, chwytając jego zimną dłoń. Dziwne uczucie, ale kiedy tak na niego patrzyłam, w głowie jakby odtwarzał mi się film z naszego dzieciństwa, aż do pewnego momentu...kiedy zniknął. Nie było go - tak jak teraz. Nie byłam na to gotowa, mimo iż wiedziałam, że istnieje takie ryzyko. Jego stan już od początku nie wróżył nic dobrego.
Widziałam w nim siebie. Mieliśmy dokładnie te same rysy twarzy.
Kiedy miałam już wstawać zauważyłam wystającą spod jego poduszki kartkę. Od razu zaciekawiło mnie co może być na niej napisane. Bez zastanowienia sięgnęłam po nią i delikatnie rozwinęłam.
"Nigdy się nie poddawaj, będę nad Tobą czuwał. Dziękuje, że próbowałaś." 
Moja dolna warga lekko zadrżała, ale udało mi się powstrzymać łzy.
Pod dłuższym namyśle jednak nie wiedziałam skąd ona tu się wzięła i kiedy Dave ją napisał. Może wiedział, że umrze?
  - Julia wracajmy już - do sali wszedł Nialler
Odwróciłam się i pokazałam mu kartkę którą udało mi się znaleźć. Niepewnie uśmiechnął się w moją stronę, ja tylko skinęłam głową. Rozumieliśmy się bez słów.
  - Rozmawiałeś z mamą?
  - Tak, jakoś to przyjęła. Zostawię jej pieniądze, a ona się wszystkim zajmie
  - Dziękuje - odparłam cicho
  - Nie ma za co - przyciągnął mnie do siebie
  - Co z lotem? - spojrzałam na niego
  - Lecimy już jutro wcześnie rano, wszystko załatwiłem
  - Jesteś najlepszy - wtuliłam się w jego tors
~*~  
  - Julia bo nie zdążymy - chłopak próbował ściągnąć mnie z łóżka
  - Niall jeszcze chwilę - mruknęłam
  - Mówisz to już od dwudziestu minut - zaśmiał się
Przewróciłam oczami i podniosłam się do pozycji siedzącej. Zobaczyłam, że walizki były już spakowane, dosłownie wszystko było gotowe. Zdziwiłam się. Spojrzałam na Nialla, który uśmiechał się pod nosem.
  - Nie mogłem spać - odparł wzruszając ramionami - Za 15 minut widzę Cię na dole
  - Żartujesz sobie, prawda?
  - 15 minut
Wstałam z łóżka i biorąc po drodze jakieś dresy, koszulkę, czystą bieliznę i kosmetyczkę, udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, wyszczotkowałam zęby i ubrałam się w ekspresowym tempie. Mimo wątpliwości Nialler'a zdążyłam na czas. W domu jeszcze wszyscy spali dlatego, staraliśmy się wyjść jak najciszej. W tamtym momencie czułam, że zostawiam wszystko...na długo.

*LONDYN*

Przed południem byliśmy już w mieszkaniu Niall'a. Odwiedził nas Harry i od razu wyciągnął mnie na spacer. W okolicy była łąka i mały lasek, tam właśnie się udaliśmy. Dziś czułam się już lepiej niż wczoraj, zaczęłam normalnie żyć z tą myślą.
  - Tak mi przykro - chłopak odezwał się pierwszy
  - Cóż... - odparłam - Co u Ciebie?
  - Nic nowego, odpoczywam w końcu po to dostaliśmy to wolne
  - Kontaktowałeś się jeszcze z Holly?
  - Widziałem ją raz w centrum z jakimś chłopakiem
  - Z chłopakiem? - zdziwiłam się - Od kiedy ona ma chłopaka?
  - Nazywa się Max, do tego dowiedziałem się, że są razem już od dawna. Okłamywała i mnie i co najgorsze Niall'a
  - Max? Jak wyglądał?
  - Wysoki, ciemne włosy, nie tutejszy. A co?
  - Przyjaźniłam się z nim kiedyś, tańczyliśmy razem. Widziałam się z nim kilka dni temu
  - Jaki ten świat jest mały - zaśmiał się
Chodziliśmy tak w kółko przez następne 40 minut, dobrze nam się rozmawiało. Harry był osobą, której można było powiedzieć wszystko. Uważnie słuchał i starał się pomagać.
Kiedy w końcu sami nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy zaczął padać deszcz ze śniegiem i z każdą minutą pogoda coraz bardziej się pogarszała. Chłopak złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec przed siebie.  Oddalaliśmy się coraz bardziej nadal nie znając miejsca w którym się znaleźliśmy. Harry gwałtownie zatrzymał się rozglądając się po okolicy.
  - Tam! - wskazał ręką
Po chwili staliśmy przed małym domkiem, który wydał się być opuszczony.
  - Chcesz tu wejść?
  - To ryzykowne, ale chodźmy
Przekraczając próg drewniana podłoga od razu zaskrzypiała. W środku było już całkiem inaczej niż na zewnątrz. W rogu stało łóżko wyścielone kocami, a w kominku wciąż żarzyło się drewno, przez co nie było aż tak zimno. W tamtym momencie byłam wręcz przekonana, że ktoś tu jednak 'mieszka' i wcale nie wydawało mi się to przyjaznym miejscem. Chciałam jak najszybciej wrócić do mieszkania Niall'a gdzie czułam się bezpiecznie. Spoglądając na Harry'ego wywnioskowałam, że jest nie mniej zszokowany ode mnie.
  - Co teraz? - spytałam
  - Nie wiem - spojrzał na mnie - To podejrzane...

