sobota, 19 kwietnia 2014

~Rozdział 32, The End~

Udało się, wytrzymałam cały rok. Terapia pomogła mi wyleczyć się z depresji jak i uzależnienia. Uzależnienia do którego doprowadził mnie Max, a chciałam tylko spróbować. Narkotyki powoli mnie niszczyły. Niall o niczym nie wiedział...początkowo nie wiedział. Jednak kiedy Maura zaczęła coś podejrzewać natychmiast mu o tym powiedziała. Nie miałam wytłumaczenia, przyznałam się. Od tamtego momentu było coraz gorzej. Wiedziałam, że go zraniłam. Nie umiałam się z tym pogodzić. Był niepewny, tak samo jak ja. Bałam się, chciałam skończyć z braniem, ale nie umiałam. Max tylko mnie nakręcał. Czemu byłam tak głupia? Teraz wiem, że popełniłam przeogromny błąd, który będzie ze mną gdzieś na zawsze. Nie żałuję ani chwili spędzonej w ośrodku. Ludzie tam przebywający na nowo uświadomili mi że mam po co żyć. Prawdę mówiąc znalazłam się tam z inicjatywy Niall'a, który starał się ratować nasz związek i mnie samą. Od momentu podjęcia terapii nie widzieliśmy się ani razu. Na rok jakby zniknęliśmy ze swojego życia. Gdyby nie to, że ufam mu w 100% bałabym się o to co będzie przy naszym pierwszym spotkaniu. Mocno wierzę w to, że Niall da mi szansę nad którą miał myśleć przez cały ten czas.
Zanim jednak się tu znalazłam wiele się wydarzyło. Przede wszystkim zakończył się dla mnie jeden rozdział, Mark. Ojciec trafił do więzienia a tam miał również rozmowy z psychologiem. Minął miesiąc, a zmienił się, błagał o wybaczenie ale zbyt dużo namieszał abym mogła spojrzeć mu w oczy. Nie chciałam mieć nic wspólnego z tym człowiekiem, chciałam żeby zniknął z mojego życia i faktycznie zniknął, ale nie w sposób w jaki oczekiwałam. Pewnego dnia zostałam poinformowana, że popełnił samobójstwo poprzez powieszenie się w celi. Nie wiem czemu tak to mnie zabolało. Wtedy przesadziłam. Niall po raz pierwszy zobaczył mnie pod wpływem narkotyków. Wściekł się, więcej nie pamiętam. Gdybym mogła cofnąć czas nawet nie tknęłabym tego gówna. Max niebawem trafił na ten sam oddział co ja, a chwilę po nim też Holly. Niby nie byłam sama, ale tak się czułam bo tylko ja walczyłam o to aby nauczyć się żyć bez tego świństwa. Ta dwójka nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Nie wiem skąd ale na bieżąco mieli towar. Wkrótce przeniesiono ich na intensywne leczenie czy coś w tym stylu. Od tamtej pory nie mam z nimi kontaktu.
Doprowadziłam się do anoreksji, ta choroba również zaczęła mnie zabijać. Nie mogłam na siebie patrzeć, chwilami chciałam umrzeć. Znów zamknęłam się w sobie. Z czasem nawet przestawałam chcieć widywać Nialler'a, a potem po nocach płakałam z braku jego obecności. Naprawdę nie wiem co działo się ze mną w tamtym czasie. Nawet nie było powodu przez który zaczęłam się staczać. Niall, Maura, Bobby nawet Greg i Denise martwili się o mnie, Sean również wrócił gdy tylko usłyszał o moim stanie. Wszyscy starali się mi pomóc. Mimo tego nie umiałam wyjść na prostą. W końcu Niall podjął jedyną wtedy słuszną decyzję...

I tak to wszystko doprowadziło mnie do dnia dzisiejszego. Zyskałam na wadze, wyszłam z uzależnienia, uśmiecham się i przede wszystkim chcę żyć. Jestem rok starsza i myślę, że w końcu mądrzejsza.
  - Pani Julio, już czas - powiedziała pielęgniarka podając mi papiery do wypisu
  - Nie wierzę, że to już dziś - zaśmiałam się
  - Gratuluję - uścisnęła moją dłoń
  - Dziękuje za pomoc - odwzajemniłam jej gest - Do widzenia - dodałam widząc zbliżającą się Maurę

Płakałam przez całą drogę do domu a czekało mnie jeszcze najgorsze - spotkanie z Niall'em. Czułam lęk, nie wiedziałam jak ono się skończy. Przez cały czas starałam się uśmiechać, jednak gdy tylko zostałam sama usiadłam na parapecie patrząc za okno. Myślałam nad tym jak teraz będzie wyglądało moje życie. Chciałabym aby było lepsze.
Widok czarnego range rover'a wjeżdżającego na podjazd przyprawił mnie o palpitacje serca. Nastał ten moment. Już za chwilę miałam zobaczyć moje słoneczko. Czułam jak robię się cała czerwona. Zeskoczyłam z parapetu abym nie zauważona dalej mogła obserwować wysiadającego z auta blondyna...i resztę. Cała piątka, Niall, Liam, Harry, Zayn i Louis. Czy to sen? Co oni tu robią? Każdy z nich wyglądał już nie jak chłopiec a mężczyzna. Swiadomość, że zechcieli się ze mną zobaczyć niesamowicie mnie cieszyła.
Z każdą minutą czułam coraz większe napięcie. Niby byłam szczęśliwa ale też pełna obaw. Siedziałam na łóżku z kolanami podkulonymi pod brodę, aby udawać zaskoczoną ich obecnością. Słyszałam ich zbliżające się kroki. Kiedy dotarli pod drzwi zacisnęłam pięści i próbowałam się nie rozpłakać. Byłam gotowa, ale oni najwyraźniej nie. "Najpierw my, potem zostawimy ją samą i wejdziesz Ty, tak będzie lepiej" - głos zabrał Liam. "Niech będzie" - odparł obojętnie Niall. Ton jego głosu był inny niż zwykle. Zbyt dobrze go znałam, żeby nie poznać że tak samo jak ja czuł lęk. Przełknęłam ślinę kiedy któryś z nich nacisnął na klamkę. Ujrzałam 4 przystojniaków wpatrujących się we mnie. Nie wiedziałam jak się zachować, ale uczucia pokierowały mnie pierwsze. Wstałam szeroko się do nich uśmiechając. To dziwne, ale nie płakałam. Odwzajemniałam kolejno uściski w tym samym czasie wymieniając z nimi kilka zdań. Nie dowierzali tego w jakim stanie mnie widzą, nie spodziewali się takiej przemiany. Rozpierała mnie duma z samej siebie. Miło, że ktoś docenił moją ciężką pracę nas własną osobą.
  - Gotowa na Niall'a? - spytał Harry pocierając moje ramię
  - Mówił wam coś? - zwróciłam się bezpośrednio
  - Od dnia kiedy dowiedział się że wychodzisz, nie - odparł Zayn
  - Prawie wcale nie udziela się w naszych dyskusjach - dodał Louis
  - Myślał - podsumował Liam
  - Boję się, tak bardzo się boje - powiedziałam pod nosem
  - Będzie dobrze - dodał mi otuchy Harry - Bądź silna
Bądź silna, bądź silna, bądź silna, bądź silna, bądź silna, bądź silna...
Na zmianę z chłopakami zjawił się on, mój Niall. Bez słowa podszedł na minimalną odległość między naszymi ciałami, tak że niemal stykaliśmy się nosami i ujął moje ręce w swoje dłonie. Czułam na szyi jego szybki i nierównomierny oddech. Co spowodowało, że był w takim stanie? Po chwili puścił mnie, ale tylko po to aby ponownie przyciągnąć mnie do siebie, mocno oplatając swoimi silnymi ramionami. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. Brakowało mi go tak bardzo. Jego dotyku, zapachu, jego obecności obok mnie.
  - Przepraszam - rzuciłam przymykając oczy
Poczułam jak Niall chwyta mnie za ramiona i lekko oddala od siebie. Spojrzał mi w oczy, tak cholernie głęboko. Nie wiem czemu ale od razu szeroko się uśmiechnął. Nie mogłam nie zrobić tego też. Pomiędzy łzami które już od dłuższego czasu niekontrolowanie spływały po moich policzkach odwzajemniłam jego gest. Pomiędzy nami było coś niesamowicie silnego. Rozumieliśmy się bez słów. Potrzebowaliśmy siebie jak nikogo innego. On był częścią mnie, najwspanialszą osobą w moim życiu. Nikogo nie kochałam jak jego, NIKOGO. To on dawał mi szczęście, miłość, bezpieczeństwo, wszystko co było mi potrzebne.
  - Nie płacz- otarł kciukiem moje policzki - Cieszę się, że wróciłaś
  - Niall, ja nie chciałam. Przepraszam Cię za wszystko
  - Zapomnij o tym, tylko tak możesz iść dalej
Zbliżył się i pocałował mnie, tak po prostu. Nie wiem jak i komu podziękować za to, że go mam.
  - Kocham Cię - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć
  - Pamiętasz? Obiecałem, że choćby nie wiem co się stało nasza miłość się nie skończy...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PRZEPRASZAM
to już koniec Irish Swaggie

Dziękuje wam za wszystko, ale nie daję rady.
Dziękuje za to, że byliście, za wszystkie komentarze, miłe słowa i wsparcie.

KOCHAM WAS <3

ZA JAKIŚ CZAS PLANUJE ZACZĄĆ COŚ NOWEGO. CO WY NA TO? :) 

ASK --> http://ask.fm/luvmyNiallerrr <-- ASK

wasza @yep_Nialler

piątek, 28 marca 2014

~Rozdział 31~

Obudziłam się w ramionach Niall'a nawet nie wiedząc która jest godzina. Nie miałam nawet możliwości poruszenia się ponieważ kurczowo trzymał mnie przy sobie. Czułam jego spokojny oddech na moim karku, spał. Uśmiechnęłam się pod nosem powoli przenosząc się do pozycji siedzącej. Nie chciałam go obudzić, musiał odpocząć. Gdy wyswobodziłam się z jego uścisku niestety przebudził się lekko unosząc powieki - wyglądał tak uroczo. Mruknął coś w moją stronę na co odpowiedziałam unosząc kąciki ust. Kołdra z jego gołych barków zsunęła się umożliwiając mi obejrzenie jego torsu. Czemu nawet gdy spał był taki pociągający?
Zdecydowałam się sięgnąć w końcu po telefon w celu sprawdzenia godziny - 7.50. Sama w to nie wierzyłam. Po raz kolejny obudziłam się wcześniej niż zwykle. Przewróciłam oczami i z powrotem położyłam się obok mojego szczęścia. Tylko on sprawiał, że nie miałam ochoty wychodzić z łóżka. Jego rozchylone wargi kusiły, w tamtym momencie zapragnęłam go pocałować, ugh. Co on ze mną robi? Jego blond grzywka opadała mu na czoło, co tylko dodawało mu uroku. Czasami - tak jak teraz - czułam, że jestem największą farciarą na świecie. Marzeniem każdej dziewczyny jest budzić się obok osoby która jest twoim całym światem i ja to marzenie spełniałam mając przy sobie Niall'a.
  - O czym myślisz? - szepnął mi do ucha
Wow, nawet nie zorientowałam się kiedy ponownie się obudził.
Spojrzałam na niego unosząc jedną brew.
  - Jesteś dziwnie bardzo szczęśliwa - zaśmiał się zachrypniętym głosem
  - Bo mam Ciebie - trąciłam jego nos swoim
Szeroko się uśmiechnął ukazując szereg białych, idealnie prostych zębów.
  - Przepraszam, że wczoraj nie wróciłem wystarczająco wcześnie aby zjeść razem z Tobą kolację - powiedział gryząc się w środku ze samym sobą
Przytaknęłam wtulając się w zagłębienie jego szyji.
  - Nie mam Ci tego za złe - mruknęłam
Na prawdę. Nie byłam na niego zła.
  - Jak się czujesz? - spytał nagle
  - Dobrze? - zmarszczyłam czoło
  - Julia, wiesz o czym mówię...Nie rozmawialiśmy jeszcze o tym - spojrzał mi w oczy
Przełknęłam ślinę i zaciskając wargi usiadłam aby zwiększyć między nami odległość.
  - Ręka już nie boli - udawałam głupią
  - Nie żartuj sobie, proszę
  - Fizycznie jest okey, ale psychicznie trochę gorzej - przeniosłam wzrok za okno, dopiero wtedy zauważając że świeci słońce, prawdopodobnie na jeszcze większy mróz - Ja nie wiedziałam, że...no wiesz.
  - Skąd mogłaś wiedzieć - odparł cicho
Pokiwałam głową.
  - Nie chciałem tego dziecka, chyba dobrze się stało
Spojrzałam na niego rozchylając usta.
  - Nie pomyśl, że się cieszę, nie - potarł moją dłoń - To po prostu stało by się za wcześnie. Nie jestem gotowy by zostać tatą - uśmiechnął się próbując rozluźnić atmosferę
  - Rozumiem Cię Niall - odwzajemniłam jego gest - Musimy być ostrożniejsi - przygryzłam dolną wargę
Kiedy jego oczy zabłysły natychmiast zareagowałam.
  - To tak na przyszłość kochany - mrugnęłam do niego wyskakując z łóżka

