sobota, 19 kwietnia 2014

~Rozdział 32, The End~

Udało się, wytrzymałam cały rok. Terapia pomogła mi wyleczyć się z depresji jak i uzależnienia. Uzależnienia do którego doprowadził mnie Max, a chciałam tylko spróbować. Narkotyki powoli mnie niszczyły. Niall o niczym nie wiedział...początkowo nie wiedział. Jednak kiedy Maura zaczęła coś podejrzewać natychmiast mu o tym powiedziała. Nie miałam wytłumaczenia, przyznałam się. Od tamtego momentu było coraz gorzej. Wiedziałam, że go zraniłam. Nie umiałam się z tym pogodzić. Był niepewny, tak samo jak ja. Bałam się, chciałam skończyć z braniem, ale nie umiałam. Max tylko mnie nakręcał. Czemu byłam tak głupia? Teraz wiem, że popełniłam przeogromny błąd, który będzie ze mną gdzieś na zawsze. Nie żałuję ani chwili spędzonej w ośrodku. Ludzie tam przebywający na nowo uświadomili mi że mam po co żyć. Prawdę mówiąc znalazłam się tam z inicjatywy Niall'a, który starał się ratować nasz związek i mnie samą. Od momentu podjęcia terapii nie widzieliśmy się ani razu. Na rok jakby zniknęliśmy ze swojego życia. Gdyby nie to, że ufam mu w 100% bałabym się o to co będzie przy naszym pierwszym spotkaniu. Mocno wierzę w to, że Niall da mi szansę nad którą miał myśleć przez cały ten czas.
Zanim jednak się tu znalazłam wiele się wydarzyło. Przede wszystkim zakończył się dla mnie jeden rozdział, Mark. Ojciec trafił do więzienia a tam miał również rozmowy z psychologiem. Minął miesiąc, a zmienił się, błagał o wybaczenie ale zbyt dużo namieszał abym mogła spojrzeć mu w oczy. Nie chciałam mieć nic wspólnego z tym człowiekiem, chciałam żeby zniknął z mojego życia i faktycznie zniknął, ale nie w sposób w jaki oczekiwałam. Pewnego dnia zostałam poinformowana, że popełnił samobójstwo poprzez powieszenie się w celi. Nie wiem czemu tak to mnie zabolało. Wtedy przesadziłam. Niall po raz pierwszy zobaczył mnie pod wpływem narkotyków. Wściekł się, więcej nie pamiętam. Gdybym mogła cofnąć czas nawet nie tknęłabym tego gówna. Max niebawem trafił na ten sam oddział co ja, a chwilę po nim też Holly. Niby nie byłam sama, ale tak się czułam bo tylko ja walczyłam o to aby nauczyć się żyć bez tego świństwa. Ta dwójka nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Nie wiem skąd ale na bieżąco mieli towar. Wkrótce przeniesiono ich na intensywne leczenie czy coś w tym stylu. Od tamtej pory nie mam z nimi kontaktu.
Doprowadziłam się do anoreksji, ta choroba również zaczęła mnie zabijać. Nie mogłam na siebie patrzeć, chwilami chciałam umrzeć. Znów zamknęłam się w sobie. Z czasem nawet przestawałam chcieć widywać Nialler'a, a potem po nocach płakałam z braku jego obecności. Naprawdę nie wiem co działo się ze mną w tamtym czasie. Nawet nie było powodu przez który zaczęłam się staczać. Niall, Maura, Bobby nawet Greg i Denise martwili się o mnie, Sean również wrócił gdy tylko usłyszał o moim stanie. Wszyscy starali się mi pomóc. Mimo tego nie umiałam wyjść na prostą. W końcu Niall podjął jedyną wtedy słuszną decyzję...

I tak to wszystko doprowadziło mnie do dnia dzisiejszego. Zyskałam na wadze, wyszłam z uzależnienia, uśmiecham się i przede wszystkim chcę żyć. Jestem rok starsza i myślę, że w końcu mądrzejsza.
  - Pani Julio, już czas - powiedziała pielęgniarka podając mi papiery do wypisu
  - Nie wierzę, że to już dziś - zaśmiałam się
  - Gratuluję - uścisnęła moją dłoń
  - Dziękuje za pomoc - odwzajemniłam jej gest - Do widzenia - dodałam widząc zbliżającą się Maurę