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać!
Mam nadzieję, że was nie zawiodłam ;)

ASK --> http://ask.fm/luvmyNiallerrr <-- ASK

wasza @yep_Nialler

niedziela, 2 lutego 2014

~Rozdział 26~

Wciąż to samo. Kolejne próby dodzwonienia się do Sean'a. Właśnie tego wieczoru zapragnęłam z nim porozmawiać. Chciałam usłyszeć jego głos, dowiedzieć się co się z nim dzieje, gdzie teraz jest. Czy to tak dużo? Mimo tego iż nie jest bez winy, ponieważ i on ukrywał przede mną ten okropny fakt, potrafię mu wybaczyć. Był i myślę, że nadal jest jedną z nielicznych osób które są dla mnie ważne. Nie chcę stracić przyjaciela. Uwielbiam go.
Które to już połączenie?
5? 6?
Myślę, że tak.
Kiedy myślałam, żeby się poddać,w końcu usłyszałam jego głos...
  - Julia? - zapytał
  - A kto inny? Sean co Ty robisz? Gdzie jesteś?
  - Czemu dzwonisz?
  - Bo mi zależy
  - Myślałem, że mnie znienawidzisz gdy dowiesz się prawdy
  - Nie potrafię - uśmiechnęłam się pod nosem - Poleciałeś już do tej szkoły?
 Cisza.
  - Sean?
  - Nie Julia, jestem w domu. Możemy wyjść i spokojnie porozmawiać?
  - Jasne - wzruszyłam ramionami
  - Będę za pięć minut
Spojrzałam na zegarek dochodziła dwudziesta druga, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Zeskoczyłam z łóżka i włożyłam telefon do kieszeni. W tym samym momencie do pokoju wszedł Niall i dziwnie na mnie spojrzał.
  - Wybierasz się gdzieś?
  - Idę na spacer z Sean'em
  - O tej godzinie?
  - Nic mi się nie stanie - podeszłam do niego, kładąc ręce na jego barkach
  - Nie możecie przełożyć tego na jutro? Julia to nie jest dobry pomysł - spojrzał mi w oczy
  - Ohhh, Tobie jak zwykle nic nie pasuje - odeszłam od niego
  - Chronię Cię
  - Oj przestań, ciągle ta sama gadka - złapałam za klamkę od drzwi
  - Julia proszę Cię zostań - powiedział chłodno
Odwróciłam się przez ramię i naprawdę wyglądał poważnie.
Nastała niezręczna cisza. Cofnęłam się ponownie stając tuż przed nim. Spojrzał na mnie z góry, ale nic nie mówił. Nie wiedziałam jak się zachować. Próbowałam unikać jego wzroku patrząc gdzieś dalej, ale słabo mi to wychodziło. Denerwowałam się, ale czemu? Co takiego mogłam wyczytać z jego oczu? Zadrżałam gdy tylko przejechał kciukiem po moim zimnym policzku.
  - Spójrz na mnie
Zrobiłam to o co poprosił. Chwilę potem ujął moje drobne ręce w swoje duże dłonie.
  - Kocham Cię - szepnął
Zmarszczyłam czoło nie wiedząc do czego dąży.
  - Dla Ciebie zrobiłbym wszystko, ale proszę nie prowadź do tego
  - Nie bardzo rozumiem
  - Każde twoje wyjście może skończyć się...
  - Ohhh - mruknęłam pod nosem
  - Rozumiesz?
  - Nie mogę tak żyć Niall. Muszę przestać się bać