*oczami Niall'a*

Ciało Julii było niesamowite. Z przyjemnością przyglądałem się jej gdy tańczyła. Sprawnie poruszała się po salonie w ogóle nie zwracając na mnie uwagi, była w swoim świecie. Wyobrażałam sobie jak wije się tak pode mną kiedy sprawiam jej przyjemność, kiedy wypełniam ją całym sobą. Jej ruchy były sexowne i podniecające, robiła to specjalnie, byłem tego pewien. To przez ten uśmiech który zagościł na jej twarzy. Nie byłem w stanie określić tego jak ta dziewczyna na mnie działa. Zacisnąłem pięści próbując zatrzymać chęć...ugh tak cholernie chciałem ją wtedy przelecieć. Co chwila spoglądała na mnie śmiejąc mi się w twarz. Musiałem wyglądać jak idiota.
  - Podejdź tu - rzuciła ściszając muzykę
  - Ja nie tańczę mała - skrzyżowałem ręce na wysokości klatki piersiowej
  - Nie daj się prosić - zadziornie się uśmiechnęła przejeżdżając dłonią po swojej talii
Chciała tego.
  - Grzeczny chłopiec - mruknęła przyciągając mnie do siebie
  - Nie poznaje Cię - wpiłem się w jej wargi ale po chwili odepchnęła mnie
  - No dalej, pokaż na co Cię stać! - puściła kolejną piosenkę
  - Nie jestem dobrym tancerzem - patrzyłem na jej tyłek kiedy odchodziła kilka kroków dalej
  - Wiem, że dasz radę - prowokowała mnie
Nie zamierzałem ulec jej zabawom. Pewnym i zdecydowanym krokiem podszedłem do niej ściskając jej nadgarstki. Dominowałem i miała tego świadomość. Obróciłem ją tak żeby oparła się o ścianę, a jej ręce przeniosłem po bokach jej głowy. Nie bała się już mojego dotyku, w pełni mi zaufała i to sprawiało, że byłem szczęśliwy - dopiąłem swego. Pamiętam, że kiedy na początku próbowałem chwycić ją tak samo, uciekała. Teraz było zupełnie inaczej. Pragnęła bym ją dotykał. Głęboko oddychała nie spuszczając ze mnie wzroku. Tak dawno nie byliśmy tak blisko siebie. Napięcie rosło a my po prostu staliśmy patrząc sobie w oczy. Chciałbym wiedzieć o czym myślała w tamtym momencie. Puściłem jej jedną rękę i przejechałem dłonią po jej policzku, uśmiechnęła się rumieniąc.
  - Jesteś taka piękna - szepnąłem przy jej uchu
Przygryzła dolną wargę spuszczając głowę w dół, przez co grzywka opadła jej na czoło. Dmuchnąłem aby wróciła na swoje miejsce. Julia zaśmiała się a następnie sama ręką ułożyła swoje długie włosy.
  - Dobra dobra - machnęła ręką - Wiem na co dziś liczysz
 Uniosłem jedną brew.
  - Niestety, nie mogę - wzruszyła ramionami wyswabadzając się z uścisku
Sprytna była. Nim zdążyłem zareagować stała już tuż za mną i głupio się śmiała.
Gdyby nie dzwonek do drzwi prawdopodobnie zaczął bym ją gonić.
  - Spodziewasz się gości? - spojrzała na mnie
  - Nic mi o tym nie wiadomo - odparłem
Dochodziło południe, zdziwiłem się ponieważ nikogo nie zapraszałem. Gdy otworzyłem wszystko stało się jasne.
  - Panie Horan pojedzie pan z nami - powiedział na wstępie jeden z umundurowanych mężczyzn
Nie minęła chwila a Julia znalazła się przy moim boku.
  - Niall co to ma znaczyć?

Z początku myślałem, że chodzi tu tylko o złożenie wyjaśnień w sprawie wczorajszego zatrzymania, ale myliłem się. Właśnie byłem przesłuchiwany i to wcale nie zapowiadało się dobrze. Julia była ze mną, całe szczęście. Mimo iż nie odzywała się, jej sama obecność mi wystarczała. W drodze na komisariat powiedziałem jej o wczorajszym incydencie, zdenerwowała się i nie była z tego powodu zadowolona, choć nie wiem czemu nie cieszyła się z faktu, że w końcu ten zwyrodnialec trafił w ręce policji.
  - Nadal będzie pan milczał?
  - Nie jestem niczemu winny
  - Doprawdy? Oskarżony jak i teraz poszkodowany Mark Bell twierdzi inaczej. Złożył zeznania od razu i faktycznie na jego ciele widnieją ślady pobicia oprócz tej rany postrzałowej, co też nie wiemy skąd pochodzi.
  - Mnie w  to nie mieszajcie
  - Nie jest pan chętny do współpracy? Dobrze. Pani Julio? - zwrócił się do dziewczyny a ta najpierw spojrzała na mnie, potem na niego
  - Przypominam, że składanie fałszywych zeznań jest karalne. Powie nam pani co wydarzyło się tamtego wieczoru kiedy doszło do pobicia i dnia kiedy właśnie twój ojciec został postrzelony?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO CZEKALIŚCIE NA TEN ROZDZIAŁ
szkoła mnie wykańcza.

Jeśli nadal tu jesteście, DZIĘKUJE! :) 

ASK --> http://ask.fm/luvmyNiallerrr <-- ASK

wasza @yep_Nialler, do następnego! 

niedziela, 16 marca 2014

~Rozdział 30~

  - Niall właściwie to o co Ci chodziło, gdy wczoraj powiedziałeś "cokolwiek by się stało, nasza miłość się nie skończy"? - spytałam przynosząc mu śniadanie do łóżka - Zabrzmiało podejrzliwie - usiadłam obok niego
  - O nic - wzruszył ramionami
  - Niallll - przeciągnęłam
  - A czy musiało coś się stać, żebym tak powiedział?
  - Właściwie to nie, ale ostatnio stałeś się bardzo tajemniczy. Od momentu kiedy wyszedłeś ode mnie ze szpitala, podczas gdy prowadziłeś rozmowę telefoniczną, widzę pewną zmianę
  - Julia nie doszukuj się problemów - złapał mnie za dłoń
  - Przepraszam - odparłam zrezygnowana
  - Dziś mamy spotkanie z menadżerem - chłopak zmienił temat
  - I?
  - Chciałbym żebyś została w domu
  - Dobrze - przytaknęłam - O której wychodzisz?
  - Wieczorem - odparł - Mamy jeszcze trochę czasu dla siebie - odłożył talerz na bok i przyciągnął mnie do siebie
  - Niall - szepnęłam - Kocham Cię
  - Czuję to - uśmiechnął się
  - Ostatnio powiedziałam Ci dlaczego z Tobą jestem. Zrobiłbyś to samo teraz?
  - Po co?
  - Chcę wiedzieć - spojrzałam na niego
  - Dobrze - rzucił - Dlaczego z Tobą jestem, tak? Zależy mi. Czuję się przy tobie całkowicie sobą, bo jesteś osobą, która zna mnie na wylot i wie o mnie wszystko. Łączy nas coś niezwykłego. Uczucie które pojawiło się dobrych kilka lat temu jest niesamowicie silne, bo przetrwało aż do teraz. Uzupełniamy się. Ufam Ci mimo wszystko. Dajesz mi szczęście. Choć nie było nam łatwo, nie przestałem o Ciebie walczyć. Nie znajdę drugiej takiej dziewczyny jak Ty. Nie jest idealnie, bo ciągle się potykamy i sama dobrze o tym wiesz. Potrzebujemy jeszcze dużo czasu, aby podjąć jakiś krok w przód. Cieszę się, że ponownie mi zaufałaś i nie żałuję niczego co się dotychczas wydarzyło. Staram się jak mogę, pomagam Ci, pracuję nad tym, żeby kiedyś było tak jakbyśmy oboje chcieli. Domyślam się, że myślisz już o przyszłości, ale w tym momencie nie potrafiłbym Ci powiedzieć co będzie dalej. Znasz moją pracę, nic nie jest pewne i stabilne. Wiedz jednak, że zawsze będę o Ciebie walczył.
Przymknęłam oczy i mocno wtuliłam się w jego ciepły tors. Czułam bicie jego serca, serca które należy po części do mnie. Chciało mi się płakać. Wyobraziłam sobie, co jeśli nadejdzie moment kiedy będziemy musieli się rozstać. Przecież nie damy rady. Jesteśmy częścią siebie. Niall stanowi dla mnie wszystko. Czasem chciałabym żeby rzucił to co robi i był tylko dla mnie, ale wiem, że on to kocha i w ten sposób spełnia swoje marzenia. Wspieram go jak mogę. Jest ogromnym szczęściarzem. Ma wszystko czego chciał. Nagrał album i to nie jeden, jest w najlepszym boysbandzie na świecie i ma kochających fanów. Poświęca temu bardzo dużo czasu. Stara się w jakiś sposób podziękować światu, za to że osiągnął tak dużo.
  - O czym myślisz? - pocałował mnie we włosy
  - O Tobie - odpowiedziałam cicho
  - Często to robisz? - zaśmiał się
Przytaknęłam.
  - Kocham Cię - szepnął mi do ucha

*kilka godzin później*

  - Wychodzę, niedługo wrócę! - rzucił zbiegając ze schodów
  - Lepiej się czujesz? - spytałam z troską
  - Nawet jeśli nie, muszę iść
  - Ubierz się ciepło - oparłam się o ścianę, przyglądając się jak chłopak zakłada buty
  - Nie martw się tak o mnie - potarł moje ramie i musnął moje usta na pożegnanie
Kiedy wyszedł zostałam sama przynajmniej na kolejne 2 lub nawet 3 godziny. W końcu nadszedł czas abym się do tego przyzwyczaiła, bo jeśli niedługo mają wrócić do pracy, jego nieobecności będą narastały. Staram się jednak za dużo o tym nie myśleć. Powinnam skupić się teraz na sobie. Chciałabym znów zacząć tańczyć w ten sposób realizując się. Chyba nie jestem w tym taka kiepska. Zawsze powtarzano mi, że mam potencjał. Może czas to wykorzystać? Jedyną osobą, która mogła mi pomóc i w tamtym momencie przyszła mi do głowy była Danielle. Ta dziewczyna jest fantastyczna. Kiedy zebrałam się na odwagę, aby do niej zadzwonić to ktoś zadzwonił do mnie. Na ekranie mojego telefonu pojawił się nieznany mi numer. Zawahałam się.
  - Halo?
  - Cześć Julia tu Max, nie przeszkadzam?
Ulżyło mi gdy tylko usłyszałam jego głos.
  - Nie Max, co jest? - uśmiechnęłam się do słuchawki
  - Mam dla Ciebie propozycję - zaczął
  - No więc słucham - usiadłam wygodnie w fotelu
  - Jakiś czas temu poszedłem do naszej dawnej szkoły tańca i wyobraź sobie, że spotkałem dyrektora. Podczas rozmowy zaproponował mi staż i zapytał również o Ciebie
  - I?
  - Powiedziałem mu, że byłabyś chętna - odparł niepewnie
  - Max spadłeś mi z nieba! - zaśmiałam się - Właśnie myślałam o powrocie do tańca! Jakie mamy zadanie?
  - Dostaliśmy grupę dzieciaków w przedziale 8-12 lat
  - Zaraz, chwila, czyli, że jesteśmy jakby nauczycielami?
 Usłyszałam śmiech po drugiej stronie telefonu.
  - Mamy tą pracę - powiedział już bardziej pewny siebie
  - To niemożliwe
  - Udało się. To nasze marzenie pamiętasz?
  - Doskonale! - odparłam entuzjastycznie - Kiedy zaczynamy?
Odpowiedzi nie dostałam. Uwagę Max'a przykuł ktoś inny...
  - Holly rozmawiam przez telefon - rzucił - Przepraszam Julia, muszę kończyć. Jesteśmy w kontakcie - powiedział szybko po czym się rozłączył
Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że jeśli zobowiązuje się z nim na wspólną pracę, będę w kontakcie z Holly, która okazała się być jego dziewczyną. Ten fakt wcale mnie nie mobilizował. Chciałam, żeby na zawsze zniknęła z naszego życia. Ciekawe co na to Niall. Mam nadzieję, że się zgodzi. Nie mogę żyć tylko na jego rękę. Chcę się usamodzielnić.