Płakałam przez całą drogę do domu a czekało mnie jeszcze najgorsze - spotkanie z Niall'em. Czułam lęk, nie wiedziałam jak ono się skończy. Przez cały czas starałam się uśmiechać, jednak gdy tylko zostałam sama usiadłam na parapecie patrząc za okno. Myślałam nad tym jak teraz będzie wyglądało moje życie. Chciałabym aby było lepsze.
Widok czarnego range rover'a wjeżdżającego na podjazd przyprawił mnie o palpitacje serca. Nastał ten moment. Już za chwilę miałam zobaczyć moje słoneczko. Czułam jak robię się cała czerwona. Zeskoczyłam z parapetu abym nie zauważona dalej mogła obserwować wysiadającego z auta blondyna...i resztę. Cała piątka, Niall, Liam, Harry, Zayn i Louis. Czy to sen? Co oni tu robią? Każdy z nich wyglądał już nie jak chłopiec a mężczyzna. Swiadomość, że zechcieli się ze mną zobaczyć niesamowicie mnie cieszyła.
Z każdą minutą czułam coraz większe napięcie. Niby byłam szczęśliwa ale też pełna obaw. Siedziałam na łóżku z kolanami podkulonymi pod brodę, aby udawać zaskoczoną ich obecnością. Słyszałam ich zbliżające się kroki. Kiedy dotarli pod drzwi zacisnęłam pięści i próbowałam się nie rozpłakać. Byłam gotowa, ale oni najwyraźniej nie. "Najpierw my, potem zostawimy ją samą i wejdziesz Ty, tak będzie lepiej" - głos zabrał Liam. "Niech będzie" - odparł obojętnie Niall. Ton jego głosu był inny niż zwykle. Zbyt dobrze go znałam, żeby nie poznać że tak samo jak ja czuł lęk. Przełknęłam ślinę kiedy któryś z nich nacisnął na klamkę. Ujrzałam 4 przystojniaków wpatrujących się we mnie. Nie wiedziałam jak się zachować, ale uczucia pokierowały mnie pierwsze. Wstałam szeroko się do nich uśmiechając. To dziwne, ale nie płakałam. Odwzajemniałam kolejno uściski w tym samym czasie wymieniając z nimi kilka zdań. Nie dowierzali tego w jakim stanie mnie widzą, nie spodziewali się takiej przemiany. Rozpierała mnie duma z samej siebie. Miło, że ktoś docenił moją ciężką pracę nas własną osobą.
  - Gotowa na Niall'a? - spytał Harry pocierając moje ramię
  - Mówił wam coś? - zwróciłam się bezpośrednio
  - Od dnia kiedy dowiedział się że wychodzisz, nie - odparł Zayn
  - Prawie wcale nie udziela się w naszych dyskusjach - dodał Louis
  - Myślał - podsumował Liam
  - Boję się, tak bardzo się boje - powiedziałam pod nosem
  - Będzie dobrze - dodał mi otuchy Harry - Bądź silna
Bądź silna, bądź silna, bądź silna, bądź silna, bądź silna, bądź silna...
Na zmianę z chłopakami zjawił się on, mój Niall. Bez słowa podszedł na minimalną odległość między naszymi ciałami, tak że niemal stykaliśmy się nosami i ujął moje ręce w swoje dłonie. Czułam na szyi jego szybki i nierównomierny oddech. Co spowodowało, że był w takim stanie? Po chwili puścił mnie, ale tylko po to aby ponownie przyciągnąć mnie do siebie, mocno oplatając swoimi silnymi ramionami. Schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. Brakowało mi go tak bardzo. Jego dotyku, zapachu, jego obecności obok mnie.
  - Przepraszam - rzuciłam przymykając oczy
Poczułam jak Niall chwyta mnie za ramiona i lekko oddala od siebie. Spojrzał mi w oczy, tak cholernie głęboko. Nie wiem czemu ale od razu szeroko się uśmiechnął. Nie mogłam nie zrobić tego też. Pomiędzy łzami które już od dłuższego czasu niekontrolowanie spływały po moich policzkach odwzajemniłam jego gest. Pomiędzy nami było coś niesamowicie silnego. Rozumieliśmy się bez słów. Potrzebowaliśmy siebie jak nikogo innego. On był częścią mnie, najwspanialszą osobą w moim życiu. Nikogo nie kochałam jak jego, NIKOGO. To on dawał mi szczęście, miłość, bezpieczeństwo, wszystko co było mi potrzebne.
  - Nie płacz- otarł kciukiem moje policzki - Cieszę się, że wróciłaś
  - Niall, ja nie chciałam. Przepraszam Cię za wszystko
  - Zapomnij o tym, tylko tak możesz iść dalej
Zbliżył się i pocałował mnie, tak po prostu. Nie wiem jak i komu podziękować za to, że go mam.
  - Kocham Cię - tylko tyle byłam w stanie powiedzieć
  - Pamiętasz? Obiecałem, że choćby nie wiem co się stało nasza miłość się nie skończy...

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

PRZEPRASZAM
to już koniec Irish Swaggie

Dziękuje wam za wszystko, ale nie daję rady.
Dziękuje za to, że byliście, za wszystkie komentarze, miłe słowa i wsparcie.

KOCHAM WAS <3

ZA JAKIŚ CZAS PLANUJE ZACZĄĆ COŚ NOWEGO. CO WY NA TO? :) 

ASK --> http://ask.fm/luvmyNiallerrr <-- ASK

wasza @yep_Nialler