  - Tym samym narażając samą siebie?
Wzdychnęłam pod nosem wyswobadzając się z uścisku. Miał cholerną rację. Z resztą jak zawsze. Myślał logicznie - ja nie. Chcąc na siłę się zmienić - zmienić swoje życie - przestałam już odróżniać co jest dla mnie dobre a co złe.
  - Dziękuje - rzuciłam kładąc się na łóżku
Nie otrzymałam jednak nic w odpowiedzi. Usłyszałam jedynie przymknięcie drzwi. Wyszedł, widocznie uznał to za najbardziej stosowne. Miałam czas na przemyślenie tego wszystkiego. Gdy zadzwonił mój telefon, a był to Sean, wyłączyłam go. Pragnęłam spokoju. Wcześniej nie doceniałam ciszy tak bardzo jak w tamtym momencie. Każda rozmowa z Niall'em, ta krótka, czy ta dłuższa daje mi w pewnym sensie dużo do zrozumienia. To niesamowite jak jeden człowiek potrafi na mnie wpłynąć. Gdyby nie on, nie pozbierałabym się i robiłabym same głupstwa -wiem powtarzam się. Nawet nie wiem jak teraz wyglądałoby moje życie, gdyby on nie wrócił...Nie powinnam nawet o tym myśleć, ale boję się dnia, kiedy znowu mnie zostawi. Wyjedzie w trasę i znów będziemy tak daleko od siebie. Co jeśli znów nie damy rady?
  - Można?
Natychmiast podniosłam się do pozycji siedzącej i w drzwiach zobaczyłam Sean'a. Ucieszyłam się, ale starałam się tego nie okazywać. Gestem ręki zaprosiłam go do środka. Chłopak wszedł i niepewnie usiadł na fotelu blisko mnie. Patrzyłam na niego nie wiedząc jak zacząć.
  - Niall mnie zaprosił - powiedział cicho
  - Domyślam się
Pokiwał głową.
  - Chyba chciałeś mi o czymś powiedzieć? - spytałam
 Głęboko wzdychnął.
  - Ja nie wyjechałem do żadnej szkoły
  - Co?
  - Proszę daj mi dokończyć - wtrącił - Musiałem coś wymyślić. Do czasu kiedy nie było tutaj Niall'a, miałem jeszcze nadzieję, ale kiedy wrócił to wszystko straciło sens. Julia zakochałem się w Tobie.
  - Więc gdzie byłeś przez cały ten czas? - spytał Niall który najwidoczniej musiał wszystko usłyszeć
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem w oczach. Co on tu robi?
  - To nie istotne - odparł Cullen
  - To bardzo istotne. Sean nie myślisz. Od dawna wiedziałeś zapewne, że Mark, twój wujek, jest ojcem Julii i Dave'a. Wiedziałeś prawda? - kontynuował Niall
  - Wiedziałem
  - No właśnie. Nawet mimo tego myślałeś, że będziecie razem? Po co to wszystko ukrywałeś?
  - Liczyłem na to, że nigdy nie dowiecie się prawdy
  - Mam dość - wtrąciłam się w rozmowę - Sean wyjdź, przepraszam
  - Ale...
  - Sean proszę - spojrzałam na niego
Chłopak podniósł się ostatni raz przenosząc na mnie wzrok. Widziałam ból w jego oczach, to było okropne.
  - Kocham Cię - szepnął przed wyjściem
Rzuciłam w niego poduszką opadając na plecy. Pomyślałam, że to za dużo.