*Niall*

Po 1,5 godzinnym spotkaniu w końcu mogliśmy się rozejść. Szczerze mówiąc to nawet nic nie ustaliliśmy. Menadżer się spóźnił, a my nie byliśmy chętni do współpracy. Zebrałem swoje rzeczy i podniosłem się jako ostatni. Niestety dla mnie to nie był koniec .
  - Horan - zwrócił się do mnie Adam
Odwróciłem się przez ramię i spojrzałem na niego unosząc jedną brew.
  - Ja nie żartowałem ostatnio. Ta dziewczyna nie stawia Cię w dobrym świetle. Niedługo media będą dociekać, zrób coś z tym
  - Dobrze wiem co mam robić ze swoim życiem - odparłem
  - Tylko Cię ostrzegam
  - Jesteś moim menadżerem, a nie osobą która ma mi mówić co mam robić ze swoim życiem prywatnym. Odpieprz się, dobrze?
Głupio się zaśmiał.
  - Powiedziałem coś śmiesznego?
  - Ty cały jesteś śmieszny
  - O co Ci chodzi? Co takiego Ci zrobiłem, że za wszelką cenę próbujesz się na mnie odegrać?
  - Nie rozumiem o czym mówisz. Przepraszam, że tak to odbierasz, ja po prostu dbam o twój wizerunek
  - Mogę już iść?
Mężczyzna jedynie przytaknął a ja nie czekając ani chwili dłużej opuściłem studio. Zaczerpnąłem troche świeżego powietrza opierając się o maskę samochodu. Miałem po dziurki w nosie tego faceta. Może i ma rację, bo powoli mogę wpaść w kłopoty, ale to nie znaczy, że ma prawo wytykać mi z kim się spotykam.
Wieczór był przeraźliwie chłodny, całe moje ciało dygotało. Mimo iż powinienem jak najszybciej wrócić do domu i położyć się do ciepłego łóżka, wcale nie miałem na to ochoty. Po namyśle wsiadłem do auta i odpaliłem silnik aby trochę się rozgrzać. Postanowiłem udać się na przejażdżkę po Londynie. Miałem nadzieję, że widok tego pięknego miasta nocą, nieco poprawi mi humor. Jechałem ciągle przed siebie, bez żadnego celu. Mijałem wielu ludzi, jednak 3 postacie najbardziej przykuły moją uwagę - wydawały mi się znajome. Powoli podjechałem bliżej i zgasiłem silnik, aby móc przyjrzeć im się z ukrycia. Dwóch mężczyzn i jedna dziewczyna. Miałem szczęście, że oświetlała ich uliczna latarnia, bo szybko udało mi się odgadnąć ich tożsamość. Holly, Mark i jednak nie znajomy mi chłopak. Dziewczyna rozglądała się na boki, jakby kontrolowała czy nikt się nie zbliża. Przenosząc wzrok na pozostałą dwójkę poznałem cel ich spotkania. Chłopak kupował od Mark'a narkotyki. Nie spodziewałem się, że ojciec Julii zajmuje się takimi rzeczami. Od razu przyszło mi do głowy, że właśnie przez ten szkodzący biały proszek, Dave miał tak słaby organizm. Mężczyzna mógł mu podawać spore dawki, a chłopak nawet o tym nie wiedział. Nie czekając ani chwili dłużej wyciągnąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem na policję. Szybko przyjęli zlecenie i pozostało mi tylko czekać na dalszy rozwój wydarzeń. Przyjechali po pięciu minutach, sprawnie interweniując. Cieszyłem się, że w końcu udało im się złapać Mark'a. Miałem nadzieję, że już na zawsze zniknie z naszego życia. Zmartwiłem się tylko Holly, przecież ta dziewczyna mogła być niewinna...
Po zakończonej akcji mogłem w spokoju wrócić do domu gdzie czekała na mnie Julia. Spojrzałem na zegarek, wskazywał dwudziestą drugą. Zapragnąłem wziąć szybko prysznic i położyć się spać u boku mojej dziewczyny...

Dziesięć minut później w końcu wysiadłem z samochodu i szybko znalazłem się w ciepłym mieszkaniu. Rozebrałem się przechodząc do salonu. Tam zastała mnie miła niespodzianka, na którą zapewne się spóźniłem. Na stole podana była kolacja i świeciły się tylko i wyłącznie świece, co dawało niesamowity nastrój. Lubiłem takie rzeczy. Chwilę później udało mi się znaleźć krótką wiadomość.
"Czekałam na Ciebie, myślałam że spędzimy ten wieczór razem, tak jak powiedziałeś. Cóż..Mam nadzieję, że miło spędziłeś czas".
Zawiodłem ją? Mam nadzieję, że nie ma mi tego za złe. Nie chciałem, aby tak wyszło. Tracąc ochotę na cokolwiek do jedzenia, zgasiłem świece i poszedłem na górę prosto do łazienki. Byłem wykończony, nadal bolała mnie głowa i nie czułem się najlepiej. Dzisiejszy dzień był taki...zwyczajny. Jutro miałem udać się na komisariat aby spotkać się ze znajomym mi policjantem no i poinformować o wszystkim Julię. Zlałem ciało letnią wodą, ale nie liczyłem na to że postawi mnie na nogi. Kiedy tylko wyszedłem osuszyłem się ręcznikiem i wskoczyłem w czyste bokserki. Otarłem ręką zaparowane lustro aby zobaczyć swoje odbicie. Włosy opadały mi na czoło i miałem podkrążone oczy. Dawno tak nie wyglądałem. Chwilę później po omacku udało mi się dotrzeć do sypialni. Pod wielką kołdrą ledwo udało mi się dostrzec Julię, twardo spała. Uśmiechnąłem się pod nosem i szybko zająłem miejsce obok niej. Wtuliłem się w jej ciało od tyłu jednym czując jak bardzo jest ciepła. Zamknąłem oczy, myśląc jak dziwny czeka mnie jutro dzień...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

WENA WRÓCIŁA?

PROSZĘ KOMENTUJCIE, TO DUŻO DLA MNIE ZNACZY I MOBILIZUJE MNIE DO PISANIA! :)
przepraszam, że musiałyście trochę poczekać na ten rozdział

ASK --> http://ask.fm/luvmyNiallerrr <-- ASK

wasza @yep_Nialler

środa, 5 marca 2014

~Rozdział 29~

Przez dłuższy czas siedzieliśmy w ciszy nie odzywając się do siebie. To co własnie się stało, było dla nas ciężkim doświadczeniem. Nie spodziewaliśmy się tego, nawet nie myśleliśmy o tym, ze mogłam być w ciąży. Zachowaliśmy się nieodpowiedzialnie tamtej nocy. Jest mi źle. Nie mogę o tym myśleć...
  - Niall - zaczęłam
Chłopak odwrócił się w moją stronę, obojętnie wzdychając.
Poczułam ból w sercu. Był taki chłodny.
Przełknęłam głośno ślinę i znów się odezwałam.
  - Chodź do mnie, chcę Cię przytulić
Potrzebowałam tego, ale on tylko pokręcił głową, znów przenosząc wzrok za okno. Zacisnęłam wargi, aby się nie rozpłakać. Czułam między nami dziwne napięcie. Bałam się. To nie pierwszy raz kiedy dzieje się coś takiego. Notorycznie wywołujemy sprzeczki. Kocham Niall'a, a on kocha mnie, ale wiem, że tak dalej być nie może i czuje, że on powoli ma tego dość.
  - Przepraszam - sama nie wiedziałam jeszcze za co
Usłyszałam jak śmieje się pod nosem.
  - Ile jeszcze razy będziemy się przepraszać? Ile? - nerwowo stukał w szybę
Spuściłam głowę, nie wiedząc co mu odpowiedzieć.
  - Masz rację milcz teraz - powiedział sarkastycznie - Tylko przepraszasz, płaczesz i nic więcej! - uniósł głos - Tak to ma wyglądać?
Pozwoliłam mu mówić dalej.
  - Ja zapomniałem o Holly, Ty mogłabyś zapomnieć o Harry'm - spojrzał na mnie
Czyli wiedział?
  - Czemu do tego doszło?
  - Ja nie chciałam - przygryzłam dolną wargę
  - Julia powiedz mi, czemu ty właściwie ze mną jesteś?
  - Ja po prostu Cię potrzebuję. Dajesz mi energię i siłę na każdy dzień. Pomagasz mi i mnie wspierasz. Dajesz mi to, czego nie mogę oczekiwać od nikogo innego. Bezpieczeństwo, troskę, ciepło, uczucie i przede wszystkim miłość. To z Tobą szłam i chcę iść przez życie, bo to Ty uczysz mnie i pokazujesz mi jak żyć. Jesteś jak mój anioł stróż, tylko tu, przy mnie. Moi rodzice zawsze mówili "Niall to ten na dobre i na złe" i ja to teraz już wiem. Ty nauczyłeś mnie kochać i pokazałeś czym jest miłość. Nikt nie jest i nie będzie w stanie zająć twojego miejsca Niall. Jesteś wszystkim co mam. Jeśli kiedyś przyjdzie taki dzień, kiedy nasze drogi będą musiały rozejść się na zawsze, uszanuje to. A wiesz dlaczego? Ponieważ w życiu każdego człowieka są osoby, na których szczęściu zależy Ci bardziej niż na swoim.
  - Nie wiem co powiedzieć
  - Nic nie mów. Wystarczy, że jesteś - powiedziałam cicho
  - Ale z tym Harry'm
  - Wiem, nie powinno mieć miejsca - wtrąciłam
  - Dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę. Zależy mi na Tobie, tylko dlatego tym razem Ci to wybaczam. Rozmiesz?
Przytaknęłam mu nieśmiało się uśmiechając. Nadal nie wiedziałam w jakiej sytuacji byliśmy.
W momencie, kiedy Harry nagle pojawił się w drzwiach stanęło mi serce. Trzymał w ręku kwiaty i najwidoczniej czekał na reakcje moją lub też Niall'a. Spojrzałam na blondyna, a on tylko wzruszył ramionami.
  - Zostawię was samych - cmoknął mnie w czoło i wyszedł
W tym czasie Harry zdążył włożyć bukiet do wazonu i zająć miejsce przy moim łóżku.
  - Jak się czujesz? - spytał
  - Dobrze, dziękuje że pytasz - odparłam - Wyprzedziłeś mnie
  - Tak wiem, nie mogłem czekać. Chciałem to wziąć na siebie
  - Bardzo zły był?
  - Przez chwilę. Potem porozmawialiśmy i wyluzował - wzruszył ramionami - Co Ci mówił?
  - Był zdenerwowany, nic takiego - zmarszczyłam czoło
  - Przepraszam, że przeze mnie Ci się oberwało
  - Stało się Harry, tyle. Nie wracajmy do tego
  - Podobało Ci się - powiedział cicho
  - Skończ - zaśmiałam się i trąciłam go w ramię
Wtedy też zwróciłam uwagę na czekającego za szybą Niall'a. Ewidentnie był przygnębiony i rozmawiał z kimś zawzięcie przez telefon. Spuścił wzrok i zaciskając wargi tak po prostu odszedł, po chwili znikając z mojego pola widzenia.
  - Przyznaj to - poruszał brwiami
  - Oh zamknij się - skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej - Harry - spojrzałam na niego - Kiedy wy właściwie kończycie urlop?
  - Czemu nie zapytasz o to Niall'a?
  - Nie chcesz to nie mów. Jest już późno, lepiej będzie jak sobie pójdziesz
  - Ale
  - Idź - rzuciłam spokojnie
Uległ. Bez słowa zebrał swoje rzeczy i udał się w stronę wyjścia zostawiając mnie samą.
  - Już niedługo - powiedział obracając się przez ramię

~*~

Dziś mija tydzień odkąd tutaj trafiłam i właśnie dostałam wypis do domu. W między czasie na nowo naniesiono mi opatrunek na jeszcze niezagojone palce, które ucierpiały podczas głupiego wypadku z krajalnicą.
Siedziałam właśnie na korytarzu czekając na Niall'a, który spóźniał się od dwudziestu minut kiedy niespodziewanie zobaczyłam Harry'ego. Miałam ochotę się rozpłakać. Czemu on?
  - Idziemy - powiedział biorąc do ręki moją torbę
Bez słowa ruszyłam za nim wprost do samochodu.
Było mi strasznie przykro, że Niall nie zjawił się tutaj. Nie widziałam go już od kilku dni. Nie odwiedzał mnie, ani nie dzwonił. Był tylko raz i nie zachowywał się normalnie - nie był szczęśliwy jak zawsze, był inny. Martwiłam się.
Styles zawiózł mnie do domu mojego chłopaka. Podziękowałam mu i biorąc swój bagaż podążyłam do mieszkania.
  - Trzymaj się, Julia - powiedział przez otwarte okno kiedy odjeżdżał
Skinęłam głową i weszłam do środka. Panowała straszna cisza. Na dole nie było nikogo więc udałam się na górę. Tam znalazłam moją zgubę. Spał w swojej sypialni. Uśmiechnęłam się pod nosem i złożyłam pocałunek na jego rozgrzanym policzku. Zdziwiło mnie to jak bardzo był ciepły. Przyłożyłam dłoń do jego czoła i od razu wiedziałam, ze miał gorączkę. Przykryłam jego odkryte barki i zostawiłam go samego. Ja również jeszcze nie czułam się na siłach. Zostawiłam torbę w 'swojej' sypialni i wygodnie położyłam się pod kocem. Byłam zagubiona. Trudno było mi pogodzić się z myślą o utraconym dziecku. Owszem nie planowaliśmy tego, a nawet jeszcze nie byliśmy gotowi aby je mieć, ale dla każdej pary jest to ogromne przeżycie. Chciałabym porozmawiać o tym z Niall'em. Nie wiem co mną kierowało, ale bardzo chciałam być teraz przy nim. Wstałam i z powrotem poszłam tam gdzie byłam jeszcze dosłownie kilka minut temu. On nadal spał, był strasznie rozpalony. Powoli położyłam się przy jego boku zaczerpując jego zapachu. Przez dłuższy czas wpatrywałam się bez celu w jego twarz, wyglądał uroczo. A kiedy poczułam się senna, przebudził się.
  - Jak się czujesz? - spytałam go
  - Fatalnie - mimo to się uśmiechnął - A Ty?
  - Lepiej - odwzajemniłam jego gest
  - Chodź tutaj - przyciągnął mnie do swojego torsu - Kocham Cię - pocałował mnie we włosy - Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedział ciszej patrząc w sufit
  - Niall znam Cię - spojrzałam na niego - Co się dzieje?
  - Daj mi czas. Jeszcze sam sobie tego nie uświadomiłem, dobrze?
  - Jeśli chcesz - wzruszyłam ramionami
  - Cokolwiek by się stało, nasza miłość się nie skończy

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Krótszy niż zwykle, nienawidzę siebie.
Mam nadzieję, że choć trochę wam się podoba :)
Czekam na wasze motywujące komentarze, bo jest coraz gorzej :(

ASK --> http://ask.fm/luvmyNiallerrr <-- ASK

wasza @yep_Nialler

piątek, 21 lutego 2014

~Rozdział 28~

W tamtym momencie miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Utknęliśmy, dokładnie nie wiedząc gdzie jesteśmy. To nawet nie mieści się w głowie. Oboje zachowaliśmy się nie odpowiedzialnie. Korzystaliśmy z chwil samotności, grzejąc się przy lekko żarzącym kominku. Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej, a moja obawa przebywania w tym miejscu wciąż rosła.
  - Harry - szepnęłam spoglądając na chłopaka
  - Co się stało? - przeniósł wzrok na mnie
  - Nie boisz się?
  - Nie myśl o tym - rzucił podkulając kolana pod brodę
Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Był nieobecny. Ewidentnie w jego głowie toczyły się walki z własnym sumieniem. Sam nie był pewny tego co mówił, ale nie chciał się do tego przyznać. Cały Harry. Jego włosy zaczęły już schnąć przez co nie ujarzmione loki były coraz bardziej widoczne. Jego oczy stały się puste, a twarz nie wyrażała jakichkolwiek emocji.
  - O czym myślisz? - spytałam lecz nie uzyskałam żadnej odpowiedzi
Zaczęłam się o niego martwić. To nie był Harry jakiego znałam. Nie podobało mi się jego zachowanie, ale w żaden sposób nie potrafiłam do niego dotrzeć.
Z każdą kolejną, mijającą minutą w domku było coraz zimniej, a ogień przygasał. Nadal byliśmy zdani na samych siebie. Właściciel nie wrócił i tak, dziwiło mnie to - w końcu siedzieliśmy tu od dobrych dwóch godzin.
Drgnęłam kiedy Harry niespodziewanie podniósł się z miejsca. Obserwowałam jego każdy ruch. Najpierw zbadał okolice wyglądając przez okna a następnie pozasłaniał je zasłonami, które dziwnym trafem też tu były. Zamknął również drzwi - były solidne, z trzema zamkami. Zachowywał się niespokojnie. Kiedy w końcu zwrócił na mnie uwagę przystanął w miejscu. Bałam się i myślę, że było to widać.
  - Co Ty robisz? - spytałam zaniepokojona
  - Chodź - wyciągnął dłoń w moją stronę
Trzymając mnie mocno kazał mi usiąść w rogu na łóżku, a po chwili sam to też zrobił. Wtuliłam się w jego tors, przykrywając nas kołdrą. Zamknęłam oczy jakby chcąc się od tego wszystkiego odciąć. Miałam nadzieję, że to tylko sen...Chłopak głaskał moje włosy i co jakiś czas całował mnie w głowę, czułam się bezpieczna. Próbowałam wyobrażać sobie, że to Niall, ale nie było to łatwe. Styles był pociągający na swój sposób. Pięknie pachniał i miał wspaniale wyrzeźbione ciało. Miał w sobie coś, co mnie do niego ciągnęło, ale wiedziałam, że nie może wydarzyć się między nami coś więcej. Nie zrobiłabym tego Nialler'owi - to go kocham.
  - Tylko nie usypiaj - szepnął mi do ucha
Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz...jego głos. Doskonale wiedział jak działa na dziewczyny.
  - Przestań proszę - mruknęłam
  - Zaufaj mi - trącił mój podbródek
  - Ufam Harry, ufam...
Znowu nastała cisza, ale on wciąż był jakby czujny. Próbując opanować mój strach błądził opuszkami palców po mojej dłoni. Jego skóra była niezwykle delikatna, on sam w sobie był delikatny. Walczyłam sama ze sobą, żeby się w tym nie zatracić. Myślałam o tym, że już niedługo opuścimy to miejsce i znajdę się u boku mojego chłopaka, tylko to dodawało mi siły.
  - Harry już nie pada, wiatr ustał - spojrzałam na niego
  - Nie wrócimy teraz
  - Dlaczego?
  - Jest ciemno - odparł
  - Damy radę - nalegałam
  - Nie rozumiesz co do Ciebie mówię?! Nie to nie - uniósł ton głosu
  - Dobrze wiem, że nie chodzi tu o porę dnia - powiedziałam stanowczo - Widzę, że coś jest nie tak
Chłopak głęboko westchnął.
  - Masz mi coś do powiedzenia? Co tu się dzieje?
W tamtym momencie z zewnątrz usłyszeliśmy strzały. Pisnęłam ze strachu, mocniej tuląc się w Harry'ego. Czułam się jak sparaliżowana, a do tego ktoś zaczął walić w drzwi. Krzyczałam i płakałam nie wiedząc co się dzieje.
"Uciekajcie! Szybko! Uciekajcie" 
Styles podniósł się, znowu chwytając mnie za rękę. W domku zaczynał pojawiać się dym, panikowałam. Na szczęście Harry zachowywał się rozważnie. Dzięki niemu szybko wydostaliśmy się na pole. Nie było jednak już tam nikogo...nikogo oprócz postrzelonego Mark'a, na którego natknęliśmy się w drodze ucieczki. Serce o mało co nie podskoczyło mi do gardła. Mężczyzna krwawił i nie wyglądał za dobrze, ale w ręku trzymał broń. Obróciłam się za siebie i zobaczyłam, ze domek staje w płomieniach. Potem spojrzałam na Harry'ego który właśnie gdzieś dzwonił. Po jego rozmowie wywnioskowałam, że podając swoje fałszywe dane zawiadomił pogotowie.
  - Zaraz po niego przyjadą - pociągnął mnie za sobą i rzuciliśmy się w ucieczkę
Jednak już po kilku metrach poczułam okropny ból w ramieniu. Mark prawdopodobnie ostatnimi siłami zdołał to zrobić - strzelił do mnie...celnie. Zacisnęłam zęby wbijając paznokcie w dłoń mojego przyjaciela. Jednak ten nie przestawał biec.
  - Julia dasz radę, musimy się oddalić - dodawał mi otuchy
Dawałam z siebie wszystko, aby w bezpiecznej odległości móc się zatrzymać. Kiedy usłyszeliśmy sygnał karetki, policji i straży pożarnej wbiegliśmy w wysokie krzaki, gdzie byliśmy bezpieczni. Było mokro i zimno, moja ręka mocno krwawiła i powoli traciłam w niej czucie.
  - Boli - mówiłam cicho przez łzy
Harry natychmiast zdjął z włosów swoją opaskę wykonaną ze skrawku koszuli i bardzo mocno obwiązał ją w miejscu które było postrzelone. Chociaż to musiało wtedy mi pomóc.
  - Bądź silna. Zadzwonię do Niall'a, mam zasięg - wciąż mnie wspierał
Zdawałam sobie sprawę, że nie możemy liczyć na pogotowie. W żadnym wypadku nie mogliśmy stać się świadkami zdarzenia, ponieważ sami do końca nie wiedzieliśmy co się stało. Kto nam pomógł? Czy to była zasadzka przygotowana przez Mark'a? Czemu chce mnie skrzywdzić? Myśląc o tym wszystkim powoli zapominałam o bólu...
  - Musimy się przenieść na główną drogę. Niall będzie tam za piętnaście minut - rzucił Styles
  - Wiesz jak? - spojrzałam na niego z nadzieją
  - Kompletnie nie - pokiwał głową
  - Dziękuje - rzuciłam
  - Za co? - był tak blisko mnie, że czułam jego ciepły oddech na szyji
  - Uratowałeś mnie
  - To normalne w takiej sytuacji - spojrzał mi w oczy
  - Nie wiem co bym zrobiła gdyby nie Ty
  - Cii, nic nie mów - odparł niespodziewanie muskając moje usta
  - Harry - byłam w szoku
  - Przepraszam, ja nie... - złapał się za głowę - Chodźmy już
Bocznymi ścieżkami poruszaliśmy się w poszukiwaniu drogi. Byłam okropnie zmęczona. Chciałam już zobaczyć Niall'a, ale ten cholerny pocałunek Harry'ego nie dawał mi spokoju. Nie powinien tego robić...Powinnam być na niego zła, prawda? Nie umiem.
W końcu zobaczyliśmy czarnego Range Rover'a. Przyśpieszyliśmy tempa, aby jak najszybciej znaleźć się w aucie.

Niall jechał jak szalony, byłam przerażona, kazałam mu zwolnić. Przecież nawet nie wiedzieliśmy do którego szpitala trafi Mark. Musieliśmy czekać i wybrać inny. Na nasze szczęście, po chwili karetka wyprzedziła nas skręcając w drogę do szpitala, gdzie już gościłam. Harry zaproponował prywatną, małą klinikę na przedmieściach gdzie zajmują się takimi rannymi jak ja. Powoli czułam, że odpływam. Loczek ścisnął moją dłoń...
  - Ręce przy sobie - odezwał się Niall
Uśmiechnęłam się pod nosem, a Harry mnie puścił. Niall był okropnie zazdrosny, ale to w nim też lubiłam. Czułam wtedy, że jestem dla niego ważna, że jestem tylko jego. Niestety w głowie wciąż myślałam o tym co się wydarzyło. Horan nie byłby zadowolony gdyby się o tym dowiedział, ale wiem, że prędzej czy później mu o tym powiem. Nie umiem zatrzymać przed nim takiej rzeczy. Mamy być wobec siebie szczerzy...

~*~

Obudziłam się słysząc pikanie szpitalnych urządzeń. Ledwo otworzyłam oczy, strasznie kręciło mi się w
głowie. Nie mogłam się nawet ruszyć, nie miałam siły. Nie panowałam nad własnym ciałem i było mi okropnie zimno. Spojrzałam w bok, gdzie dostrzegłam moje szczęście, Niall był tu ze mną.
  - Czemu czuje się tak okropnie? - spytałam
  - Operowali Cię, odpoczywaj - chłopak patrzył pusto w podłogę
  - Wszystko ze mną w porządku?
On jedynie pokiwał głową. Zobaczyłam jak zaciska wargi, a oczy całe miał czerwone i podkrążone. Płakał? Zaniepokoiło mnie to. Serce kroiło mi się na sam ten widok. Bałam się, że coś poszło nie tak. Od razu spojrzałam na moją rękę, ale była obandażowana nic po za tym. Wyczułam, że chodzi tu o coś innego. Zadając sobie nie lada wysiłek sięgnęłam po jego dłoń i dopiero wtedy spojrzał mi prosto w oczy.
  - Co jest? - wykorzystałam tę chwilę, bo wtedy nie potrafiłby skłamać
  - Julia Ty byłaś - zaczął przełykając głośno ślinę - Straciliśmy - próbował się wysłowić
 W tamtym momencie do sali weszła pielęgniarka.
  - Jak się pani czuje?