*oczami Niall'a*

Julia cierpiała i było to wyraźnie widać. Był to ciężki widok, ponieważ czułem, że nie mogę nic zrobić. Bałem się, że nie poradzi sobie, że znów pomyśli o najgorszym. Dlatego też chciałem ciągle przy niej być. Tajemnica za tajemnicą, kłamstwo za kłamstwem, a zaczęło się tak niewinnie. Razem myśleliśmy, że będzie już tylko coraz lepiej. Z dnia na dzień mam coraz więcej pomysłów na życie...nasze wspólne życie. Mam nadzieję, że przejdziemy przez to wszystko i uda się nam wyjść na prostą. W tym momencie narażam samego siebie. Ponoszą mnie emocje, ale jestem świadomy jakie mogą być tego konsekwencje. Człowiek z miłości robi dużo głupich rzeczy, tak już jest. Nie chce żeby to co jest teraz między nami się skończyło...nigdy. Wspólnie na to zapracowaliśmy i udało się. Łatwo jest wywołać uśmiech na czyjejś twarzy, ale sztuką jest sprawić, by uśmiechało się też serce. To stąd tyle w nas smutku - mało kto próbuje dotrzeć głębiej. Czasami nikt, ale ja do tego wciąż dążę.
  - Niall? - usłyszałem stłumiony głos mojej dziewczyny
  - Co jest słońce? - zwróciłem się w jej stronę
  - Potrzebuje Twego wsparcia
Uśmiechnąłem się pod nosem, a następnie zrobiłem to co prawdopodobnie zrobiłby każdy chłopak. Po prostu mocno przytuliłem ją do swojego torsu. Doskonale wiem, że tego potrzebowała. W ten sposób czuła, że tu jestem, że jest bezpieczna.
  - Dziękuje - szepnęła - Nie dałabym rady bez Ciebie
Pocałowałem ją w czoło. Miałem świadomość tego, że jestem dla niej wszystkim. Ona nigdy o mnie nie zapomniała, nie była przygotowana na rozstanie, które miało miejsce. Teraz, oczywiście, żałuję tego. Jednak czasu nie cofnę. Cieszę się, że wróciłem i spróbowaliśmy. Przy niej jestem całkiem innym człowiekiem. Moja praca nawet przynosi mi więcej radości. Myślę, że fani to widzą. Mam nadzieję, że dadzą szansę Julii i zaakceptują ją. Jest to dla mnie bardzo ważne. Teraz chce spędzić z nią jak najwięcej czasu, ponieważ w końcu i tak wyjadę. Będziemy musieli nauczyć się, żyć bez siebie i to zdecydowanie będzie kolejną ciężką próbą. Ja dam sobie radę, ponieważ ciągle otoczony jestem wspaniałymi ludźmi - przyjaciółmi. Jednak Julia zostanie tu sama. Nie ma nikogo do kogo mogłaby się zwrócić. Chciałbym, żeby Dave wyzdrowiał i zaczął normalnie żyć. Razem sobie poradzą.
  - Chcesz może coś zjeść? Zejdę na chwilę na dół - spytałem
  - Nie, dziękuje - uśmiechnęła się
  - To może coś do picia?
  - Ciepłe kakao?
  - Dobrze - odwzajemniłem jej gest - Zaraz wracam - dodałem całując ją w usta
Wszyscy już spali, dlatego starałem się jak najciszej zejść na dół. Kiedy znalazłem się w kuchni zapaliłem jedno małe światło, zajmując się przygotowaniem napoi. Było tu tak przeraźliwie cicho. Przez chwilę poczułem się jak w domu, w Londynie. Tam zawsze mam spokój. Czasem wpadają znajomi, a jeśli siedzę sam po prostu wyleguję się w salonie przed telewizorem. Lubię tak spędzać nasz wolny czas. Aktualnie mamy krótki urlop i to jak najbardziej mi odpowiada. Mogę spędzić go z rodziną i dziewczyną. Takie momenty nie zdarzają się często, dlatego staram się dać im jak najwięcej siebie. Kiedy jestem w trasie mam świadomość tego, że rodzice za mną tęsknią. To czasem boli. Gdyby nie One Direction wszystko byłoby inne. Kiedy jestem zmęczony, myślę, że to już mnie to nie kręci. Wtedy staram się przywrócić sobie wszystkie chwile z chłopakami. Patrzę wstecz jak dużo osiągnęliśmy i wtedy wiem, że nie chcę robić nic innego. Nie każdy musi mnie lubić i nawet wiem, że tak nie jest. Jednak nie przejmuję się tym. Jestem w zespole bo spełniam swoje marzenia...jestem dla fanów.
Nagle gdzieś zaczął dzwonić telefon. Po dzwonku zorientowałem się, że należy do mamy. Musiała go tutaj zostawić. Postanowiłem odebrać gdyby to było coś ważnego. Szybkim krokiem poszedłem do salonu i sięgnąłem po komórkę. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer. Odebrałem.
  - Pani Gallagher? - spytał jakiś mężczyzna
  - Kto mówi?
  - Jestem lekarzem, dzwonię ze szpitala. Z kim rozmawiam?
  - Jestem Niall. Niall Horan - odpowiedziałem
  - Czy jest pan upoważniony do uzyskiwania informacji na temat naszego pacjenta, Dave'a?
  - Tak, o co chodzi? - oparłem się o komodę
  - Niestety nie mam dobrych wiadomości
  - Jaśniej? - wtrąciłem
  - Chłopak znów miał zatrzymaną akcję serca. Robiliśmy co w naszej mocy, jednak...Nie udało się. Przykro mi.
  - Chwila, chwila, chwila. To znaczy, że on nie żyje?
  - Tak - przytaknął mężczyzna
  - O mój boże - złapałem się za głowę - Dziękuje. Dziękuje za telefon - rozłączyłem się
Trzęsącymi się dłońmi położyłem telefon na półce a sam usiadłem na sofie. Dopiero wtedy zobaczyłem stojącą u progu schodów Julię...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuje za każdy oddany komentarz.
Nawet nie wiecie ile radości przynosi mi czytanie ich :)
Wasze słowa bardzo mnie motywują.
Cieszę się, że wciąż ze mną jesteście :)

*Próbuję już pisać nowe fanfiction, z którym podzielę się z wami w przyszłości 

ASK --> http://ask.fm/luvmyNiallerrr <-- ASK

wasza @yep_Nialler