------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

SIEMANKO!
Krótki, ale podoba mi się. Co wy sądzicie o tym rozdziale?
Wena strasznie mi dopisywała :) 

ASK --> http://ask.fm/luvmyNiallerrr <-- ASK

Jeśli chcesz być informowana, o nowych rozdziałach (bo jeszcze nie jesteś) napisz do mnie na tt :) 

wasza @yep_Nialler
macie instagram'y lub chcecie wiedzieć jak wyglądam? zapraszam --> http://instagram.com/kosylek
obserwujcie :) 

sobota, 15 lutego 2014

~Rozdział 27~

  - Niall, czy ja się przypadkiem nie przesłyszałam? - spytała cicho
Nie byłem w stanie nic powiedzieć. W jednym momencie cały świat się zatrzymał. Próbowałem ułożyć sobie to w głowie, ale nie dałem rady. Dave umarł, nie ma go. Był taki młody...Czułem się okropnie źle. Jeszcze kilka minut temu o nim myślałem, mając nadzieję, że wkrótce wyzdrowieje. Julia go potrzebowała.
  - Niall - dziewczyna usiadła obok mnie
Jej oczy pozbawione były jakichkolwiek emocji. Widziałem, że właśnie walczy sama ze sobą.
  - Chodzi o Dave'a, tak?
Czemu była taka spokojna?
  - Odpowiedz mi, proszę - nalegała
Spojrzałem na nią jedynie przytakując. Skinęła głową i tępo przeniosła wzrok w podłogę. Miałem świadomość tego, że nie mogę nic zrobić. Było za późno.
  - Dlaczego to się stało?
  - Zatrzymana akcja serca - odparłem
  - Nie dał rady - wzdychnęła - Tak samo jak ja nie daję teraz - dodała ciszej
  - Co Ty wygadujesz?
  - Kiedy to prawda - mówiła tak spokojnie
  - Julia, ale
  - Nic nie mów - przerwała mi - Chyba musimy tam pojechać? Obudź rodziców
  - Dobrze - pocałowałem ją w czoło

*oczami Julii*

Czemu to nastało tak szybko? Kolejna bliska mi osoba odeszła. Chociaż tak naprawdę go nie znałam był dla mnie ważny. Był moim bratem. Kochałam go i miałam nadzieję, że z tego wyjdzie. Teraz już chyba nie wierzę w nic. Życie jest nieprzewidywalne, niczego nie damy rady powstrzymać. Co dalej? Jak mam być silna kiedy dzieją się takie rzeczy? Gdyby nie świadomość, że mam przy sobie Niall'a, poddałabym się. On jest kimś takim kto nadaje mojemu życiu jeszcze sens. Sprawia, że czuje się bezpieczna i ważna. Po prostu przy mnie jest, mimo wszystko. Wiem, że nigdy nie będę w stanie wystarczająco mu podziękować, tak dużo dla mnie zrobił.
Niestety czuję, że to nie koniec problemów.

  - Co z nim? Kiedy go zamkną? Przecież to on jest temu wszystkiemu winny - spytała Maura
Właśnie byliśmy w drodze do szpitala, ja, Niall i jego mama.
  - Podobno opuścił swoje dotychczasowe miejsce zamieszkania - rzucił kierujący samochodem Niall
  - Skąd Ty to wiesz? - spytałam zdziwiona
  - Mam ciągły kontakt z policją. Podejrzewają, że opuścił nawet kraj
  - Żartujesz sobie?
  - Mówię całkiem poważnie
  - On coś knuje - stwierdziłam
  - Nie wykluczone - chłopak przyznał mi rację
Nie bałam się, a wręcz przeciwnie. Byłam ciekawa co będzie jeszcze w stanie wymyślić. Chciałabym w jakiś sposób do niego dotrzeć, pomóc mu. Mark nie jest zdrową psychicznie osobą, to dlatego robi te wszystkie rzeczy. Nienawidzę go, to prawda, ale to nie wyklucza moich chęci do poznania tego człowieka. Wiem, że Niall na pewno mi tego zabroni, więc będę musiała działać sama. Nie zawsze będę robiła tak, jak on chce. Jestem dorosła, mogę podejmować decyzje samodzielnie, nawet jeśli mogą one mi zagrażać.

Nie byłam nawet na siłach aby wejść do sali, w której leżał jeszcze Dave. Nie chciałam go widzieć. Go już nie było...nie było go tu ze mną. Odszedł na zawsze. Żałuję tylko tego, że go nie znałam, ale wiem, że na pewno był dobrym człowiekiem. Widocznie tak już musiało być. Przecież czasu nie cofnę.
  - Niall - zawołałam chłopaka
  - Wszystko w porządku? - spytał z troską siadając obok mnie
  - Tak, jest ok - przytaknęłam
  - To o co chodzi?
Wzięłam głęboki oddech.
  - Wyjedźmy do Londynu - rzuciłam - Jak najszybciej - dodałam po chwili
  - A pogrzeb? - zdziwił się
  - Nie pójdę, nie dam rady - spuściłam głowę
Poczułam jak jego silne ramie obejmuje mnie w talii. Tego potrzebowałam. Obróciłam się w jego stronę i schowałam głowę w zagłębieniu jego szyji. To w nim uwielbiałam, nieziemsko przytulał. Czasem obawiam się, że będę w stanie go zranić. Wiem jak bardzo mnie kocha. Jest dla mnie wszystkim, ale co jeśli popełnię jakiś błąd?
  - Jesteś pewna? - szepnął
  - Tak - odparłam cicho
  - Dobrze, porozmawiam z mamą - potarł moje ramię
  - Nie będzie zadowolona
  - Poradzi sobie - uśmiechnął się
  - A mogę jeszcze wejść do Dave'a? - w końcu się zdecydowałam, chciałam zobaczyć go ten ostatni raz
  - Chodź - wyciągnął rękę  moją stronę
Lekarz prowadzący wprowadził mnie do sali. Dopiero wtedy poczułam okropny ból w sercu, a łzy momentalnie napłynęły mi do oczu. Usiadłam na stołku obok jego łóżka, chwytając jego zimną dłoń. Dziwne uczucie, ale kiedy tak na niego patrzyłam, w głowie jakby odtwarzał mi się film z naszego dzieciństwa, aż do pewnego momentu...kiedy zniknął. Nie było go - tak jak teraz. Nie byłam na to gotowa, mimo iż wiedziałam, że istnieje takie ryzyko. Jego stan już od początku nie wróżył nic dobrego.
Widziałam w nim siebie. Mieliśmy dokładnie te same rysy twarzy.
Kiedy miałam już wstawać zauważyłam wystającą spod jego poduszki kartkę. Od razu zaciekawiło mnie co może być na niej napisane. Bez zastanowienia sięgnęłam po nią i delikatnie rozwinęłam.
"Nigdy się nie poddawaj, będę nad Tobą czuwał. Dziękuje, że próbowałaś." 
Moja dolna warga lekko zadrżała, ale udało mi się powstrzymać łzy.
Pod dłuższym namyśle jednak nie wiedziałam skąd ona tu się wzięła i kiedy Dave ją napisał. Może wiedział, że umrze?
  - Julia wracajmy już - do sali wszedł Nialler
Odwróciłam się i pokazałam mu kartkę którą udało mi się znaleźć. Niepewnie uśmiechnął się w moją stronę, ja tylko skinęłam głową. Rozumieliśmy się bez słów.
  - Rozmawiałeś z mamą?
  - Tak, jakoś to przyjęła. Zostawię jej pieniądze, a ona się wszystkim zajmie
  - Dziękuje - odparłam cicho
  - Nie ma za co - przyciągnął mnie do siebie
  - Co z lotem? - spojrzałam na niego
  - Lecimy już jutro wcześnie rano, wszystko załatwiłem
  - Jesteś najlepszy - wtuliłam się w jego tors
~*~  
  - Julia bo nie zdążymy - chłopak próbował ściągnąć mnie z łóżka
  - Niall jeszcze chwilę - mruknęłam
  - Mówisz to już od dwudziestu minut - zaśmiał się
Przewróciłam oczami i podniosłam się do pozycji siedzącej. Zobaczyłam, że walizki były już spakowane, dosłownie wszystko było gotowe. Zdziwiłam się. Spojrzałam na Nialla, który uśmiechał się pod nosem.
  - Nie mogłem spać - odparł wzruszając ramionami - Za 15 minut widzę Cię na dole
  - Żartujesz sobie, prawda?
  - 15 minut
Wstałam z łóżka i biorąc po drodze jakieś dresy, koszulkę, czystą bieliznę i kosmetyczkę, udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy, wyszczotkowałam zęby i ubrałam się w ekspresowym tempie. Mimo wątpliwości Nialler'a zdążyłam na czas. W domu jeszcze wszyscy spali dlatego, staraliśmy się wyjść jak najciszej. W tamtym momencie czułam, że zostawiam wszystko...na długo.

*LONDYN*

Przed południem byliśmy już w mieszkaniu Niall'a. Odwiedził nas Harry i od razu wyciągnął mnie na spacer. W okolicy była łąka i mały lasek, tam właśnie się udaliśmy. Dziś czułam się już lepiej niż wczoraj, zaczęłam normalnie żyć z tą myślą.
  - Tak mi przykro - chłopak odezwał się pierwszy
  - Cóż... - odparłam - Co u Ciebie?
  - Nic nowego, odpoczywam w końcu po to dostaliśmy to wolne
  - Kontaktowałeś się jeszcze z Holly?
  - Widziałem ją raz w centrum z jakimś chłopakiem
  - Z chłopakiem? - zdziwiłam się - Od kiedy ona ma chłopaka?
  - Nazywa się Max, do tego dowiedziałem się, że są razem już od dawna. Okłamywała i mnie i co najgorsze Niall'a
  - Max? Jak wyglądał?
  - Wysoki, ciemne włosy, nie tutejszy. A co?
  - Przyjaźniłam się z nim kiedyś, tańczyliśmy razem. Widziałam się z nim kilka dni temu
  - Jaki ten świat jest mały - zaśmiał się
Chodziliśmy tak w kółko przez następne 40 minut, dobrze nam się rozmawiało. Harry był osobą, której można było powiedzieć wszystko. Uważnie słuchał i starał się pomagać.
Kiedy w końcu sami nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy zaczął padać deszcz ze śniegiem i z każdą minutą pogoda coraz bardziej się pogarszała. Chłopak złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec przed siebie.  Oddalaliśmy się coraz bardziej nadal nie znając miejsca w którym się znaleźliśmy. Harry gwałtownie zatrzymał się rozglądając się po okolicy.
  - Tam! - wskazał ręką
Po chwili staliśmy przed małym domkiem, który wydał się być opuszczony.
  - Chcesz tu wejść?
  - To ryzykowne, ale chodźmy
Przekraczając próg drewniana podłoga od razu zaskrzypiała. W środku było już całkiem inaczej niż na zewnątrz. W rogu stało łóżko wyścielone kocami, a w kominku wciąż żarzyło się drewno, przez co nie było aż tak zimno. W tamtym momencie byłam wręcz przekonana, że ktoś tu jednak 'mieszka' i wcale nie wydawało mi się to przyjaznym miejscem. Chciałam jak najszybciej wrócić do mieszkania Niall'a gdzie czułam się bezpiecznie. Spoglądając na Harry'ego wywnioskowałam, że jest nie mniej zszokowany ode mnie.
  - Co teraz? - spytałam
  - Nie wiem - spojrzał na mnie - To podejrzane...

---------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać!
Mam nadzieję, że was nie zawiodłam ;)

ASK --> http://ask.fm/luvmyNiallerrr <-- ASK

wasza @yep_Nialler

niedziela, 2 lutego 2014

~Rozdział 26~

Wciąż to samo. Kolejne próby dodzwonienia się do Sean'a. Właśnie tego wieczoru zapragnęłam z nim porozmawiać. Chciałam usłyszeć jego głos, dowiedzieć się co się z nim dzieje, gdzie teraz jest. Czy to tak dużo? Mimo tego iż nie jest bez winy, ponieważ i on ukrywał przede mną ten okropny fakt, potrafię mu wybaczyć. Był i myślę, że nadal jest jedną z nielicznych osób które są dla mnie ważne. Nie chcę stracić przyjaciela. Uwielbiam go.
Które to już połączenie?
5? 6?
Myślę, że tak.
Kiedy myślałam, żeby się poddać,w końcu usłyszałam jego głos...
  - Julia? - zapytał
  - A kto inny? Sean co Ty robisz? Gdzie jesteś?
  - Czemu dzwonisz?
  - Bo mi zależy
  - Myślałem, że mnie znienawidzisz gdy dowiesz się prawdy
  - Nie potrafię - uśmiechnęłam się pod nosem - Poleciałeś już do tej szkoły?
 Cisza.
  - Sean?
  - Nie Julia, jestem w domu. Możemy wyjść i spokojnie porozmawiać?
  - Jasne - wzruszyłam ramionami
  - Będę za pięć minut
Spojrzałam na zegarek dochodziła dwudziesta druga, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Zeskoczyłam z łóżka i włożyłam telefon do kieszeni. W tym samym momencie do pokoju wszedł Niall i dziwnie na mnie spojrzał.
  - Wybierasz się gdzieś?
  - Idę na spacer z Sean'em
  - O tej godzinie?
  - Nic mi się nie stanie - podeszłam do niego, kładąc ręce na jego barkach
  - Nie możecie przełożyć tego na jutro? Julia to nie jest dobry pomysł - spojrzał mi w oczy
  - Ohhh, Tobie jak zwykle nic nie pasuje - odeszłam od niego
  - Chronię Cię
  - Oj przestań, ciągle ta sama gadka - złapałam za klamkę od drzwi
  - Julia proszę Cię zostań - powiedział chłodno
Odwróciłam się przez ramię i naprawdę wyglądał poważnie.
Nastała niezręczna cisza. Cofnęłam się ponownie stając tuż przed nim. Spojrzał na mnie z góry, ale nic nie mówił. Nie wiedziałam jak się zachować. Próbowałam unikać jego wzroku patrząc gdzieś dalej, ale słabo mi to wychodziło. Denerwowałam się, ale czemu? Co takiego mogłam wyczytać z jego oczu? Zadrżałam gdy tylko przejechał kciukiem po moim zimnym policzku.
  - Spójrz na mnie
Zrobiłam to o co poprosił. Chwilę potem ujął moje drobne ręce w swoje duże dłonie.
  - Kocham Cię - szepnął
Zmarszczyłam czoło nie wiedząc do czego dąży.
  - Dla Ciebie zrobiłbym wszystko, ale proszę nie prowadź do tego
  - Nie bardzo rozumiem
  - Każde twoje wyjście może skończyć się...
  - Ohhh - mruknęłam pod nosem
  - Rozumiesz?
  - Nie mogę tak żyć Niall. Muszę przestać się bać
  - Tym samym narażając samą siebie?
Wzdychnęłam pod nosem wyswobadzając się z uścisku. Miał cholerną rację. Z resztą jak zawsze. Myślał logicznie - ja nie. Chcąc na siłę się zmienić - zmienić swoje życie - przestałam już odróżniać co jest dla mnie dobre a co złe.
  - Dziękuje - rzuciłam kładąc się na łóżku
Nie otrzymałam jednak nic w odpowiedzi. Usłyszałam jedynie przymknięcie drzwi. Wyszedł, widocznie uznał to za najbardziej stosowne. Miałam czas na przemyślenie tego wszystkiego. Gdy zadzwonił mój telefon, a był to Sean, wyłączyłam go. Pragnęłam spokoju. Wcześniej nie doceniałam ciszy tak bardzo jak w tamtym momencie. Każda rozmowa z Niall'em, ta krótka, czy ta dłuższa daje mi w pewnym sensie dużo do zrozumienia. To niesamowite jak jeden człowiek potrafi na mnie wpłynąć. Gdyby nie on, nie pozbierałabym się i robiłabym same głupstwa -wiem powtarzam się. Nawet nie wiem jak teraz wyglądałoby moje życie, gdyby on nie wrócił...Nie powinnam nawet o tym myśleć, ale boję się dnia, kiedy znowu mnie zostawi. Wyjedzie w trasę i znów będziemy tak daleko od siebie. Co jeśli znów nie damy rady?
  - Można?
Natychmiast podniosłam się do pozycji siedzącej i w drzwiach zobaczyłam Sean'a. Ucieszyłam się, ale starałam się tego nie okazywać. Gestem ręki zaprosiłam go do środka. Chłopak wszedł i niepewnie usiadł na fotelu blisko mnie. Patrzyłam na niego nie wiedząc jak zacząć.
  - Niall mnie zaprosił - powiedział cicho
  - Domyślam się
Pokiwał głową.
  - Chyba chciałeś mi o czymś powiedzieć? - spytałam
 Głęboko wzdychnął.
  - Ja nie wyjechałem do żadnej szkoły
  - Co?
  - Proszę daj mi dokończyć - wtrącił - Musiałem coś wymyślić. Do czasu kiedy nie było tutaj Niall'a, miałem jeszcze nadzieję, ale kiedy wrócił to wszystko straciło sens. Julia zakochałem się w Tobie.
  - Więc gdzie byłeś przez cały ten czas? - spytał Niall który najwidoczniej musiał wszystko usłyszeć
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem w oczach. Co on tu robi?
  - To nie istotne - odparł Cullen
  - To bardzo istotne. Sean nie myślisz. Od dawna wiedziałeś zapewne, że Mark, twój wujek, jest ojcem Julii i Dave'a. Wiedziałeś prawda? - kontynuował Niall
  - Wiedziałem
  - No właśnie. Nawet mimo tego myślałeś, że będziecie razem? Po co to wszystko ukrywałeś?
  - Liczyłem na to, że nigdy nie dowiecie się prawdy
  - Mam dość - wtrąciłam się w rozmowę - Sean wyjdź, przepraszam
  - Ale...
  - Sean proszę - spojrzałam na niego
Chłopak podniósł się ostatni raz przenosząc na mnie wzrok. Widziałam ból w jego oczach, to było okropne.
  - Kocham Cię - szepnął przed wyjściem
Rzuciłam w niego poduszką opadając na plecy. Pomyślałam, że to za dużo.

*oczami Niall'a*

Julia cierpiała i było to wyraźnie widać. Był to ciężki widok, ponieważ czułem, że nie mogę nic zrobić. Bałem się, że nie poradzi sobie, że znów pomyśli o najgorszym. Dlatego też chciałem ciągle przy niej być. Tajemnica za tajemnicą, kłamstwo za kłamstwem, a zaczęło się tak niewinnie. Razem myśleliśmy, że będzie już tylko coraz lepiej. Z dnia na dzień mam coraz więcej pomysłów na życie...nasze wspólne życie. Mam nadzieję, że przejdziemy przez to wszystko i uda się nam wyjść na prostą. W tym momencie narażam samego siebie. Ponoszą mnie emocje, ale jestem świadomy jakie mogą być tego konsekwencje. Człowiek z miłości robi dużo głupich rzeczy, tak już jest. Nie chce żeby to co jest teraz między nami się skończyło...nigdy. Wspólnie na to zapracowaliśmy i udało się. Łatwo jest wywołać uśmiech na czyjejś twarzy, ale sztuką jest sprawić, by uśmiechało się też serce. To stąd tyle w nas smutku - mało kto próbuje dotrzeć głębiej. Czasami nikt, ale ja do tego wciąż dążę.
  - Niall? - usłyszałem stłumiony głos mojej dziewczyny
  - Co jest słońce? - zwróciłem się w jej stronę
  - Potrzebuje Twego wsparcia
Uśmiechnąłem się pod nosem, a następnie zrobiłem to co prawdopodobnie zrobiłby każdy chłopak. Po prostu mocno przytuliłem ją do swojego torsu. Doskonale wiem, że tego potrzebowała. W ten sposób czuła, że tu jestem, że jest bezpieczna.
  - Dziękuje - szepnęła - Nie dałabym rady bez Ciebie
Pocałowałem ją w czoło. Miałem świadomość tego, że jestem dla niej wszystkim. Ona nigdy o mnie nie zapomniała, nie była przygotowana na rozstanie, które miało miejsce. Teraz, oczywiście, żałuję tego. Jednak czasu nie cofnę. Cieszę się, że wróciłem i spróbowaliśmy. Przy niej jestem całkiem innym człowiekiem. Moja praca nawet przynosi mi więcej radości. Myślę, że fani to widzą. Mam nadzieję, że dadzą szansę Julii i zaakceptują ją. Jest to dla mnie bardzo ważne. Teraz chce spędzić z nią jak najwięcej czasu, ponieważ w końcu i tak wyjadę. Będziemy musieli nauczyć się, żyć bez siebie i to zdecydowanie będzie kolejną ciężką próbą. Ja dam sobie radę, ponieważ ciągle otoczony jestem wspaniałymi ludźmi - przyjaciółmi. Jednak Julia zostanie tu sama. Nie ma nikogo do kogo mogłaby się zwrócić. Chciałbym, żeby Dave wyzdrowiał i zaczął normalnie żyć. Razem sobie poradzą.
  - Chcesz może coś zjeść? Zejdę na chwilę na dół - spytałem
  - Nie, dziękuje - uśmiechnęła się
  - To może coś do picia?
  - Ciepłe kakao?
  - Dobrze - odwzajemniłem jej gest - Zaraz wracam - dodałem całując ją w usta
Wszyscy już spali, dlatego starałem się jak najciszej zejść na dół. Kiedy znalazłem się w kuchni zapaliłem jedno małe światło, zajmując się przygotowaniem napoi. Było tu tak przeraźliwie cicho. Przez chwilę poczułem się jak w domu, w Londynie. Tam zawsze mam spokój. Czasem wpadają znajomi, a jeśli siedzę sam po prostu wyleguję się w salonie przed telewizorem. Lubię tak spędzać nasz wolny czas. Aktualnie mamy krótki urlop i to jak najbardziej mi odpowiada. Mogę spędzić go z rodziną i dziewczyną. Takie momenty nie zdarzają się często, dlatego staram się dać im jak najwięcej siebie. Kiedy jestem w trasie mam świadomość tego, że rodzice za mną tęsknią. To czasem boli. Gdyby nie One Direction wszystko byłoby inne. Kiedy jestem zmęczony, myślę, że to już mnie to nie kręci. Wtedy staram się przywrócić sobie wszystkie chwile z chłopakami. Patrzę wstecz jak dużo osiągnęliśmy i wtedy wiem, że nie chcę robić nic innego. Nie każdy musi mnie lubić i nawet wiem, że tak nie jest. Jednak nie przejmuję się tym. Jestem w zespole bo spełniam swoje marzenia...jestem dla fanów.
Nagle gdzieś zaczął dzwonić telefon. Po dzwonku zorientowałem się, że należy do mamy. Musiała go tutaj zostawić. Postanowiłem odebrać gdyby to było coś ważnego. Szybkim krokiem poszedłem do salonu i sięgnąłem po komórkę. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer. Odebrałem.
  - Pani Gallagher? - spytał jakiś mężczyzna
  - Kto mówi?
  - Jestem lekarzem, dzwonię ze szpitala. Z kim rozmawiam?
  - Jestem Niall. Niall Horan - odpowiedziałem
  - Czy jest pan upoważniony do uzyskiwania informacji na temat naszego pacjenta, Dave'a?
  - Tak, o co chodzi? - oparłem się o komodę
  - Niestety nie mam dobrych wiadomości
  - Jaśniej? - wtrąciłem
  - Chłopak znów miał zatrzymaną akcję serca. Robiliśmy co w naszej mocy, jednak...Nie udało się. Przykro mi.
  - Chwila, chwila, chwila. To znaczy, że on nie żyje?
  - Tak - przytaknął mężczyzna
  - O mój boże - złapałem się za głowę - Dziękuje. Dziękuje za telefon - rozłączyłem się
Trzęsącymi się dłońmi położyłem telefon na półce a sam usiadłem na sofie. Dopiero wtedy zobaczyłem stojącą u progu schodów Julię...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuje za każdy oddany komentarz.
Nawet nie wiecie ile radości przynosi mi czytanie ich :)
Wasze słowa bardzo mnie motywują.
Cieszę się, że wciąż ze mną jesteście :)

*Próbuję już pisać nowe fanfiction, z którym podzielę się z wami w przyszłości 

ASK --> http://ask.fm/luvmyNiallerrr <-- ASK

wasza @yep_Nialler

czwartek, 23 stycznia 2014

~Rozdział 25~

Przyśpieszyłam kroku, kiedy tylko oddaliłam się od terenów więcej zabudowanych. Na dworze zdążyło już zrobić się ciemno, uroki zimy. Niestety nie czułam się bezpiecznie. Z każdym kolejnym pokonywanym metrem oglądałam się we wszystkie strony. Czułam się obserwowana. Mimo iż łzy napłynęły do moich oczu zacisnęłam pięści i szłam dalej. Na szczęście przestało padać co spowodowało, że widoczność stała się bardziej przejrzysta. W okolicy w której właśnie się znajdowałam nie było żywej duszy. Kamienice. Tam zamieszkiwali tylko starsi ludzie, którym oczywiście nie widziało się wychodzić o tej godzinie z domu. Moje serce biło coraz szybciej, gdy tylko usłyszałam jakiś dźwięk. Bałam się. Jestem taka głupia. Mogłam zamówić tą jebaną taksówkę...Mój umysł podświadomie podpowiadał mi, że coś jest nie tak. Z każdym kolejnym krokiem czułam za sobą czyjąś obecność. Cała drżałam. Nie mogłam nic zrobić. Nie miałam siły uciekać. Postanowiłam się zatrzymać. Odwróciłam się na pięcie i zamarłam. Dosłownie metr ode mnie stał...ON...Mark Bell...mój ojciec.
  - Czego chcesz? - powiedziałam przez zaciśnięte zęby
  - Ciebie - odparł patrząc w moje oczy - Jestem twoim tatą
  - Nie obchodzi mnie to. Zostaw mnie, jesteś nikim!
Kiedy złapał mnie za przed ramię moje serce zaczęło bić sto razy szybciej.
  - Nie dotykaj mnie - rzuciłam łamiącym się głosem
  - Nie bój się, nic Ci nie zrobię - mówił spokojnie
  - I mam Ci w to uwierzyć? Pojawiłeś się nie wiadomo skąd. Próbowałeś mnie - przełknęłam ślinę - skrzywdzić. Doprowadziłeś do tego, że Dave jest w ciężkim stanie i nie wiadomo czy przeżyje - zaczęłam wyliczać
  - Wiem byłem u niego - wtrącił
  - Jak tam wszedłeś?
  - Lekarze są głupsi niż myślałem
Przewróciłam oczami.
  - Puść mnie. Nie chce mieć z Tobą nic wspólnego
  - Myślisz, że was zostawię po tym jak wasza matka odebrała mi własne dzieci? Mylisz się moja droga.
  - Dziwisz się, że Cię zostawiła? Dziwisz się, że nie chciała abyśmy o Tobie wiedzieli?
  - Mogła nie wchodzić mi do łóżka - wzruszył ramionami
  - Oh zamknij się. Zapomnij o mnie, zapomnij o Dave'ie
  - Nigdy - zaśmiał się
  - Powinieneś się leczyć!
  - Nie drzyj się dziewczynko, bo na dobre Ci to nie wyjdzie - ścisnął mnie mocniej
  - Grozisz mi?
  - Przecież wiem, że się boisz
  - Puść mnie - powtórzyłam
Kiedy zaczęło się robić coraz bardziej niebezpiecznie zauważyłam świata samochodu. W tym momencie na prawdę zaczęłam się go bać. Ten człowiek jest nie normalny, nie wiedziałam co w każdej chwili mogło mu przyjść do głowy. Gdy auto podjechało bliżej, od razu poznałam go kogo należy - Niall. Niezmiernie ucieszyłam się, że akurat tędy przejeżdżał. Chłopak na szczęście poznał mnie i szybko wyskoczył z pojazdu podbiegając do Mark'a.
  - Julia wsiadaj do samochodu! - krzyknął
Posłusznie wykonałam jego polecenie i cały obrót akcji obserwowałam zza szyby. Po chwili kłótni wdali się w bójkę. Nialler został zaatakowany pierwszy przez uderzenie kolanem w brzuch. Krzyknęłam z przerażenia, jednak ten szybko się wyprostował i mocno zaciskając pięść wycelował prosto w twarz starszego od siebie mężczyzny. Cios musiał być bardzo mocny. Mark natychmiastowo upadł na ziemię. Niall wykorzystał to i uciekł zajmując miejsce obok mnie. Odpalił silnik i ruszył z piskiem opon. Jechał szybko trzymając się za brzuch. Widziałam, że uderzenie, którym został wcześniej potraktowany sprawiało mu nie mały ból. Patrzyłam na niego z troską w oczach. Kiedy to zauważył potarł dłonią moje kolano, ale to nie sprawiło, że przestałam się martwić. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co przed momentem się wydarzyło. Czy dobrze zrobiliśmy zostawiając go tam samego? Co jeśli pójdzie na policje?
  - Wysiadaj - głos blondyna wytrącił mnie z przemyśleń
Odpięłam pas automatycznie spoglądając na niego.
  - A Ty?
  - Musze jeszcze gdzieś pojechać - patrzył przed siebie zaciskając ręce na kierownicy
  - Zgłupiałeś?! Chcesz tam wrócić?
  - Nie twoja sprawa
  - Niall! - podniosłam głos
  - Wysiadasz sama czy mam Ci pomóc? - rzucił w końcu przenosząc wzrok na mnie
  - Rób sobie co chcesz - opuściłam samochód - Narazie - trzasnęłam drzwiami
Odjechał.
Mimo wszystko nie miałam teraz ochoty wracać do domu. Czułam się okropnie źle. Kiedy próbujemy się nie sprzeczać, on znowu zaczyna. Czemu? Czemu nic nie jest tak jakbyśmy chcieli? Co robimy źle? To zaczyna powoli mnie męczyć.
Nie wiedząc co ze sobą zrobić, wpadłam na pomysł odwiedzenia rodziców - dawno u nich nie byłam. Mimo dość późnej już godziny, nie bałam się iść na cmentarz. Było to dla mnie czymś przyjemnym. Może to dziwne, ale będąc tam czułam, że mnie chronią.

Nawet coraz mocniejszy mróz nie przeszkadzał mi w siedzeniu tutaj. Byłam sama, sama ze swoimi myślami, co pozwalało mi odreagować cały dzień. W mojej głowie wciąż był Niall, nie mogłam przestać o nim myśleć.
"Związek to też ból. Im szybciej to zrozumiesz tym lepiej"
Teraz to już wiem. Byłam głupia myśląc, że gdy znów będziemy razem relacje między nami automatycznie się poprawią. Na to musimy zapracować, nic nie przyjdzie samo...Teraz już nawet nie umiem sobie radzić, nie jestem aż tak twarda, z najprostrzymi sprawami potrzebuje oparcia. Kiedy on to zrozumie? Ja nie potrzebuję tylko ochrony.
Płaczę. Tęsknie za rodzicami. Czemu tak szybko ich straciłam? Za mało czasu minęło, bym umiała bez emocji powiedzieć co czuję. Oddałabym wszystko, żeby wrócili...Niall, ciocia Maura i Bobby nie zastąpią mi ich w pełni. Ludzie, którzy mnie nie znają, widzą we mnie całkiem inną osobę niż tą którą jestem Chodzę, mówię, śmieję się, bawię się, myślę. Ale to nie tak. Zawsze przychodzi moment, w którym coś mnie nagle uderza, że mało nie zwala mnie z nóg. Jakaś porażająca, nagła świadomość niepełności, pustki. To ciężkie.

*oczami Niall'a*

Kiedy działasz impulsywnie robisz i mówisz dużo głupich rzeczy, nawet nie celowo.
"Zrób coś, żeby było dobrze" - często tak sobie myślę i co z tego?
Co czuję? Czuję się słaby, ponieważ nigdy nie byłem gotowy żyć bez Julii, a tylko sam siebie okłamywałem. Widok jej, kiedy wróciłem sprawił mi wielki ból. Kiedy ją zostawiłem, kiedy mnie opuściła zabrała ze sobą wszystko to, co miałem w sobie pozytywnego: nadzieję, zaufanie i wiarę w przyszłość. Gdy jej uśmiechnięta postać zniknęła z mojego życia, w środku nie byłem tą samą osobą, tylko udawałem i wmawiałem sobie, że zapomnę. Jedynie czego chciałem to nie wracać do wspomnień, które jak myślę, były dla nas bolesne. Popełniłem błąd i nadal potrafię się pogrążać. Wiem, że jeśli nie byłoby tylu problemów, radzilibyśmy sobie lepiej...
Zaparkowałem przed domem rodzinnym dziewczyny. Tam powinien być Mark, a postanowiłem sobie rozprawić się z nim do końca. Nie myślałem wtedy, że mogę się narazić.

  - Czego tu chcesz? - mężczyzna poderwał się z miejsca kiedy tylko mnie zobaczył
  - Spokojnie - uspokoiłem go gestem ręki
  - Nie jesteś proszonym gościem - rzucił wyjmując coś z kieszeni - Taki cwany jesteś? Będziesz ją teraz bronił? Myślisz, że nie dam Tobie rady?
  - Nie przyszedłem tu robić zamieszania - cofnąłem się do tyłu ponieważ coś co trzymał w ręku wydało mi się podejrzane - Chciałbym panu pomóc
  - Ale ja nie potrzebuję pomocy - odparł pewny swoich słów
  - Niech mnie pan posłucha, wiem, że możemy się dogadać
  - Co ty pieprzysz? - podszedł do mnie
Świadomy tego co się dzieje, znów wymierzyłem cios w jego stronę. Inaczej...zostałbym dźgnięty nożem którym właśnie celował w moją stronę. Jeden, drugi, trzeci, znów leżał. Krzyczał coś, ale starałem się to ignorować. Miałem nad nim przewagę, choć nigdy nie pomyślałbym, że będę w stanie kogoś uderzyć. Naciągając na głowę kaptur wybiegłem z mieszkania prosto do auta. Tam usiadłem opierając głowę o kierownicę. Co ja robię? Przecież nie jestem złym człowiekiem...Niall zastanów się...

Parkując na podjeździe mojego domu zauważyłem siedzącą na schodach Julię. Zmartwiłem się ponieważ było już po dwudziestej pierwszej, a mróz coraz bardziej się nasilał. Kiedy dołączyłem do niej, obejmując ją ramieniem, nawet nie drgnęła. Chwyciłem jej jedną rękę...była taka zimna.
  - Niall co To jest? - spytała spoglądając na moje dłonie
  - Nie ważne, nic się nie stało
  - Przecież widzę - spojrzała na mnie - Nie kłam, proszę Cię
  - Chciałem jakoś dogadać się z Mark'iem
  - Nie mieszaj się w to, Tobie nie może się nic stać. Masz zespół, rodzinę, fanów, przyjaciół, wszystko...
  - I co z tego? Muszę Cię chronić - odparłem
  - Nie zauważyłeś, że to co się dzieje wygląda jak jakiś pieprzony film?! Niech będzie co ma być
  - Musimy być ostrożni - powiedziałem stanowczo
  - Jesteśmy normalnymi ludźmi, każdy narażony jest na jakieś niebezpieczeństwa. Policja wkrótce go zgarnie. Zacznijmy żyć swoim życiem. Zacznijmy robić coś żeby było dobrze. Zacznijmy pracować nad naszym związkiem, nad naszą przyszłością Niall
Kiedy Julia zaczęła tyle mówić, po prostu przerwałem jej pocałunkiem.
   - Mimo tylu kłótni, mimo tylu sprzeczności, mimo tylu niepotrzebnych słów. Mimo wszystko Ty jesteś nadal. Dziękuje.
  - Jestem... - zaczęła
  - Bo Ci na mnie zależy? - uśmiechnąłem się
  - Tak - odwzajemniła mój gest
  - Jesteś dla mnie bardzo, bardzo, bardzo ważna, zapamiętaj to sobie

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PRZEPRASZAM, KOMPLETNY BRAK WENY
wyszedł strasznie krótki
ale
co wy na to, żeby rozdziały były krótsze, a pojawiały się częściej? 

ASK --> http://ask.fm/luvmyNiallerrr <-- ASK

wasza @yep_Nialler

piątek, 3 stycznia 2014

~Rozdział 24~

Dziś po raz pierwszy tej zimy za oknem padało coś innego niż śnieg - deszcz. Ponieważ tej nocy nie mogłam spać już od wczesnego rana siedziałam na parapecie przy oknie, co i raz spoglądając to na śpiącego Niall'a to na podwórko. W domu było strasznie cicho, ale odpowiadała mi taka atmosfera. Zostałam sama ze swoimi myślami. Wracałam do przeszłości i porównywałam ją z teraźniejszością.
Dokładnie pamiętałam walentynki, więc i moje 18-ste urodziny rok temu. Zachorowałam przez co zostałam sama w domu. Natomiast co ze mną i Niall'em? Nie było wtedy między nami najlepiej. Kilka dni wcześniej pokłóciliśmy się, nasz związek zaczynał się psuć...ale mimo wszystko on przyjechał. Nawet nie rozmawialiśmy, po prostu chciał być przy mnie w tym dniu. Ja z resztą też go potrzebowałam. Siedziałam wtedy pod oknem pośród świeczek ze słuchawkami w uszach...Tak, było nastrojowo. Starałam się. Spoglądaliśmy na siebie...Niby przypadkiem. Uczucie które nas łączyło, zdecydowanie nad nami górowało. Po chwili dostałam sms-a. Od Niego. Napisał żebym położyła się obok...Zawahałam się przez chwilę, ale jego wzrok był zbyt przekonujący. Zgasiłam dokładnie 18 świeczek i wygodnie ułożyłam się przy jego boku. Mój oddech nieco przyspieszył. Od razu to dostrzegł. Moje ręce spoczywały spokojnie na moim brzuchu, gdy nagle przeszły przez nie ciepłe dreszcze. Nie pomyliłam się, to była jego dłoń. Splątywał nasze palce w jedność...Mogłam poczuć bijące od niego ciepło. Kiedy zdecydowanie obrócił mnie w swoją stronę spojrzałam w jego piękne, niebieskie oczy. Byliśmy bardzo blisko siebie. Mimo kłótni przełamaliśmy wszystkie bariery. Delikatnie i nie pewnie złączył nasze usta w pocałunku, jakby czekając na moją reakcję. Dałam się ponieść emocjom. Potem zrobiliśmy coś - po raz pierwszy - i do dziś to pamiętam. Myślę, że był to jeden z najlepszych naszych wspólnych dni. 
Ziewnięcie Niall'a sprawiło, że 'powróciłam na ziemię'. Spojrzałam na niego, gdy ten przecierał swoje oczy.
  - Dzień Dobry - przywitałam go
  - Cześć słoneczko - ziewnął po raz kolejny - Czemu nie śpisz?
  - Myślałam - odparłam mrużąc oczy
  - O czym?
  - O wszystkim Niall - uśmiechnęłam się
  - A o mnie?
  - Też - wzruszyłam ramionami
  - To czemu jesteś smutna?
Ughh, jak on mnie dobrze znał...
  - Martwię się
  - Nie możesz ciągle się tak zadręczać. Zobacz ile dzieje się w twoim życiu. Chcę zobaczyć w końcu tą starą Julię - wstał z łóżka aby do mnie podejść
Odwróciłam się przodem do niego i spojrzałam w jego oczy. Widziałam w nich wszystko co zawsze chciałam widzieć, a przede wszystkim miłość na którą czekałam...oboje czekaliśmy od dłuższego czasu.
  - Jaką starą Julię? - spytałam po chwili
  - Tą szaloną, wiecznie śmiejącą się dziewczynę, która myśli, że jest najszczęśliwszą osobą na świecie. Tą, która zawsze poprawiała mi humor i wspierała mnie jak nikt inny. Pamiętasz to jeszcze? W każdej chwili gotowa byłaś na przeżycie nowej przygody. Bawiliśmy się jak dzieci, nie przejmując się innymi. Kiedy byliśmy razem, mogliśmy wszystko. Teraz już tak nie jest. Brakuje mi tego. Bez tego wszystkiego nasza miłość będzie nudna.
  - Wtedy nie miałam tylu problemów
  - Zapomnij o nich, bo sama się nakręcasz
  - Nie umiem
  - Spójrz. Już od dawna nie robiliśmy normalnych rzeczy
  - Jakich?
  - Nigdzie razem nie wychodzimy, chociaż to - odparł
  - Zauważ, że przez ostatni czas ciągle się kłóciliśmy
  - A wiesz dlaczego?
  - Dlaczego?
  - Nie interesowało Cię co czuje i myślę ja. Liczyłaś się tylko Ty i to wszystko co dzieje się wyłącznie obok Ciebie
  - Nie mów tak
  - Ale to prawda - wtrącił - Gdyby mi nie zależało, pieprzyłbym to wszystko i zajął się samym sobą. Jednak nie zrobiłem tego. Chciałem aby między nami było jak najlepiej. Wiesz ile razy czułem, że to nie ma sensu? Że nie mam ochoty się w to bawić? Związanie się z kimś w moim przypadku musi być przemyślaną decyzją, dlatego też czasem się wahałem bo wcale mi tego nie ułatwiałaś. Więc proszę skończ się nad sobą użalać i doceń to co masz.
Z każdym kolejnym wypowiadanym przez niego słowem czułam jak moje serce bije coraz mocniej i szybciej. Miał rację...miał cholerną rację. Przecież w każdej chwili mógł mnie zostawić. Mógł pójść się bawić, ale nie. Został. Został bo mnie kocha, a ja nie myślałam o tym w ten sposób. I znów okazuje się, że Zayn dobrze powiedział. Zachowujemy...a raczej ja zachowuje się jak dziecko. Wiem, że stara Julia już nigdy nie powróci, ale postaram się choć w jakimś stopniu postarać się o tą osobę. Nie chce być postrzegana za nudną, zakłopotaną i wiecznie użalającą się nad sobą dziewczynę. Chcę znów się bawić i niczym się nie przejmować. Chcę docenić to co jest między mną a Niall'em. Pokazać mu, że jestem tą najszczęśliwszą dziewczyną na świecie bo mam jego - cały mój świat, miłość mojego życia.
  - 'Żyjmy tak jakby jutra miało nie być' - mruknęłam pod nosem
Teraz mam tylko nadzieję, że podołam moim postanowieniom. Pokażę wszystkim, że dzięki odpowiednim osobom można wyjść na prostą i na nowo pokochać życie takim jakim jest. Mam już prawie dwadzieścia lat, chcę się jeszcze bawić. To nie czas na bycie poważnym, nikt w tym wieku nie jest. Nawet taki Louis mający trochę więcej lat, ciągle czuje się jak nastolatek.
  - Jaką masz propozycję na spędzenie dzisiejszego dnia? - spytałam Niall'a
W między czasie zdążył wrócić do łóżka i rozłożyć się na całej jego długości i szerokości...
  - Wspólny obiad, a potem spacer - odparł
  - W taką... - zaczęłam, ale ugryzłam się w język - Niech będzie
  - I to mi się podoba - przez sposób w jaki mówił czułam jak się uśmiecha
  - A mogę jeszcze do Ciebie dołączyć?
  - Zapraszam - uniósł róg kołdry udostępniając mi miejsca
Zeskoczyłam z parapetu i podbiegłam na palcach do łóżka aby jak najszybciej znaleźć się obok niego.
  - Godzinka spania i wstajemy - powiedział obejmując mnie ramieniem
  - Mogłabym przeleżeć z Tobą cały dzień - rzuciłam wygodnie się układając
  - Ja wiem, ale nie dziś - cmoknął mnie w usta - Kocham Cię - szepnął bardzo, bardzo cicho
  - Ja ciebie też

*1,5 godziny później*

  - Julia ile mam czekać?! - usłyszałam wołanie Niall'a z dołu
  - Już schodzę - odparłam przewracając oczami
Tak jak przypuszczałam, udaliśmy się do Nando's. Prawdopodobnie fanka, która również tam się znajdowała tweetnęła o naszym pobycie w restauracji, ponieważ w bardzo krótkim czasie pod lokalem zgromadziła się spora grupka krzyczących dziewczyn. Niall był tu doskonale znany. Pracownicy uraczyli nas stolikiem z dala od okien abyśmy mieli trochę prywatności. Wczoraj odbyliśmy krótką rozmowę na temat naszego związku. Nialler nie miał zamiaru nikomu niczego potwierdzać bez potrzeby - "Miłość nie jest na pokaz". Jak na razie fani mogą się domyślać, nic więcej.
Kiedy dostaliśmy wcześniej zamówione dania mój telefon wydał z siebie pojedynczy dźwięk nowej wiadomości. Uniosłam wzrok a w odpowiedzi otrzymałam kiwnięcie chłopaka, co wzięłam za 'pozwolenie' wyciągnięcia telefonu z torebki. W zwyczaju miałam nie odbieranie połączeń i sms'ów na tego typu spotkaniach.
"Smacznego"
Znowu. Nieznany numer. Za każdym razem inny, lecz tej samej osoby.
Zacisnęłam wargi i schowałam telefon z powrotem do torebki. Starałam się nie przejmować...
  - Kto to? - spytał Niall
Nie miałam mu za złe tego pytania, miał prawo wiedzieć.
Korciło mnie, żeby skłamać, ale nie zdałam się na to.
  - On - odparłam szybko - Znaczy Mark - poprawiłam się po chwili
  - Czego on znowu chce?
  - Napisał smacznego
  - Kurwa - powiedział pod nosem - Obserwuje nas
  - Czemu policja go jeszcze nie zgarnęła?
  - Ze mną jesteś bezpieczna, pamiętaj - złapał moją dłoń
  - Czuję to - blado się uśmiechnęłam
  - Myślę, że go szukają, ale dobrze się ukrywa. Spójrz. Wydaje mi się, że jesteśmy ostrożni, a nie zauważyliśmy nikogo podejrzanego. Dobry jest.
  - A wiesz co mnie zastanawia?
Niall spojrzał na mnie z zaciekawieniem...
  - Dlaczego zaczął szukać mnie dopiero gdy pojawiłeś się Ty? Gdy mu uciekłam, myślałam, że odpuścił.
  - Myślisz, że Sean ma coś z tym wspólnego?
  - Czemu niby? - zmarszczyłam czoło
  - No wiesz - zawahał się - Może być o mnie zazdrosny, czy coś...
  - Nie, on nie jest taki...przecież go znasz - pokręciłam głową
  - W sumie racja - przytaknął - Boisz się?
  - Boje się jedynie, że Cię stracę, że ktoś będzie w stanie nas rozdzielić. Niczego więcej
Spuściłam wzrok, aby powstrzymać napływające do oczu łzy. Niall natychmiast znalazł się obok mnie, kładąc swoją ciepłą, dużą dłoń na moim udzie. Spojrzałam na niego, gdy ten szeroko się uśmiechał. Czułam i wiedziałam, że jest moim największym szczęściem. Z nim każdy dzień wydawał się być lepszym. Rzadko kiedy spotyka się w życiu kogoś takiego...Pod wpływem jego dotyku, wszystkie złe emocje z łatwością ze mne schodziły.
  - Nie musisz się o to bać - potarł mój policzek

Z pomocą ochroniarza, który został wezwany za prośbą Niall'a udało się nam opuścić restaurację. Kiedy znalazłam się w samochodzie, chłopak został na ulicy, aby zrobić sobie zdjęcia z fanami. Fajnie było obserwować to z mojej perspektywy. Fani zachowywali się dość spokojnie. Każdy był szczęśliwy łącznie z Horan'em. Gdyby nie te dziewczyny, oni nie byliby tu gdzie teraz. Chłopcy zawdzięczają im bardzo wiele i za każdym razem próbują im za to w jakiś sposób podziękować. To wspaniałe.

Przez fatalną, bo deszczową, pogodę zrezygnowaliśmy ze spaceru udając się od razu do szpitala, w którym czekali już na nas rodzice Niall'a. Miałam nadzieję, że dziś stan mojego brata będzie lepszy...nie gorszy. Wpisując się na listę odwiedzających oddział rzuciło mi się w oczy nazwisko Bell...Mark Bell...Czy on tu był?! Pokazałam wpis Nialler'owi, który był równie zdziwiony jak ja.
  - Mogłabym dowiedzieć się kiedy ten mężczyzna tu był? - zapytałam pielęgniarki
  - Nie możemy udzielać takich informacji
  - Ale - przełknęłam ślinę - To jest mój ojciec i przez niego wasz pacjent Dave Clark tu trafił
Kobieta spojrzała na mnie z zaciekawieniem zdejmując okulary z nosa.
  - Nie wyglądał podejrzanie - podrapała się po głowie
  - Proszę nigdy więcej go tu nie wpuszczać, dobrze? To zbyt dużo ryzyko - odezwał się Niall
  - Jeśli jest taka sytuacja, mogę się na to zgodzić - przytaknęła
  - Dziękujemy - rzuciłam przechodząc dalej
Po co on tu przyszedł? Zaczęło robić się coraz dziwniej...
Po przywitaniu się z Maurą i Bobby'm, którzy nie wyglądali najlepiej poszłam do lekarza prowadzącego. Jak się okazało ten również, nie miał dla mnie najlepszych wieści...Dave zapadł w śpiączkę, gdyż jego organizm nie był w stanie walczyć. Moje oczy zalały się łzami, gdy tylko o tym usłyszałam.
  - Bądźmy dobrej myśli - powiedział mężczyzna kiedy wychodziłam z pokoju
Wróciłam do bliskich i od razu wpadam w ramiona Niall'a, który mocno mnie przytulił. Poczułam jakby odchodził kolejny członek mojej rodziny. Przecież nie wiadomo kiedy i czy w ogóle on się obudzi. Ten ból, to uczucie było nie do zniesienia. Nikt nie zasługuje na taki los...Dave jest jeszcze taki młody. Chciałam aby wyzdrowiał i zaczął żyć na nowo. Chciałam mu w tym pomóc...
Odeszłam od Niall'a. Nie chciałam by widział jak cierpię. Usiadłam gdzieś na końcu korytarza. Byłam sama z moimi myślami. Nie wyobrażałam sobie tak szybko go stracić. Od dłuższego czasu miałam nadzieję, że go lepiej poznam, a teraz okazuje się, że...Czemu to musi tak boleć?
Mimo, że chciałam pobyć sama, Niall jednak do mnie dołączył. Wbrew mojej woli po raz kolejny wziął mnie w swoje ramiona, tak mocno, jakby bał się, że za chwilę się rozpadnę. Uśmiechnęłam się mimo łez, które swobodnie spływały po moich policzkach.
  - Nie poddawaj się - szepnął
Pociągnęłam nosem przenosząc na niego wzrok.
  - Nie poddam - zacisnęłam wargi, a on otarł moje policzki
  - Ostatnio dostałaś kartkę od lekarzy, którą znaleźli w jego bluzie. Przeczytałaś ją?
  - Nie mam ją tutaj - wyjęłam z kieszeni moich spodni
  - Przeczytasz przy mnie?
Przytaknęłam rozwijając ją.
"To już koniec. Koniec dla mnie. Nie myśl o mnie, przecież nawet mnie nie znałaś. Dziękuje, że starałaś się mnie odnaleźć, ale nie chcę byś więcej ryzykowała. Bądź wolna. Mark nie jest normalnym człowiekiem, aż trudno uwierzyć, że jest naszym ojcem. Nie daj się mu. Kocham Cię."
Przeczytałam na głos.
Mimo swojego cierpienia, Dave martwił się o mnie...
Jest wspaniałym człowiekiem.
Chciałabym aby wrócił;
Aby żył normalnie jak ja.

Mimo, że nie mogłam na nic liczyć już od kilku godzin siedziałam przy jego łóżku, ściskając jego dłoń. Był taki drobny i blady. Serce bolało od samego patrzenia na niego. Nigdy nie myślałam, że to wszystko tak się potoczy...
  - Niall - zaczęłam
  - Tak? - wyrwał się z przemyśleń
  - Zostałbyś jeszcze trochę przy nim? Chciałabym odpocząć
  - Jasne - wzruszył ramionami - Może Cię odwiozę?
  - Nie dziękuje, zamówię sobie taksówkę
  - Dobrze - przytaknął - Ale proszę, uważaj na siebie
  - Zadzwonię jak tylko dojadę do domu
  - Będę czekał. Pa - musnął moje usta
Zabrałam wszystkie swoje rzeczy i opuściłam szpital. Miałam ochotę na spacer, dlatego też nie zamówiłam, żadnej taksówki...Ale czy to było dobrym pomysłem?

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Średnio podoba mi się ten rozdział...to wam zostawiam go do oceny :)

przypominam o nowej liście informowanych 

pamiętajcie o zakładkach po lewej stronie :)

wasza @yep_Nialler